We wtorek 16 kwietnia odbyła się debata kandydatów na burmistrza Bochni: Magdaleny Łacnej (KO) i Ireneusza Sobasa (PiS), którą zorganizowała redakcja Bochnianin.pl. Poniżej transkrypt całej debaty.
Debata prowadzona przez Tomasza Stodolnego, redaktora naczelnego portalu Bochnianin.pl, podzielona była na cztery części: pytania od redakcji Bochnianin.pl, pytania od Czytelników, pytania wzajemne i podsumowania. O kolejności wypowiedzi w każdej części decydowały losowania, które przeprowadzono przed debatą.
Czas odpowiedzi na pytania wynosił 1 min. 30 s. Natomiast na początku debaty (krótkie podsumowania I tury) każdy miał po 30 sekund, a w ostatniej części debaty kandydaci mieli do dyspozycji po 3 min.
Wprowadzenie
Debatę rozpoczęły krótkie podsumowania I tury wyborów.
Magdalena Łacna (KO): – Szanowni państwo, serdecznie dziękuję wam za udział w wyborach. To takie demokratyczne, lokalne bardzo ważne święto. Dziękuję wam za oddane głosy na moją osobę, za liczne spotkania, które odbywały się z waszym udziałem, za słowa poparcia, ale też za cenne uwagi. W tym miejscu chciałam serdecznie pogratulować i podziękować wszystkim kandydatom startującym na urząd burmistrza, ale też szczególnie podziękować i pogratulować wszystkim radnym nowej kadencji.
Ireneusz Sobas (PiS): – Społeczeństwo Bochni 7 kwietnia jednoznacznie wyraziło swoją wolę wybierając w zdecydowanej większości radnych z ugrupowania Prawo i Sprawiedliwość. Mamy 9 radnych. Pozostałe komitety nawet nie osiągnęły połowy tego. Podobna sytuacja jest w Radzie Powiatu. Mamy też bardzo dobrego kandydata, który został radnym dla województwa małopolskiego Piotra Dziurdzię. Wydaje mi się, że nic więcej dodać i ująć nie można. Wyrok dla mnie jest jednoznaczny.
Pytania od redakcji Bochnianin.pl
Kandydaci musieli zmierzyć się z 6 pytaniami przygotowanymi przez redakcję Bochnianin.pl.
Pytanie 1: Demografia. Według oficjalnych danych GUS populacja mieszkańców Bochni spada i obecnie to już niespełna 28 tys. osób. W kampanii pojawiały się głosy, że należy podejmować działania żeby „młodzi nie wyjeżdżali”, ale czy cel nie powinien być ambitniejszy: należy podejmować działania, żeby nowi mieszkańcy się tu osiedlali. Jak to osiągnąć?
Ireneusz Sobas: – Proszę państwa, musimy zacząć od bardzo prostej kwestii. Czy my tego chcemy czy nie społeczeństwo Bochni, Polski, Europy w ogóle, będzie się starzeć. Już w tej chwili co czwarty mieszkaniec Bochni jest w wieku poprodukcyjnych tzn. seniorem. Za kilka lat to będzie 30 proc. To są procesy nieuniknione i na to nie mamy żadnego wpływu. Musimy się liczyć z tym, że ludzi w wieku poprodukcyjnym będzie coraz więcej, ale ma pan absolutną rację panie redaktorze – podstawą jest zdobywanie ludzi młodych, robienie wszystko, żeby oni przybyli. Rozmawiałem z kilkoma osobami i one powiedziały mi wprost: jeżeli ja chcę przyjechać i osiedlić się w Bochni to ja kupując działkę lub mieszkanie, muszę wiedzieć czy mam dostęp dla mojego dziecka do szkoły, czy będę mógł bezpiecznie po tym mieście chodzić, czy będę mógł korzystać z różnego rodzaju usług kulturalnych, zdrowotnych. To jest kwestia, jeżeli to zabezpieczymy mieszkańcom (przyszłym i obecnym oczywiście) miasta Bochni, nie boję się o to, że my po prostu – mówiąc krótko – wymrzemy. Sumując sprawę: będą musiały żyć koło siebie osoby coraz starsze i osoby (młodsze – przyp. red.), które będą mieszkały. Dla jednych i drugich trzeba znaleźć wspólny dom pod wspólnym dachem, nie ma innego wyjścia.
Magdalena Łacna: – Szanowni państwo, jest to jedno z głównych zadań dla przyszłego burmistrza. To co dzisiaj jest ważne, to żeby zadbać o mieszkańców, którzy tutaj już mieszkają, ale też zadbać o to, żeby chcieli do nas przyjeżdżać nowi mieszkańcy. To co jest w moim programie to jest taka polityka prorodzinna. Stawiam na to, żeby przyciągnąć tych młodych ludzi to musimy im też coś dać, więc to będzie budowa żłobków. Na pewno to będzie doprowadzenie do (wprowadzenia – przyp. red.) miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w 100 proc., bo w tym momencie (miasto – przyp. red.) jest objęte ok. 62 proc. To co jest ważne, to żeby ta Bochnia też była otwarta – otwarcie wszystkich placów zabaw i boisk sportowych, które są przy szkołach, przedszkolach, bo to jest zamknięte i o to też tutaj mieszkańcy apelowali. To co jest też ważne, to żeby mieszkańcy mieli jakiś profit, więc Bocheńska Karta Mieszkańca, bezpłatna komunikacja, zwiększenie ilości sieci komunikacji. Ważna jest też budowa kompleksu rekreacyjno-sportowego nad Rabą w Chodenicach. Kolejna rzecz to dobrze zbudowane parkingi. Wiemy jak to dzisiaj u nas wygląda, żeby zaparkować to mieszkańcy nieraz jeżdżą kilkanaście minut.
Pytanie 2. W związku z poprzednim pytaniem: jaki powinien być przeważający charakter miasta (miasto turystyczne, sypialnia Krakowa, miasto kultury, przedsiębiorczości, a może inny)? Czy Bochnia powinna lepiej realizować i wykorzystywać swoją rolę stolicy powiatu (nie tylko administracyjną, ale społeczną np. wspierając rozwój przemysłu czasu wolnego w obszarach takich jak kultura, sport)?
Magdalena Łacna: – Królewsko-górnicze miasto to miasto z bardzo dużą historią. Bardzo ważne jest to, abyśmy o tę historię, o to co zostawili nam nasi poprzednicy, zadbali. Mam tu na myśli Zamek Żupny, ale też inne dziedzictwa, które u nas tutaj są. To także współpraca z innymi gminami, dzięki czemu będziemy mogli też nasz region promować. Ale to też bardzo ważny czas, żeby miasto podjęło dobrą i owocną współpracę z kopalnią soli i przedsiębiorcami, którzy tutaj u nas zajmują się turystyką. To też jest dobry czas dla mieszkańców, którzy będą mogli wynajmować swoje mieszkania, czy apartamenty, bo wiemy jak to dzisiaj wygląda z bazą hotelową. Ale to też zdrowie. Dzisiaj do nas przyjeżdżają turyści do kopalni soli korzystając z jej klimatu, ale też możemy ich spotkać w tężni solankowej, czy komorze solnej. To też kompleksy, które są bardzo ważne dla mieszkańców, czyli to co mówiłam – wybudowanie kompleksu sportowo-rekreacyjnego nad Rabą, ale to też modernizacja basenu. Dzisiaj tak bardzo ważne, żebyśmy mogli jak najwięcej korzystać tutaj u nas w Bochni, żeby nasi młodzi mieszkańcy nie musieli wyjeżdżać np. do Krakowa.
