– Uważam, że ta kadencja była bardzo dobra dla Brzeska. To są rekordowe inwestycje, było ich bardzo dużo i wymienienie ich wszystkich zajęłoby dużo czasu – powiedział w rozmowie z Bochnianin.pl burmistrz Brzeska Tomasz Latocha, który w niedzielę 7 kwietnia powalczy o reelekcję.
Mirosław Cisak, Bochnianin.pl: – Jest pan burmistrzem Brzeska od 2018 roku. Teraz ubiega się pan więc o drugą kadencję. Dlaczego zdecydował się pan na start w wyborach?
Tomasz Latocha, burmistrz Brzeska (KWW Brzesko OdNowa): – Chciałbym kontynuować rzeczy, które realizowaliśmy do tej pory. Ponad 5 lat temu podjęliśmy wyzwanie, aby zmieniać Brzesko. Nasz komitet od samego początku nazywał się „Brzesko OdNowa”. Chcieliśmy zaprezentować nowe podejście do kwestii gospodarczych, społecznych, oświatowych i to się udało. Wiele inwestycji zostało zrealizowanych, w bardzo wielu obszarach, bo staraliśmy się nie zapominać o żadnym z nich. Potrzeby społeczne też są różne i w tej filozofii zarządzania gminą starałem się odpowiadać na potrzeby mieszkańców. Jedni potrzebowali latarni, drudzy przejścia dla pieszych, ktoś inny drogi, hali sportowej. W moim podejściu do zarządzania gminą starałem się widzieć potrzeby wszystkich mieszkańców.
Chcemy kontynuować dobre, pozytywne zmiany, które realizowaliśmy w tej kadencji, która była niezwykle trudna, bo przyszedł Covid, a potem wojna na Ukrainie, kryzys energetyczny, wysokie ceny energii. Ta kadencja była niezwykle trudna. Znaczną część czasu zajęły nam zdarzenia nieprzewidziane i nieprzewidywalne, ponadstandardowe, których do tej pory w żadnej innej kadencji nie było. To było niezwykle trudne zwłaszcza dla Brzeska, bo na początku kadencji byliśmy na ostatnim miejscu pod kątem zdolności kredytowej w grupie gmin miejsko-wiejskich w województwie małopolskim (jest ich ok. 50). Teraz jesteśmy na 7. miejscu w kraju w Rankingu „Ekonomiczny Sukces Kadencji 2018-2023” przygotowanym na zlecenie czasopisma „Wspólnota”, a w poprzedniej kadencji było to 180. miejsce. To jest sukces, odbicie nastąpiło i to wyraźne.
Co udało się zrobić w Brzesku podczas tej obecnej, kończącej się właśnie kadencji?
– Uważam, że ta kadencja była bardzo dobra dla Brzeska. To są rekordowe inwestycje, było ich bardzo dużo i wymienienie ich wszystkich zajęłoby dużo czasu. Ponad 40 mln zł na inwestycje drogowe, gdzie długość wyremontowanych odcinków dróg sięgnęła kilkudziesięciu kilometrów. Ponad 8 mln zł na chodniki, które powstały zarówno na terenie miasta jak i sołectw. Do tego cała infrastruktura przydrożna, np. wymiana latarni (zamontowaliśmy 429 szt.). Ponadto m.in. odnowienie transportu publicznego, inwestycje w OSP, infrastruktura sportowa (zainwestowaliśmy 14 mln zł, powstały 2 nowe hale sportowe, a kilka innych zostało wyremontowanych), edukacyjna, rekreacyjna (place zabaw, skatepark, tężnia solankowa, nowy park, wieża widokowa, trasy i ścieżki rowerowe), renowacja zabytków, inwestycje wodociągowo-kanalizacyjne. Warto jeszcze zaznaczyć, że obok nakładów na utrzymanie mieszkań komunalnych i socjalnych gmina przystąpiła do spółki Społeczna Inicjatywa Mieszkaniowa, której celem jest budowa kilkudziesięciu nowych mieszkań na wynajem.
Bycie burmistrzem nie jest łatwą pracą. Jak pan znosi jej trudy?
– Wszystko co robię dla gminy nie traktuję jak pracę, tylko jak pasję, hobby. Praca w samorządzie musi być pasją. To nie jest praca 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu, tylko to jest praca w zasadzie cały czas. Trzeba żyć tą gminą, człowiek cały czas o czymś rozmyśla, uczestniczy w spotkaniu, wydarzeniu. Oprócz pracy tutaj w urzędzie, praktycznie każdy weekend zajęty pracą na rzecz i dla dobra mieszkańców. Nie mogę tego nazwać tylko pracą, ale to musi być pasja, bo inaczej każdy pewnie po pół roku wysiadłby w takim olbrzymi tempie.
