– Problem został wygenerowany sztucznie, a pan przewodniczący pokazał niestety, że nie potrafi rozwiązać banalnie prostej sprawy, natomiast niegrzecznie ją komentuje – ocenia radna Anita Własnowolska-Bielak (Przyjazna Gmina) w oficjalnym piśmie przesłanym do Bochnianin.pl. I dodaje: – W całej sprawie wcale nie chodzi o tablet.
To komentarz radnej do wydarzeń podczas ostatniej sesji Rady Gminy Bochnia. Nietypową sytuację, do której wówczas doszło, opisaliśmy w artykule Radna odmówiła przyjęcia tabletu i wszyscy musieli głosować „ręcznie”.
Po publikacji artykułu Anita Własnowolska-Bielak przesłała do redakcji swoje obszerne stanowisko w tej sprawie. Radna powtarza wyjaśnienia z sesji i podkreśla: „nie odmawiałam przyjęcia i głosowania na tablecie, a najlepszym dowodem na to jest fakt, że na poprzedniej sesji tablet został mi udostępniony i bezproblemowo mogłam na nim głosować”. Zaznacza: – Wcześniej poinformowałam, że tablet nie jest mi do niczego potrzebny poza obradami sesji, dlatego zgodnie z ustaleniami nie podpisuję umowy na jego odbiór, i w związku z tym nie zabieram go do domu. Sprawa wydawała się wtedy jasna i zamknięta.
Według jej relacji dzień przed kolejną sesją przewodniczący rady jednak zasugerował, że „jeżeli nie chcę podpisywać umowy na odbiór tabletu „do domu”, to mogę głosować na własnym urządzeniu, np. na telefonie”. Radna uznała, że to nie jest dobry pomysł (o powodach wspomniała też na sesji, co przywołaliśmy w poprzednim artykule). – Poprosiłam więc o udostępnienie mi tabletu na najbliższą i kolejne sesje. (…) Przejrzałam dokładnie Statut Gminy i Regulamin Rady Gminy i nigdzie nie znalazłam zapisu, że aby wykonywać obowiązki radnej, w tym głosować elektronicznie podczas sesji, muszę podpisać umowę, że przyjmuję do domu jakikolwiek gminny sprzęt elektroniczny – uzasadnia.
– W dniu sesji dowiedziałam się, że tablet nie będzie mi jednak udostępniony do głosowania, tak jak na poprzedniej sesji, ponieważ nie podpisałam umowy na przekazanie mi urządzenia. Przyjęłam to do wiadomości i w związku z tym z panem przewodniczącym uzgodniłam, że będę głosowała przez podniesienie ręki, w czym oczywiście nie widzę żadnego problemu. Zupełnie niezrozumiała jest dla mnie decyzja i upór przewodniczącego Piotra Gajka, który nie umożliwił mi elektronicznego głosowania na gminnym tablecie bez podpisania wspomnianej umowy. Przez jego decyzję cała Rada musiała głosować imiennie – stwierdza Anita Własnowolska-Bielak.
– W mojej ocenie problem został wygenerowany sztucznie, a pan przewodniczący pokazał niestety, że nie potrafi rozwiązać banalnie prostej sprawy, natomiast niegrzecznie ją komentuje i tym samym nagłaśnia, używając przy tym niezbyt wyrafinowanego słownictwa (odsyłam do artykułu i nagrania z sesji) – stwierdza w przesłanym stanowisku radna. – Reasumując, w całej sprawie nie chodzi o tablet, ale, w moim odczuciu, o próbę przymuszenia mnie do podpisania czegoś, czego podpisywać nie chcę i nie muszę, aby należycie wykonywać obowiązki radnej – w tym głosować na zakupionym przez gminę urządzeniu. To bez wątpienia błaha sprawa, ale pokazuje niestety standardy panujące w Gminie Bochnia i jako żywo przypomina mi się od razu to, jak potraktowano w poprzedniej kadencji pana radnego Izydora Wróbla. Przewodniczącym rady również był wtedy pan Piotr Gajek.
Anita Własnowolska-Bielak kończy oświadczenie deklaracją: – Ponieważ spraw dotyczących mieszkańców Gminy Bochnia jest bardzo wiele, nie zamierzam dalej dawać się wciągać w rozgrywki i przepychanki z panem przewodniczącym, ale zajmować tym, do czego zostałam powołana dzięki głosom moich wyborców. Oświadczam jednocześnie, że jeśli na kolejnej sesji nie zostanie mi udostępnione urządzenie do głosowania, to zakupię własne.