Ireneusz Sobas: – Z funkcji, które pan redaktor wymienił na pewno z góry trzeba wykluczyć sypialnię Krakowa, czy dla jakiegoś innego dużego miasta, bo to jest powolne wymieranie miasta, nie czarujmy się. Jeżeli ktoś do Bochni przyjeżdża tylko po to, żeby położyć głowę na poduszkę i rano wyjechać to on nie jest mieszkańcem, on jest tylko przyjezdną osobą. Musimy doprowadzić do miksu. Bochnia nie będzie ani miastem zupełnie przemysłowym, ani miastem zupełnie turystycznym, ponieważ z jednej strony mamy dosyć silnie rozwinięty sektor przemysłowy, z drugiej strony – oczywiście wiadoma sprawa – mamy kopalnię soli, która jest takim oczkiem w głowie, przynajmniej powinna być dla wszystkich, która powinna przyciągać turystów. Ale też zwrócił pan słusznie uwagę, że Bochnia powinna pełnić funkcję takiego magnesu dla mieszkańców z powiatu bocheńskiego, w którym de facto mieszka ponad 100 tys. osób. Trzeba pamiętać o tym, że możemy zaoferować tym ludziom doskonałą bazę turystyczną, doskonałą bazę rekreacyjną, sportową. Takie rzeczy na pewno trzeba będzie robić. Zrównoważony rozwój to jest coś co powinno być realizowane: troszkę tego, troszkę tamtego, miks, który ma wyzwolić tę markę Bochni. Udało mi się wczoraj podpisać bardzo ciekawe porozumienie z jedną z kandydatek, która reprezentuje biznes i uważam, że też o tym trzeba pamiętać, że sfera współpracy z biznesem jest dla tego miasta bardzo ważna, bo podatki to przede wszystkim sfera biznesu.
Pytanie 3. Od jakich działań trzeba według Państwa rozpocząć rozwiązywanie problemów komunikacyjnych Bochni, wynikających z deficytu miejsc parkingowych, zakorkowanych ulic i transportu zbiorowego, który w powszechnym odczuciu nie zaspokaja potrzeb mieszkańców? Co z bulwarem nad Babicą / ul. Śródmiejską, Drogą nad Rabą…?
Ireneusz Sobas: – Obawiam się, że gdyby poważnie na ten temat porozmawiać to czasu, który nam pan zostawił by nie wystarczyło. Bochnia, choćbyśmy chcieli czy nie chcieli, jest miastem o układzie średniowiecznym z bardzo wąskimi uliczkami, bardzo mocno skoncentrowanym w centrum. Żeby temat komunikacji rozwiązać to wiadomo doraźnie trzeba rozwiązać kwestię parkingów, bo to jest problem, ponieważ najwięcej instytucji, szkół, różnego rodzaju firm, znajduje się w centrum miasta. Jeżeli spowodujemy, że coraz więcej samochodów będzie w tym centrum parkowało to mamy problem z przepustowością ulic. Dlatego uważam, że docelowo – co nie jest do rozwiązania już teraz – powinno to być zorganizowane tak: zespół parkingów satelickich, czyli parkingi przy wjeździe do miasta, na których osoby, które przyjeżdżają do miasta do pracy, czy przywożą dzieci do szkoły, mogłyby te samochody zostawić, natomiast po centrum miasta poruszać się tylko i wyłącznie za pomocą komunikacji zbiorowej. Oczywiście jest to bardzo piękna idea i zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest do końca do zrealizowania w krótkiej perspektywie czasowej, ale tak to powinno być. Czyli załatwienie kwestii parkingów w pierwszej kolejności, ale musimy mieć świadomość, że to będzie generowało coraz większy ruch, czyli będzie trzeba ten ruch w jakiś sposób zdywersyfikować poprzez komunikację zbiorową. Tutaj nie ma innego wyjścia. Oczywiście można jeszcze mówić o przeniesieniu różnych instytucji np. na rogatki miasta, ale nawet nie chcę ruszać tego tematu.
Magdalena Łacna: – Miasto to przede wszystkim jego mieszkańcy i jego potrzeby, więc to jest ważne to zacząć od dużych inwestycji: wyprowadzić drogę wojewódzką nr 965 z Bochni, dokończyć II i III etap łącznika, a właściwie obwodnicy drogi 965. Ważny jest również zjazd z drogi krajowej 94 w drogę powiatową, na ul. Brzeźnicką. Co do parkingów to pierwszym momentem jest uporządkowanie tych, które mamy. Możemy wziąć i wyprowadzić busy, które są na parkingu przy ul. Galasa przed dworzec PKP i już będziemy mieli miejsca dla samochodów osobowych. To jest najszybsze. Też doprowadzić do regulacji parkingów przy ul. Regis i zachodniej części Rynku, przy drodze wojewódzkiej. Kolejno parking przy ZUS-ie, mamy już projekt parkingu przy ul. św. Marka, ul. Floris tzn. ruski rynek – proponujemy tam budowę Centrum Kulturalnego z parkingiem podziemnym. Można również wybudować na KN-2 przy MPEC-u parkingi, są możliwości. To co powiedział mój kontrkandydat – rzeczywiście Bochnia jest miejscem szczególnym, ale myślę, że z tym można sobie poradzić.
Pytanie 4. Będą duże środki z KPO, można je wykorzystać na ambitne cele, których sfinansowanie w inny sposób byłoby niemożliwe. Biorąc to pod uwagę, jakie są trzy najważniejsze zadania, które powinny być zrealizowane w najbliższej kadencji – dlaczego właśnie te?
Magdalena Łacna: – Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo każdy cel jest ważny dla mieszkańca. Rzeczywiście mamy teraz taki moment, że zostały odblokowane środki z KPO, jest też bardzo krótki czas do ich wykorzystania. Więc to co w tym momencie możemy zrobić to tak naprawdę skorzystać z projektów, które są gotowe lub w takim stopniu bardzo zaawansowanym. To co dla mieszkańców jest ważne to możemy im pomóc w dotacjach do fotowoltaiki, pomp ciepła, wymiany pieców węglowych, ale to co dla nas też ważne jako miasta – zmodernizować wszystkie obiekty użyteczności publicznej, szkoły, basen. To już w jakiś sposób ściągnie koszty, które dziś pokrywa miasto, a te pieniądze też będziemy mogli wykorzystać w inny sposób. To budowa żłobków, bo to jest w programie, czy kompleksu rekreacyjno-sportowego, który chcemy budować nad Rabą w Chodenicach.
