– Skąd wśród samorządowców przekonanie, że zawsze mają coś ciekawego i mądrego do powiedzenia? – zastanawia się w felietonie nadesłanym do naszej redakcji jeden z Czytelników, dzieląc się swoimi refleksjami po wczorajszym koncercie z okazji 771. rocznicy lokacji Bochni.
Koncert Chopina w wykonaniu pochodzącego z Bochni laureata Konkursu Chopinowskiego to bardzo godny i trafiony sposób na uczczenie urodzin miasta. Podobnie jak kilkaset innych osób z przyjemnością wysłuchałem koncertu e-moll w wykonaniu Jakuba Kuszlika i Orkiestry Akademii Beethovenowskiej oraz utworów Karłowicza i Dobrzyńskiego. Świetne wydarzenie a występy nagrodzone owacjami na stojąco!
Niektórych mogło jednak zirytować to, że koncert zaplanowany na godzinę 16 rozpoczął się z 40 minutowym opóźnieniem. A powodem była – nazwijmy to – przemowoza. Zjawisko stare, irytuje mnie od zawsze, a w niedzielę szczególnie mocno zwróciło moją uwagę. Być może dzięki wyraźnym reakcjom publiki. Przemowoza to zjawisko występujące na wydarzeniach publicznych, objawia się nadmierną liczbą ogólnikowych, niewiele znaczących przemów wygłaszanych przez osoby publiczne. Wywoływane jest przez niepohamowane pragnienie autopromocji i łechtania swej próżności (definicja własna).
I oczywistym jest, że głos miał prawo zabrać gospodarz wydarzenia, burmistrz Bochni Pan Stefan Kolawiński. Tym bardziej, że ogłaszał koniec kilkunastoletniej misji zarządzania miastem. Te kilka słów należało się i jemu i mieszkańcom. Ale co było później? Posłanka postanowiła przypomnieć wszystkim, że …Brzesko to piękne miasto z bogatą historią. Pani członek zarządu województwa postanowiła przypomnieć, że Bochnia to piękne miasto z bogatą historią, radny wojewódzki też przypomniał. A później był pomruk niezadowolenia i słyszane z widowni okrzyki „nie!” po zapowiedzi, że jako ostatni o tym, że Bochnia to piękne miasto z bogatą historią przypomni nam starosta. Trzeba oddać, że starosta dostał gromkie brawa kiedy powiedział, że przemawiał będzie krótko.
Oczywiście, że przemówienia nie były takie same i nieco wyolbrzymiam. Ale skąd wśród samorządowców przekonanie, że zawsze mają coś ciekawego i mądrego do powiedzenia. Oraz że Ci, którzy przyszli posłuchać koncertu muzyki klasycznej dobrze zapamiętają i rzecz jasna zagłosują na osoby serwujące kilkadziesiąt minut nudnych i podobnych wystąpień, które w skrócie można streścić tak: bla bla bla… I nie wyśmiewając Pani Poseł, która w swoim przemówieniu pomyliła Bochnię z Brzeskiem (przejęzyczenie może zdarzyć się każdemu), chciałbym zwrócić uwagę, że w sumie to nawet nie była pomyłka. W tych pustych frazesach można po prostu podmieniać nazwę miejscowości i będzie pasowało.
Zamiast kilku wywodów o tym, że Bochnia to piękne miasto z bogatą historią zdecydowanie wolałbym usłyszeć przemówienie jak Senatora Stanisława Polaka w filmie “Poranek Kojota”: “Kiedy mówię „Bochnia”, mam przed oczami pszeniczny kłos wyrosły na tej ziemi. Znajome boćki, co przycupnęły na przyjaznej małopolskiej chacie. Widzę bursztynowy świerzop tańczący wśród fal burzanu…i tak sobie myślę, że biurokraci żrący swe hamburgery w Brukseli zapomnieli, co to miasto, ten lud może i biedny, ale dumny i waleczny zrobił dla Europy, dla całego świata.”
I to byłoby przynajmniej śmieszne.
Adrian KUKLA – Czytelnik