Czy ten skok w rankingach, o których już pan wspomniał, uważa pan za największy sukces tej kadencji, czy może coś innego?
– Największym sukcesem tej kadencji jest to, że mam wokół siebie fantastycznych ludzi. Po pierwsze bardzo dobrą, mądrą i roztropną radę. Na początku musieliśmy się poznać i były tarcia, ale dotarliśmy się. Każdy rozumie moją filozofię, a ja rozumiem to czego oczekują radni, co za ich pośrednictwem chcą przekazać mieszkańcy. Budżet przyjmowany jest jednogłośnie, a ja dostaję absolutorium od wszystkich radnych obecnych w sali obrad. Wielkim sukcesem jest też to, że mam fantastycznych pracowników w urzędzie miejskim, bardzo się zaangażowali, rozumieją, że oczekuję wyższych standardów, jakości pracy, wykonania inwestycji. Największym moim sukcesem jest to, że mam wokół siebie fantastycznych ludzi we wszystkich tych obszarach. Mamy fajnych mieszkańców, z którymi się rozumiemy.
Ostatnio został pan jednym z 28 doradców ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza. Jakie zadania przed panem w związku z tą rolą?
– Przede wszystkim jest to funkcja społeczna, czyli nie dostaję za to ani złotówki. To jest pomysł pana ministra, potrzeba głębszej współpracy z samorządami w wielu obszarach. Przedstawiłem swoje obszary, którymi chciałbym się zająć. To są np. kwestie związane z analizą aktów prawnych regulujące sprawy schronów. Chciałbym, żeby w przepisach budowlanych pojawiły się odpowiednie zapisy, aby nowe parkingi podziemne mogły służyć od razu jako schrony: stropy odpowiedniej grubości, odpowiednie systemy wentylacji itp. Chciałbym, żeby w systemie obrony uwzględnić bardzo ważną grupę, z którą na co dzień współpracujemy, czyli myśliwych, bo ta grupa liczy ok. 130 tys. osób w całym kraju. Oni nie tylko mają broń, ale świetnie znają topografię terenu, każdą rzeczkę, strumyk, wywrócone drzewo. Ich wiedza może być bezcenna dla systemu obrony narodowej. Musimy wzmocnić system obrony cywilnej, poprawić go, odpowiednio go usankcjonować.
Zmienił się rząd. Czy pana zdaniem z punktu widzenia samorządu to zmiana na lepsze?
– Relacje są bardzo dobre. Nie będę ukrywał swoich kontaktów, które zamierzam wykorzystywać jak najlepiej dla regionu, dla piękniejącego z każdym dniem miasta i pięknych sołectw. Ostatnio dostałem telefon z urzędu wojewódzkiego, bo odbył się taki sztab, którym kieruje wojewoda, chodzi o osuwiska. Bardzo szybko podjęli z nami działania w tym temacie, bo mamy dwa osuwiska. Bardzo skróciła się ścieżka reakcji, jest duża dynamika i wydaje mi się, że jest duże zrozumienie. Pan wojewoda Krzysztof Klęczar jest samorządowcem z krwi i kości, był burmistrzem Kęt, czyli podobnie jak Brzesko gminy miejsko-wiejskiej, więc doskonale zna realia i myślę, że jako łącznik, przedstawiciel rządu w terenie będzie sobie świetnie radził.
Pomówmy też o inwestycjach, których inwestorem nie jest Brzesko, ale powstają w Brzesku lub bezpośrednim sąsiedztwie. Mam tu na myśli przede wszystkim budowę południowo-zachodniej obwodnicy Brzeska. Jak ważna dla Brzeska jest ta inwestycja?
– Ta inwestycja jest niezwykle ważna, bo uruchomienie tej inwestycji po pierwsze pozwoli trochę odkorkować Brzesko w części południowo-zachodniej, czyli na ul. Mickiewicza, na dojeździe do ronda św. Jakuba i w kierunku Nowego Sącza. Tam w godzinach szczytu korki są bardzo duże, bo cały tranzyt samochodów niestety odbywa się ulicami naszego miasta, a powinien właśnie obwodnicą. Więc ta inwestycja na pewno wpłynie pozytywnie pod kątem sprawności poruszania się po mieście i ekologii. Po drugie – co jest dla mnie bardzo ważne – dzięki tej obwodnicy uruchamiają się duże tereny inwestycyjne. To są tereny za szpitalem, w pobliżu budowana jest Komenda Powiatowa Policji, a za tą komendą są duże działki należące do firmy, która ma już wszystkie pozwolenia na budowę dwóch potężnych hal. W sumie to będzie 8,5 hektara pod dachem. To będzie centrum logistyczne. Inwestor nie mógł uruchomić tej inwestycji, a my nie mogliśmy na nią przychylnie popatrzeć bez tej drogi. Teraz staje się to możliwe i ta inwestycja da nam duży impuls rozwojowy, bo 8,5 ha to duża powierzchnia, mnóstwo miejsc pracy i konkretne podatki dla samorządu, który potrzebuje środków, aby realizować swoje zadania służące mieszkańcom.