Ireneusz Sobas: – Skoro mają być trzy to będą trzy. Całą osią naszego programu, z którym szliśmy do wyborów było uczynienie miasta Bochni miastem przyjaznym dla mieszkańców, więc w pierwszej kolejności będziemy stawiać na ośrodek rekreacyjny w Chodenicach. Jest to ośrodek pomyślany nie tylko jako miejsce wypoczynku normalnych, zwykłych mieszkańców, ale też jako baza sportowa dla licznych klubów, instytucji sportowych, które mają siedzibę na terenie miasta. Jest to realne, żeby to zrobić, nie tylko środki z KPO, ale też środki z funduszy europejskich dla małopolski są na tego rodzaju rzeczy przewidziane. Druga sprawa, bezdyskusyjna w mojej ocenie, to budowa szkoły na os. Proszowskie przy ul. Proszowskiej. Dużo osób mieszka na tym terenie i dużo osób dojeżdża do Bochni od strony północnej m.in. przywożąc dzieci do szkół w centrum miasta. Budowa tego obiektu z jednej strony poprawi kwestię komunikacji, bo nie będzie trzeba przejeżdżać przez całe miasto, a z drugiej strony pozwoli, żeby ta część miasta, która w tej chwili jeśli chodzi o edukację jest odcięta będzie mogła sobie na to pozwolić. Trzecia rzecz to kwestie komunikacyjne: zakup nowych autobusów, ponieważ myślimy bardzo mocno i do tego na pewno doprowadzimy, żeby zlikwidować wykluczenie komunikacyjne w północnej części miasta, bo tam nie ma autobusów. Na tym będziemy się koncentrować.
Pytanie 5. Zmiany w funkcjonowaniu urzędu miasta i jednostkach miejskich np. w obszarze sportu i kultury. Czy zmiany są potrzebne? Jeżeli tak to jakie?
Ireneusz Sobas: – Mam to szczęście, że z wieloma obecnymi pracownikami urzędu miasta znam się jeszcze z poprzedniej mojej pracy na stanowisku sekretarza miasta. W związku z czym bardzo doceniam rzetelność i fachowość tych ludzi. Natomiast oczywiście zmiany muszą być. Ludzie, którzy przychodzą do urzędu spotykają się z różnego rodzaju barierami. Rzecz, którą można najprościej zrobić to wydłużenie czasu otwarcia urzędu w wybrany dzień, tak aby mieszkańcy, którzy np. pracują w Krakowie i wracają do Bochni po godz. 16.00 mogli sobie pewne rzeczy załatwić. Rzucam też bardzo prosty pomysł tzn. taki, że przecież burmistrz nie musi przyjmować ludzi w urzędzie. Może ich przyjmować na osiedlach. Co za problem raz w miesiącu zorganizować dyżury burmistrza miasta, czyli tzw. przyjmowanie petentów, na os. Smyków, os. Chodenice, os. Dołuszyce. To jest bardzo fajna rzecz, która myślę, że będzie wyjściem do mieszkańców. Co do oferty innych instytucji to oczywiście są to instytucje, którym można wiele zawdzięczać, ale też wiele zarzucić. Przede wszystkim ożywienie Rynku, stworzenie z Rynku miejsca, gdzie bochnianie będą mogli nie tylko spacerować, jeździć na hulajnogach, czy rowerach, ale zwyczajnie się rozerwać. To jest właśnie funkcja Rynku o strukturze średniowiecznej, czyli w centrum miasta – funkcja kulturalna. Dlaczego nie możemy imprez, które są raz w roku z okazji Dni Bochni robić po prostu częściej?
Magdalena Łacna: – Jeśli chodzi o kwestię zmian, które miałabym wprowadzić w urzędzie, czy w jednostkach podległych to jeszcze raz podkreślam, że nie będę robić rewolucji. Idę tam z ewolucją, z otwartą głową, też po to, żeby rozmawiać z tymi ludźmi, dopytać jaki punkt jest słaby, w jakim punkcie można pomóc. Burmistrz rzeczywiście – jeżeli państwo zdecydują, że to ja będę burmistrzem – będzie osobą, którą będziecie spotykali też bardzo często poza urzędem miasta. To co mówiłam w swojej kampanii planuję takie spotkania raz w miesiącu w kafejkach, czy restauracjach, żeby można było usiąść, wypić kawę, czy herbatę i porozmawiać o różnych trudnościach. To co jest też bardzo ważne to żebyście państwo pamiętali, że w urzędach i jednostkach pracują bardzo dobrzy specjaliści, wykwalifikowani ludzie, którzy codziennie wkładają dużo pracy w to, żeby służyć mieszkańcom. Burmistrz jest po to, żeby służyć, więc obiecuję, że będę właśnie takim burmistrzem, którego będziecie mogli spotykać. Też chciałam powiedzieć, że to co jest bardzo ważne – to co powiedział pan Ireneusz – żeby Bochnia była pięknym i dobrym miejscem to ten Rynek musi rzeczywiście żyć.
Pytanie 6. W jaki sposób zamierzają państwo przekonać do siebie wyborców, którzy poparli w I turze innych kandydatów (to w sumie ponad 6500 głosów)? Czy odnajdą oni w państwa programach wyborczych postulaty, za którymi zagłosowali w I turze? Jak zmobilizować swój własny elektorat do ponownego oddania głosu? A może odwołać się też do tych, którzy na wybory nie poszli?
Magdalena Łacna: – Szanowni państwo, jeszcze raz pragnę podziękować wam za zaufanie i oddane głosy. Przez okres kampanii miałam taką możliwość, że spoglądałam na wszystkie programy moich kontrkandydatów i tak naprawdę różniliśmy się w małych wyjątkach. To do czego dzisiaj doszło, czyli tak naprawdę zmiana Rady Miasta pokazuje, że mieszkańcy są gotowi na to i chcą tej innej Bochni. Jeżeli państwo zdecydujecie, że to ja będę burmistrzem tego miasta to gwarantuję wam, że będę doprowadzała do tego, żeby Bochnia się nie skłócała, ale żebyśmy szli w dobrym, jednym kierunku, żeby można było rozmawiać. To jest ważne, żeby mieć odmienne zdanie, ale też jest ważne, żeby umieć spokojnie o tym rozmawiać. W tym miejscu szanowni państwo bardzo proszę was, żebyście poszli do wyborów w niedzielę. Każdy głos jest bardzo ważny. To będzie tylko jedna lista. Nie mówmy „co ja mogę”, każdy z was może zmienić tę Bochnię, sprawić, żeby ta Bochnia rzeczywiście dzisiaj była miejscem gotowym do zmian, miejscem, w którym czujemy się dobrze, w którym mieszkańcy lubią przebywać, ale też do którego turyści będą chcieli przyjeżdżać. Otwórzmy siebie i nie mówmy czegoś takiego, że nie dam rady.
Ireneusz Sobas: – Szanowni państwo, moi koledzy, bo nie ukrywam, że nie miałem czasu, przygotowali takie krótkie zestawienie, résumé istotnych punktów zawartych w programach wyborczych i jak pani Magda powiedziała słusznie: w zasadzie można to połączyć w jedną całość. Żyjemy w jednym mieście, jesteśmy w miarę świadomymi ludźmi i wiemy jakie są problemy, i te problemy są jednakowe dla wszystkich. Czy to komunikacja, czy brak oferty kulturalnej, sportowej. Czy to będzie burmistrz z tej, czy innej opcji, on to będzie musiał robić. Dlatego nie boję się tego, że ktoś – za jednym wyjątkiem tzw. zacietrzewionego elektoratu, który patrzy albo na jedną albo na drugą, ale tylko stronę znaczka politycznego – może w tym momencie tzn. 7 kwietnia zagłosował na kandydata, który już nie jest kandydatem, bo odpadł, że on będzie miał problem z wyborem człowieka, który de facto reprezentuje bardzo zbliżony pogląd na sprawy miasta, bo tutaj nie ma wielkich różnic. Jeżeli państwo uważacie, że trzeba postawić na osobę, która ma przygotowanie, jest fachową jeśli chodzi o sprawy samorządu i nie jest zacietrzewiony, nie patrzy tylko na znaczek partyjny to spokojnie jestem o wynik wyborów przekonany, że uda mi się to zrobić. Nie martwię się o swój elektorat. Wydaje mi się, że ludzie, którzy zawsze stali po prawej stronie sceny politycznej oni mają gen, że na wybory trzeba chodzić.
