Pani Dorota na co dzień pracuje na Oddziale Dziecięcym w Szpitalu Powiatowym w Bochni. W piątek rano zdążyła tylko dojechać do pracy, gdy odebrała telefon od cioci. W słuchawce usłyszała dramatyczny przekaz: Dorotko wracaj, pali się twój dom!
W chwili gdy po godzinie szóstej rano wybuchł pożar, w domu pod opieką cioci była dwójka dzieci pani Doroty w wieku 7 i 10 lat. To one wyczuły dym i zaalarmowały krewną, która miała odprowadzić je do przedszkola i szkoły. Ojciec dzieci – mąż pani Doroty – był w pracy.
Dzieciom udało się wyjść z domu zanim na miejsce dojechali strażacy. Gdy pani Dorota dotarła z Bochni do Szczepanowa, gdzie mieszka, pożar był już opanowany. Na miejscu pracowało sześć strażackich zastępów: cztery z KP PSP w Brzesku oraz jednostki OSP ze Szczepanowa i Wokowic.
Co było przyczyną pożaru, wyjaśni prowadzone postępowanie. Wszystko wskazuje jednak na to, że to zwarcie elektryczne, do którego doszło przy panelach fotowoltaicznych.
W efekcie pożaru spalił się garaż, dach budynku mieszkalnego, zniszczeniu uległo całe mieszkanie. – Wnętrze całego domu jest całe czarne od dymu, wszystko wskazuje na to, że wszystkie meble i znajdujące się tam przedmioty nie nadają się do użytku – mówi ze łzami w oczach pani Dorota.
Niestety budynek nie był ubezpieczony, rodzina nie ma żadnych odłożonych funduszy, nadal spłaca duży kredyt.