A jak wyglądają finanse Brzeska?
– Tak jak każdej gminy. Zaczęliśmy na bardzo trudnym pułapie, niestety bardzo wysoka inflacja spowodowała, że wydatki bieżące znacznie wzrosły np. 2 lata temu za utrzymanie 3 tys. latarni (oświetlenie uliczne) płaciliśmy ok. 1 mln zł, a teraz płacimy ok. 3 mln zł. Staraliśmy się przeprowadzić restrukturyzację długu, wykupić obligacje i zamienić ja na tańsze pożyczki, zamienić WIBOR z półrocznego na trzymiesięczny, żeby była łatwiejsza sterowalność oraz przeprowadzać inwestycje prorozwojowe. Staramy się, żeby gmina się nie wyludniała, bo tylko odpowiednia liczba mieszkańców, czyli klientów jest w stanie utrzymać handel, usługi, rzemiosło.
Jakie cele na nową kadencję? Co zapisał pan w swoim programie wyborczym?
– Na pewno będziemy kontynuować pozytywne zmiany. Mowa tutaj o infrastrukturze drogowej i komunalnej, drogach, chodnikach, ścieżkach rowerowych. Do tego rozbudowa infrastruktury wodociągowo-kanalizacyjnej, gdzie w tej kadencji zainwestowaliśmy w nią 32,5 mln zł. Teraz rozpoczęliśmy już kolejne inwestycje tj. 30 nowych odcinków wodociągów, w sumie 10 km plus 3 odcinki kanalizacji. Chcemy to nadal rozwijać, bo są takie potrzeby. Na pewno ważna jest dla nas przestrzeń zielona. Chciałbym, żeby w Brzesku powstał kolejny park, aby na terenie miasta było więcej zieleni. Ponadto chcę popracować z miłośnikami zwierząt, może uda nam się przygotować wybieg dla zwierzaków. Na pewno chcielibyśmy przyjąć ogólny plan przestrzenny. Ponadto remont basenu, wymiana oświetlenia ulicznego i wiele innych.
Jednym z priorytetów jest rozpoczęcie odwiertów geotermalnych na Pomianowskim Stoku. Pozyskaliśmy na to środki w wysokości 13,5 mln zł. Ta inwestycja połączy dwie funkcje: zasilenie brzeskiego systemu ciepłowniczego i rekreacja. Docelowo jest to zadanie dalekosiężne, realizacja na pewno wymaga dwóch kadencji. Poza tym nasz program jest programem żywym, otwartym, pojemnym. Będzie ewoluował w zależności od potrzeb naszych mieszkańców, priorytetów, możliwości finansowych.
W wyborach w 2018 r. miał pan 3 konkurentów, była druga tura. Teraz ma pan tylko jednego przeciwnika (Janusza Filipa), wybory zakończą się więc w pierwszej turze. To lepiej czy gorzej? Jak pan to ocenia?
– Krótsza kampania, na pewno rozstrzygnie się to w jednej turze. Wyborcy zdecydują, a ja podchodzę do tego z dużą pokorą i szacunkiem do każdego z kontrkandydatów. Mam nadzieję, że mieszkańcy dostrzegą moje zaangażowanie i postęp, który niewątpliwie nasza gmina zrobiła. Te pięć lat ciężkiej pracy, pełnego oddania się dla samorządu, dla spraw, które mają służyć mieszkańcom. Wierzę, że mieszkańcy to dostrzegą. To jest ich wybór, poddaję się tej weryfikacji i z pokorą czekam na wyniki.
Prowadził pan dość skromną kampanię wyborczą. Dlaczego tak?
– Mam mnóstwo pracy, cały czas podpisuję kolejne umowy na inwestycje, kolejne negocjacje. Kampania nie powinna być najważniejszą rzeczą. Mieszkańcy powierzyli mi stanowisko burmistrza, żebym pracował, a nie bawił się w promocję. Wydaje mi się, że i tak jestem mocno widoczny poprzez wiele aktywności, które samorząd realizuje. Skupiłem się na pracy, ale też dałem komunikat na moim facebookowym profilu informujący, że zdecydowałem się na kandydowanie i poddaję się ocenie, weryfikacji mieszkańców.