Pytania od Czytelników
Kandydaci usłyszeli 4 pytania od Czytelników Bochnianin.pl. Pytania zostały wybrane przez redakcję z komentarzy zamieszczonych pod tekstem, w którym zachęcaliśmy do ich zadawania.
Pytanie 1: Jak rozwiążą państwo problem braku placów zabaw, zwłaszcza w obrębie centrum? Np. Planty obecnie nie mają placu zabaw, gdyż plac za tężnią jest przez część roku zamknięty, drugą część roku blokowany w czasie zajęć szkolnych i właściwie dostępny swobodnie tylko przez 2 miesiące wakacji.
Ireneusz Sobas: – To jest sprawy arcyboleśnie prosta. Plac zabaw trzeba otworzyć wtedy kiedy szkoła nie pracuje i kiedy tężnia jest zamknięta. Co stoi na przeszkodzie? Nie wiem jaki problem. Dziwię się obecnym władzom, że tego problemu nie rozwiązały. To oczywiście jeden z wątków, który pan poruszył. Place zabaw to jest rzecz bardzo istotna. Rzeczywiście nie mamy ich zbyt dużo w mieście, ale to się może zmienić. Nie wiem czy państwo wiecie, ale jest pomysł budowy dużego parku rekreacyjnego – i to jest wpisane do strategii miasta – na os. Niepodległości, na os. Smyków. To będzie realizowane, proszę mi wierzyć, bo place zabaw akurat nie są bardzo kosztochłonną częścią budżetu miasta. Tak jak kiedyś myślałem to w zasadzie wszyscy mówimy o chodnikach, drogach, tylko tego dużo powstało, a czy jakikolwiek park przez ostatnie 20-30 lat w Bochni powstał? Nie! Na to trzeba właśnie zwrócić uwagę. Trzeba robić dużo, żeby to co istnieje naprawiać, natomiast trzeba też parki, w których są place zabaw modernizować. Prosta rzecz, naprawdę nie widzę najmniejszego problemu.
Magdalena Łacna: – To było pytanie, które było najczęściej zadawane podczas mojej kampanii. Rodzice z dziećmi skarżyli się na to, że place zabaw, które są przy szkołach, czy przedszkolach, są zamykane, nie są dostępne dla mieszkańców Bochni. Tak jak powiedział pan Ireneusz to jest najprostsza rzecz, tutaj trzeba podjąć decyzję, porozumieć się oczywiście z dyrektorami przedszkoli i szkół, bo to oni odpowiadają za te obiekty, ale przecież kto jest dla nas najważniejszy? Dobro tych małych dzieci. Mówimy o tym, że chcemy dla nich jak najlepiej, więc otwórzmy dla nich te place zabaw. W niedzielę byłam na Uzborni i ważne jest też to, abyśmy umieli zadbać o te istniejące. Dzisiaj dla mnie Uzbornia to miejsce, które nadaje się do generalnego remontu. Dzieci, które grają w piłkę potykają się o murawę, która odchodzi. Dbajmy o to co mamy, otwierajmy te place dla dzieci, ale jeżeli wybierzecie mnie państwo na burmistrza Bochni to ja temu się przyjrzę. Zobaczę gdzie rzeczywiście będziemy mogli otworzyć nowe place zabaw, bo to jest istotne. Boiska sportowe, place zabaw dla dzieci.
Pytanie 2. Sporo pytań związanych było z transportem zbiorowym, narzekano na rozkład jazdy, brak połączeń w odpowiednich godzinach np. z BSAG. Zdecydowanie jest oczekiwanie zmian w tym obszarze. Jaki mają państwo pomysł na reformę usług autobusowych w Bochni?
Magdalena Łacna: – Rzeczywiście z tym też się spotykałam, szczególnie gdy rozmawiałam z osobami starszymi, które mówiły o tym, że dzisiaj tak bardzo trudno jest dojechać do centrum Bochni. Nawet jeżeli jedzie autobus o godz. 9.00 to później on wraca dopiero za 3 godziny. Tutaj muszą sobie jakoś radzić. Więc to co powiedziałam i mówiłam przez całą kampanię: stworzymy dobre warunki dla naszych mieszkańców. Wiem, że od wielu lat oni składali wnioski, które nigdy nie były rozpatrywane. Dzisiaj mamy możliwość wykorzystywania funduszy z KPO na zakup niskoemisyjnych autobusów, czy też małych autobusów, ale też musimy pamiętać o tym, aby były dostosowane do osób niepełnosprawnych, czyli z windą lub niską podłogą. Strefa, o której pan też mówi, jest miejscem bardzo ważnym. Musimy wychodzić naprzeciw przedsiębiorcom, bo przecież tam pracują nasi mieszkańcy. Więc na pewno musimy przyglądnąć się temu jaka będzie potrzebna częstotliwość, ale też, które kierunki naszego miasta będą potrzebowały nowych linii. Tak naprawdę to my jesteśmy dla mieszkańców, jeżeli mieszkańcy oczekują od nas zmian to zrobimy wszystko, żeby wprowadzić te zmiany, oczywiście to wszystko musi być prawnie i w możliwości urzędu.
Ireneusz Sobas: – Częściowo mówiłem o tym już przy okazji tych trzech głównych inwestycji, o które pan redaktor pytał. Na pewno – raz jeszcze podkreślam – likwidacja wykluczenia komunikacyjnego. Północna część miasta jest w tej chwili pozbawiona dogodnego dojazdu do centrum, tyczy się to również Bocheńskiej Strefy Aktywności Gospodarczej. To zostanie zlikwidowane poprzez wydłużenie linii, a wydłużona linia to automatycznie większa ilość autobusów, które musimy zakupić. Tu nie ma o czym rozmawiać. Mam też inne propozycje, mianowicie – pisaliśmy o tym w programie – obniżymy wiek, w której danej osobie przysługuje bezpłatny bilet. Są oczywiście ulgi ustawowe, państwowe, ale wprowadzimy taki zapis, że ten wiek zostanie dla emerytów zostanie obniżony. Sprawa następna, o której bardzo myślimy, to w jaki sposób rozładować korki w mieście poprzez wprowadzenie stricte – chociaż bezpłatna komunikacja autobusowa w Bochni jest, bo ¾ kosztów ponosi samorząd – ale my to chcemy zrobić w ten sposób, że w godzinach szczytu, czyli np. 6-9 i może po południu w autobusach, które kursują w centrum miasta będziemy starać się wprowadzić zupełnie bezpłatne godziny do przejazdu. Chodzi o to, żeby wyłączyć ruch samochodów osobowych. Kompleksowe rozwiązanie, myślę, że w ciągu tych najbliższych 5 lat bardzo realne do zrealizowania.
Pytanie 3. Czy i w jaki sposób zamierzają państwo zmodyfikować siatkę szkół. Gdzie należy otworzyć nowe szkoły lub nową szkołę, czy i które zlikwidować, na co przeznaczyć ewentualnie zwolnione budynki?
Ireneusz Sobas: – To jest oczko w głowie naszej formacji i chcemy przez te pięć lat tę szkołę zrobić. Z tym, że proszę zwrócić uwagę, że to może nie być sama szkoła, ale szkoła połączona z przedszkolem, a kto powiedział, że w tym miejscu nie można jeszcze dołożyć żłobka? To są oczywiście różne funkcje, bo szkoła to edukacja, oświata, a żłobek to bardziej służba zdrowia, ale tam jest taki duży teren. Nie wiem czy państwo wiecie o czym mówię, mówię o terenie, na którym kiedyś miał być budowany szpital. Z tego zrezygnowano już bardzo dawno temu. Tam jest teren kilku hektarów, na którym takie obiekty – plus oczywiście cała infrastruktura tzn. boiska sportowe, może jakiś kort – można spokojnie zrobić. No więc ta szkoła – obiecuję państwu – na pewno zostanie w ciągu najbliższych 5 lat, jeżeli zdecydujecie państwo, że to ja będę burmistrzem, zostanie wybudowana. Co do zmiany siatki szkół to jest temat bardzo ciężki, ponieważ uczniowie, a zwłaszcza ich rodzice są bardzo mocno przywiązani do istniejących szkół. Oni nie są chętni do tego, żeby budować jakąś szkołę kosztem likwidacji innej szkoły. Także myślę, że musimy ten ciężar wziąć na siebie, czyli zdobyć się na to, że zbudujemy nową szkołę, natomiast bez likwidacji szkół obecnie funkcjonujących, bo to jest przede wszystkim ze szkodą dla tych dzieci. One są do tych szkół przywiązane, więc trudno, żeby z dnia na dzień dać im perspektywę np. nie idziesz strzelam do Jachowicza, bo myślę, że każdy o tej szkole myśli, a idziesz na os. Proszowskie. Nie nie nie, tak to nie będzie działało.
Magdalena Łacna: – To jest piękna wizja, którą dzisiaj przedstawia pan Ireneusz, budowa nowej szkoły. Za tym idą olbrzymie koszty, nie tylko wybudowania, ale też utrzymania tego obiektu. Zastanawiam się kim tę szkołę wypełnimy. Wiemy, że ostatni rok to jest 150 dzieci mniej niż w 2017 r. gdzie było 349. Nie jest sztuką budowanie, ale sztuką dzisiaj jest tak naprawdę wsparcie i dofinansowanie tych szkół, które dzisiaj istnieją. Nie wiem czy pan wie, że żadna ze szkół w Bochni nie ma windy. Prosty przykład, gdzie mamy Szkołę Podstawową nr 2 z oddziałami integracyjnymi, wiem, że dziś jest dziecko na wózku inwalidzkim i to dziecko jest wynoszone na rękach na piętro, bo tam ma lekcje. To jest uwłaczające godności każdego człowieka. Więc to co jest ważne to naprawmy, dofinansujmy to co mamy, żeby te dzieci rzeczywiście mogły fajnie i godnie funkcjonować. Też pan mówi o tym, że to rzeczywiście pewnie musiałyby się zmienić okręgi i rozmowa z rodzicami. Sama jestem dzisiaj mamą syna, który chodzi do Szkoły Podstawowej nr 1 i to jest też tak, że kończy lekcje o godz. 14.55, a o godz. 15.00 ma lekcje w innej szkole, więc ma 5 min. na przejście. Nie wyobrażam sobie gdyby on dzisiaj miał lekcje na ul. Proszowskiej, kto by go dowiózł?
Pytanie 4. Pytanie o zieleń miejską. Jak podkreślił Czytelnik, nie chodzi tylko o dołożenie tej zieleni na „zabetonowany rynek”. Jest odnowiona Uzbornia, za chwilę odnowione zostaną Planty – będą bardzo ładne, ale co zrobić, żeby to wszystko nie podupadło w kilka sezonów?
Magdalena Łacna: – To bardzo ważne i tak jak mówiłam sama w niedzielę byłam na Uzborni. Byłam przerażona tym jak wygląda piękny park, czyli on jest zaniedbany. Musimy dbać o to co jest u nas. W tym momencie jest rewitalizacja Plant, mówimy o pięknych krokusach, które tam zakwitły, ale tym rzeczywiście ktoś musi zarządzać. Mam taką wizję, bo też mówiłam o osobach niepełnosprawnych, żebyśmy mogli zaangażować, dać tym osobom szansę pracy w sezonie letnim, kiedy trzeba dbać o zieleń. Z jednej strony będziemy mieć piękne, zadbane parki i miejsca zielone, ale z drugiej strony będziemy mieli szczęśliwych ludzi, którzy będą mogli wychodzić codziennie do pracy, bo to jest dla nich takie ważne, ludzi, którzy będą czuli się związani z tą Bochnią. Mnie się zarzuca, że nie jestem bochnianką. Kochani, jestem bochnianką, znam każdy kamień w Bochni, każdą drogę, znam bardzo wielu ludzi, słucham tych ludzi i kocham tę Bochnię. Nie dam sobie nikomu odebrać tego, żeby ktoś powiedział, że nie jestem bochnianką. Zawsze nią będę.
Ireneusz Sobas: – Jesteśmy cząstką przyrody, czy tego chcemy czy nie, zieleń, przyroda nas otacza i musimy o nią dbać. Jak to było do tej pory realizowane pozwolicie państwo, że uchylę się od odpowiedzi. Natomiast wystarczy przejść się po Rynku, który przez niektórych złośliwców, ale nie tak do końca niesłusznie nazywany jest bocheńską patelnią, bo tam w czerwcu można jajka smażyć na powierzchni. To jest przykład źle pomyślanego rozwiązania, jeśli chodzi o dobro wspólne. Jak powiedziałem na początku – parki, tereny zielone są istotną częścią miasta. Pełnią nie tylko funkcję rekreacyjną, ale też uspokajają nas, wpływają zdrowotnie na nasze samopoczucie. Oczywiście nie można jednocześnie mieć ciastka i zjeść ciastko. To co już istnieje trzeba utrzymywać, trzeba mieć tego świadomość, że to będą duże nakłady, ale nie ma innego wyjścia. Jeżeli chcemy mieć parki już istniejące, czy nowo tworzone w dobrostanie, one muszą być utrzymywane. Pani Magda ma rację, Park Uzbornia, który za ciężkie miliony został zrewitalizowany, w tej chwili podupada. Dlaczego? Bo brakuje kogoś kto by o niego dbał. To jest święta prawda, nie musimy się o to sprzeczać, wszyscy widzimy jak to jest. Schodząc do sedna: tworzenie nowych terenów i dbałość o te, które już istnieją. Przecież jest Bocheński Zakład Usług Komunalnych, który ma Zakład Zieleni, są firmy prywatne. Wystarczy tylko o to zadbać.
Pytania wzajemne
W tej części debaty każdy kandydat mógł zadać cztery pytania swojemu kontrkandydatowi.
1. pytanie Ireneusza Sobasa do Magdaleny Łacnej: – Pani Magdaleno, idąc do wyborów przedstawiacie się jako siła w opozycji do istniejących władz miasta, szczególnie do pana burmistrza Kolawińskiego. Jak w takim razie mam rozumieć sytuację, że w bardzo bliskim otoczeniu pani znajduje się jeden z wiceburmistrzów, który gdzieś widziałem na zdjęciu (mówiąc to I. Sobas pokazał zdjęcie – przyp. red.) pozował na jednej z pani konferencji prasowej, a jego aktywność jest bardzo znana nawet w forach społecznościowych?
Odpowiedź Magdaleny Łacnej: – Panie Ireneuszu, jestem osobą otwartą, rozmawiam z każdym człowiekiem. Nigdy nie powiedziałam i na pewno nie usłyszał pan ode mnie, że jestem, czy byłam kiedykolwiek przeciwniczką pana burmistrza Stefana Kolawińskiego. Rozmawiam z każdym i moje kandydowanie dzisiaj na burmistrza Bochni to pokazanie tego, że w Bochni każdy ma prawo być, z każdym rozmawiać. Przeszłam już taką historię w jednej z placówek, kiedy do mnie dzwoniono i mówiono „tobie nie wolno się do niego uśmiechać, czy z nim rozmawiać”. Szanowni państwo, dla Bochni dzisiaj to jest taki moment – i tak sobie myślę: dobrze, że nie jestem samorządowcem, bo nie jestem zepsuta – żeby powiedzieć: słuchajcie, możemy się różnić w poglądach, ale dla nas najważniejsza jest Bochnia. Mogę powiedzieć do pana, że nie zgadzam się z pana jakąś opinią, ale mogę powiedzieć do pana, że pana w tym szanuję, bo to jest pana opinia i rozmawiajmy. Więc tak to wygląda.
1. pytanie Magdaleny Łacnej do Ireneusza Sobasa: – Prawo i Sprawiedliwość, które pan reprezentuje rządziło w Polsce ostatnie 8 lat, w Małopolsce ponad 5 lat. Niestety przez te lata Bochnię generalnie omijały szerokim łukiem fundusze unijne z samorządu województwa małopolskiego, czy też dotacje z Polskiego Ładu, zwłaszcza te ostatnie przydzielane były w szczególności dla samorządów z powiatu bocheńskiego z ramienia PiS. Jeżeli w Bochni wyborcy zdecydują, że to ja będę burmistrzem to czy mieszkańcy Bochni będą mogli liczyć na wsparcie władz samorządu wojewódzkiego, który reprezentują członkowie PiS?
Odpowiedź Ireneusza Sobasa: – Pani Magdaleno, nie wiem kto pani to pytanie układał, ale naprawdę ono zawiera na początku kardynalny błąd. Przez ostatnie 5 lat rządów pana burmistrza Kolawińskiego do Bochni trafiło ze środków rządowych, czy unijnych 70 mln zł. W tym roku budżetowym 2024 na inwestycje jest przeznaczone z Polskiego Ładu 20 mln zł. Więc jak możemy mówić o czymś takim kuriozalnym, że Bochnia była pomijana szerokim łukiem. Wręcz przeciwnie, mimo że nie rządziło Prawo i Sprawiedliwość, a rządził burmistrz Kolawiński, z którym jak państwo wiecie nie zawsze jest nam po drodze, te środki do Bochni trafiały, bo Bochnia jest najważniejsza, a nie Prawo i Sprawiedliwość, pan Kolawiński, czy Platforma Obywatelska. Odpowiadając na pani pytanie: a myśli pani, że na złość babci odmrozimy sobie uszy i będziemy wszystko robić, żeby pokazać pani nieporadność poprzez to, że będziemy pani blokować środki? Przecież to byłby kuriozum, ludzie by nas na taczkach wywieźli. Samorząd nie służy temu, żeby się nawzajem poszczypywać, robić sobie na złość, tylko nawet chociaż się różnimy politycznie pomagać, nie sobie, bo my nie musimy sobie pomagać. Nie musimy się kochać, ja nie muszę kochać panią, pani nie musi kochać mnie, ale musimy mieć przede wszystkim na uwadze dobro mieszkańców. Gwarantuję pani, gwarantuję państwu: nie ma takiej możliwości, żeby były blokowane środki tylko dlatego, że burmistrzem miasta będzie pani burmistrz Magdalena Łacna. Po prostu takiej możliwości nie ma i składam taką deklarację wszem i wobec.
2. pytanie Ireneusza Sobasa do Magdaleny Łacnej: – To jest news dnia. Idąc do redakcji dostałem informację, że dzisiaj poprzez panią jeden z kandydatów pan Woźniczka. Czy jest prawdą, że to poparcie zostało przehandlowane za obiecanie mu stanowiska wiceburmistrza miasta przy pani rządach?
Odpowiedź Magdaleny Łacnej: – Bardzo się dziwię, że zadaje pan takie pytanie, bo znów się okazuje, że pan znowu zaczyna taką niefajną politykę. Mogłabym się zapytać co pan wczoraj dał pani Marcie Mrzygłód, kiedy ona pana poparła, jeżeli zostanie pan burmistrzem, co pan jej zaoferował. Tak jak powiedziałam, szanowni państwo, jestem tutaj po to, żeby – jeżeli zdecydujecie oczywiście – być burmistrzem dla wszystkich. Przez ostatnie lata oglądałam debaty Rady Miasta i zastanawiałam się co ci ludzie tam robią. Czy oni przychodzą się tylko który któremu bardziej dowali, czy oni przychodzą po to, żeby tę Bochnię rzeczywiście zmieniać. Więc bardzo proszę nie rozmawiajmy na takim poziomie.
2. pytanie Magdaleny Łacnej do Ireneusza Sobasa: – Bochnia była jednym z nielicznych miast na mapie Polski, gdzie w okresie pandemii Covid-19 przedsiębiorcy nie mogli liczyć na wsparcie bocheńskich radnych, w tym radnych z Prawa i Sprawiedliwości. Przykładowo projekt uchwały naszego autorstwa jak zwolnienie z podatku od nieruchomości został przez was odrzucony w Radzie Miasta. Czym pan wytłumaczy tak nieprzychylną postawę względem bocheńskich przedsiębiorców w ostatniej kadencji rady ze strony PiS, którego jest pan reprezentantem?
Odpowiedź Ireneusza Sobasa: – Czy rządziłem Bochnią w latach 2018-2023? Pierwsze słyszę. Nie mogę odpowiadać za coś na co nie miałem najmniejszego wpływu. Uważam to pytanie za chybione, znowu pani sztabowcy się nie popisali. Nie znam kulisów tej sprawy. Jak pani wie do dzisiaj pracuję w Starostwie Powiatowym w Bochni, no więc w samorządzie powiatowym, nie znam kulisów takiego a nie innego zachowania radnych, nie wiem czy tylko Prawa i Sprawiedliwości, odnośnie spraw covidowych. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie uczestniczyłem w tym wszystkim. Wracając, ponieważ mam jeszcze kilkanaście sekund, zapytała pani co obiecałem pani Marcie (Mrzygłód). Obiecałem bardzo prostą rzecz: realizację tego porozumienia programowego (mówiąc to pokazał kartkę – przyp. red.). Tam nie jest napisane, że taki czy inny stołek pani Marta Mrzygłód obejmie, tylko będziemy realizować wspólnie takie rzeczy, które są dla miasta najważniejsze. To odpowiadając na poprzednie pytanie, na które nie zdążyłem jeszcze odpowiedzieć.
3. pytanie Ireneusza Sobasa do Magdaleny Łacnej: – Pani Magdaleno, startuje pani na bardzo wysoki urząd, bo chce pani rządzić 30-tysięcznym miastem, ale pani doświadczenie – jak sama pani powiedziała – jest żadne. Dlaczego wcześniej nie startowała pani na radną w miejscowości, gdzie pani mieszka, nie wiem, nie próbowała być sołtysem, nawet w kole gospodyń wiejskich pani się nie udzielała, żeby próbować zdobyć jakiekolwiek doświadczenie? Od razu atakuje pani z bardzo wysokiego poziomu. Może pani odpowiedzieć na to pytanie?
Odpowiedź Magdaleny Łacnej: – Dziwię się panie Ireneuszu, że pan spada do takiego poziomu. Rzeczywiście od kilku lat mieszkam w Rzezawie, ale patrząc na taki tok pana mówienia to się okazuje, że z jednej strony pan zaprasza nowych mieszkańców, żeby tutaj przyjechali i się osiedlili, ale z drugiej strony pan do nich mówi: słuchajcie, wy tu nigdy nie będziecie mieli prawa głosu, bo przecież nie jesteście stąd. Tak to trochę wygląda. Tak sobie myślę dlaczego miałabym startować na radną Rzezawy kiedy jestem tutaj. (Rzezawa – przyp. red.) to jest tylko miejsce zamieszkania. Całe moje życie to jest właśnie Bochnia. Tutaj pracuję, tutaj mam swoją rodzinę, tutaj moje dzieci chodziły do szkoły, jeszcze syn kończy szkołę podstawową. Proszę nie zabierać mi możliwości bycia bochnianką, bo ja nią jestem.
3. pytanie Magdaleny Łacnej do Ireneusza Sobasa: – Posiada pan długi staż pracy. Czy mógłby pan wymienić co najmniej trzy inicjatywy społeczne na rzecz mieszkańców Bochni, których był pan autorem lub współautorem w ostatnich pięciu latach?
Odpowiedź Ireneusza Sobasa: – Lata temu zgłosiłem do budżetu obywatelskiego kilka pomysłów, które nie zostały przyjęte ponieważ nie zostały. Jednym z tych pomysłów było zrobienie lodowiska na płycie Rynku i to z różnych względów nie zostało przyjęte. Jestem osobą bardzo mocno zaangażowaną w tożsamością historyczną tego miasta. Byłem współautorem wielu wydarzeń historycznych o charakterze rekonstrukcyjnym i innym. Nie będę się chwalił, bo nie lubię się przechwalać, ale np. takie wydarzenie jak Orszak Trzech Króli w Bochni zostało spowodowane po moich naciskach. Najpierw chciałem to przeprowadzić przez budżet obywatelski, też się nie udało z różnych względów. W końcu porozumiałem się z bocheńskimi parafiami i takie rzeczy nam się udało. No więc trzy inicjatywy z grubsza biorąc już zostały przeze mnie podjęte.
4. pytanie Ireneusza Sobasa do Magdaleny Łacnej: – Z panią Magdą spotkałem się dwa lata temu, kiedy przejmowałem od niej obowiązki, bo po miesiącu pracy zrezygnowała z funkcji dyrektora jednej z bocheńskich szkół średnich. Powiem szczerze, że było mnie pani żal, bo widziałem w pani osobę trochę załamaną, zmęczoną tą sytuacją, a teraz startuje pani na burmistrza miasta. Czy pani wie w co pani tak de facto próbuje uderzyć? Chce pani się zetknąć z bardzo silną opozycją w radzie, chce pani pewnie codziennie mieć do czynienia z różnego rodzaju problemami związanymi z samorządem, wreszcie chce pani mieć do czynienia z petentami? Czy pani sobie z tym poradzi?
Odpowiedź Magdaleny Łacnej: – Dziękuję za troskę, panie Ireneuszu. Rzeczywiście tak było. Trafiłam do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Bochni, którego pan jest dyrektorem oświaty i to pan powinien najlepiej na to pytanie odpowiedzieć. Co takiego działo się przez dwa lata wcześniej, że w tym ośrodku było kilkanaście kontroli, że pracownicy tego ośrodka mieli sprawy w prokuraturze, że tak naprawdę w bardzo krótkim czasie odeszło dwóch dyrektorów. Ostatnia pani, która wygrała konkurs była tylko dwa dni. Co takiego się zadziało, że kiedy przyszłam to tak naprawdę nie było ani księgowej, ani kadrowej, to były całkiem nowe dwie osoby. To wy dopuściliście do tego. Będąc tam miałam odwagę, stanęłam przed zarządem i powiedziałam: szanowni panowie, tam są bardzo dobrzy specjaliści, ale dajcie im pracować. Będąc tam miałam telefony i mi mówiono: „bo pani się uśmiecha do tego, czy do tamtego”. To pan dzisiaj pracuje od wielu lat w starostwie w wydziale, który obejmuje szkołę specjalną, mając tam jednocześnie siostrę pozwolił pan na to, żeby ci ludzie byli tak traktowani. Odchodząc spotkałam się z pracownikami, podziękowałam im za tę pracę i podziałam dlaczego odchodzę, bo kiedy mnie poproszono o tę pracę to powiedziano mi, żebym przyszła i tym ludziom pomogła, a okazało się, że tak naprawdę miałam wchodzić w konflikty, które tam były.
4. pytanie Magdaleny Łacnej do Ireneusza Sobasa: – Od 1 września br. w bocheńskich WDŻ (wychowanie do życia w rodzinie – przyp. red.) zostanie zastąpione przez przedmiot „edukacja zdrowotna”, na którego lekcjach uczniowie z nauczycielami mają poruszać takie zagadnienia jak zdrowie psychiczne, fizyczne, zasady odżywiania, problemy, uzależnienia, edukacja seksualna, czy zapobieganie przemocy domowej w rodzinie. Czy jest pan zwolennikiem, czy przeciwnikiem nowego przedmiotu? A jeśli przeciwnikiem to dlaczego?
Odpowiedź Ireneusza Sobasa: – Przyznam szczerze w ogóle o tym pomyśle nie myślałem, o takim pytaniu. Nie potrafię w tym momencie odpowiedzieć na tak sformułowane pytanie. Jest potrzebna wiedza ogólna, wiedza związana z seksualizacją naszego życia, jest potrzebna wiedza na temat naszych zachowań społecznych, ale jeżeli słyszę, że likwiduje się przedmiot „historia i teraźniejszość” i zamienia na jakiś inny przedmiot to ja się pytam czy to ma podstawy prawne, faktyczne, czy ideologiczne? Osoby o różnych poglądach żyją koło siebie, osoby o różnych poglądach muszą ze sobą współpracować i wtłaczanie takiego pytania jak pani powiedziała w taką atmosferę samorządową uważam, że jest błędne. Jeżeli ten przedmiot zostanie wprowadzony na poziomie ministerstwa, bo przecież ministerstwo reguluje te kwestie, to co ja mogę do tego mieć, jaki stosunek osobisty? Po prostu będę musiał to realizować i tyle, a czy będę się z tym zgadzał, czy nie to już jest moja prywatna sprawa. Trzeba być formalistą, legalistą, przestrzegać przepisów i oczywiście będę je przestrzegał, natomiast czy będę się z tym wewnętrznie zgadzał, czy nie to już zostawiam tylko swojemu sumieniu.
Podsumowanie
W ostatniej części kandydaci mieli swobodę wypowiedzi. Każdy miał do wykorzystania 3 min.
Ireneusz Sobas: – Proszę państwa, jest taka scena w „Potopie”, gdy Andrzej Kmicic przychodzi do przeora klasztoru częstochowskiego, to się dzieje podczas oblężenia tego klasztoru i mówi, że ma taki pomysł na wysadzenie szwedzkiej armaty, która doskwierała obrońcom. On tam wsadzi kiszkę z prochem do lufy, weźmie i podpali. Przeor mówi: chłopie, ale przecież Szwedzi codziennie tę armatę nabijają prochem i jakoś jej nie wysadzają w powietrze, jak ty to chcesz zrobić? Wtedy Andrzej Kmicic mówi: ojcze wielebny, wy może macie serce wielkie i bohaterskie, ale na armatach to wy się nie znacie.
– Proszę państwa, boję się, że pani Magda, która jest osobą ciepłą, sympatyczną, empatyczną, może sobie zwyczajnie w tym samorządzie nie poradzić. Będzie się spotykała z problemami, które naprawdę ją w tej chwili przerastają, o których ona nie ma pojęcia, bo skąd może mieć pojęcie. Doskonale panią rozumiem, przychodzi pani z innej sfery działalności społecznej, jest pani wziętym psychologiem, pracuje pani w szkołach i to jest pani naturalne środowisko. Natomiast próbuje pani wejść w coś co może pani zwyczajnie nie udać się zrobić. Czy Bochnię stać na taki eksperyment, żebyśmy mieli burmistrza, który rok, dwa albo trzy będzie dopiero uczył się tego samorządu? Albo co gorsza weźmie sobie zastępców, którzy spowodują, że będzie ich bezwolną marionetką? Oceńcie państwo sami.
– Z drugiej strony przedstawiam swoją kandydaturę. Państwo zrobicie jak uważacie, ale przemawia za mną bardzo długoletnia praktyka wyłącznie w samorządach, bo ja w zasadzie tylko w samorządach różnych szczebli pracowałem. Jestem bochnianinem od urodzenia i pewnie tutaj moje kości zostaną złożone. Mieszkam w tym mieście praktycznie cały czas, znam to miasto, rozmawiam z jego ludźmi, wiem co ich cieszy, ale z drugiej strony wiem też co ich boli. Uważam, że mam odpowiedź na większość trapiących miasto bolączek. Tę odpowiedź można bardzo łatwo znaleźć w programie wyborczym, z którym poszliśmy do wyborów. On jest dokumentem kompleksowym, zawiera rozwiązania różnych problemów, bo wszyscy mamy problemy: ludzie młodzi, ludzie starsi, osoby pracujące, uczące się, niepracujące. Te wszystkie problemy trzeba będzie rozwiązać. W mojej ocenie – może będzie to trochę nieskromne – uważam, że znam odpowiedź na większość tych problemów. Moim autem jest to, że idę jako drużyna – Rada Miejska będzie miała w swoim składzie prawie połowę ludzi, którzy są doskonałymi samorządowcami, bo na tym chlebie spędzili swoje życie. Mamy też dosyć dobre układy w Radzie Powiatu. Myślę, że te oba samorządy plus pomoc samorządu szczebla wojewódzkiego pozwoli Bochni wykorzystać właściwie ten impuls. Mogę do państwa tylko zaapelować: decydujecie, ale pamiętajcie, że decydujecie na pięć lat do przodu.
Magdalena Łacna: – Chciałam serdecznie podziękować za ciepłe słowa i za troskę, ale ona naprawdę nie będzie potrzebna. Szanowni państwo, kolejny raz gdzieś jest mówione, że nie jestem bochnianką, więc chciałam powiedzieć, że rzeczywiście nie mieszkam w Bochni, ale gdzie pan był kiedy w 2011 roku Platforma Obywatelska, której byłam zwolennikiem, chciała likwidować sąd w Bochni? Wtedy jako zwykły pracownik doprowadziłam do tego, że zjednałam cały powiat. Dzwoniłam do każdego – może pan się śmiać – wójta, burmistrza, zrobiliśmy spotkanie. Na żadnym ze spotkań pana nie było. W tydzień zebraliśmy 16 tys. podpisów, które zawieźliśmy do Warszawy. W autokarze, który organizowałam też pana nie było jako bochniaka. Mało tego, jeździłam do każdej osoby, która chciała ze mną rozmawiać. Byłam w Oławie, Sochaczewie, Warszawie. Tylko w Tarnowie jeden z posłów PiS powiedział do mnie: „nie będę z panią rozmawiał, kim pani jest? sekretarką?”. Więc pan będzie mi zarzucał, że ja dla Bochni nic nie robię? Nie pamiętam pana na protestach, bo wtedy rzeczywiście… I jeszcze jedno powiem, tak naprawdę pierwszymi osobami, które chciały coś tutaj zrobić to byli wójtowie ościennych gmin, bo bochniacy czekali, nie wiem na co. Ale później kto wziął profity? No państwo wzięliście sobie profity tego.
– To nie chodzi o to, że potrzebuję podziękowanie, ale proszę mi nie zarzucać, że nic nie robię dla tej Bochni i będąc dzisiaj w Koalicji Obywatelskiej patrzę tylko na to co mi powie ktoś w Warszawie. Bo tak nie jest. Jestem tutaj dzisiaj dla samorządowców, dla mieszkańców. Jestem mocną kobietą, rzeczywiście jestem bardzo empatyczna i słucham ludzi, ale jeżeli uważam, że ktoś krzywdzi drugą osobę to staję w jego obronie. I tak właśnie było w ośrodku, którego pan pracuje w wydziale edukacji. Przez dwa lata pan patrzył na to jak tych ludzi się niszczy, a ja w miesiącu przyszłam i powiedziałam jasno na zarządzie co się dzieje, i prosiłam, żeby tym ludziom pomóc, bo to są bardzo dobrzy specjaliści, którzy pracują z dziećmi, które są skrzywdzone przez los, niepełnosprawnymi. Pan za to bierze pieniądze, bo tam pan jest zatrudniony, nie ja. Jeżeli zobaczyłam, że nie można kopać się z koniem to odeszłam. Dlatego, że nie byłam tam po to, żeby dalej tę politykę, którą państwo uprawialiście, robić. Bardzo dziękuję.
– Na koniec, szanowni państwo, jeżeli uważacie, że Bochnia ma się zmienić, że tą Bochnią może rządzić kobieta, która jest odważna i która z każdym będzie rozmawiać, to bardzo serdecznie proszę o wasz głos w niedzielę.