Zaniepokojeni ewentualnością powstania w ich sąsiedztwie żwirowni mieszkańcy Gawłówka wystosowali oficjalne protesty do różnych instytucji (piszemy o tym TUTAJ). – Klucz w zabezpieczeniu przed żwirownią leży w ręku mieszkańców: jeżeli nie sprzedadzą gruntów, to nie będzie żwirowni – wskazał jednak w rozmowie z reporterką TVP Kraków sekretarz gminy Drwinia Leszek Zabiegała.
Przedstawiciel władz gminy zaznaczył, że samorząd również nie chce w tym miejscu w żwirowni, ale przede wszystkim gmina nie ma w tym miejscu gruntów na sprzedaż. Dlatego firma planująca ewentualną inwestycję w tym miejscu musiałaby je nabyć od prywatnych właścicieli.
Leszek Zabiegała w rozmowie z TVP Kraków dodał też uspokajająco:
– Gmina nie dostała żadnego oficjalnego pisma w sprawie nowej inwestycji. Pierwszym dokumentem, który by przyszedł do gminy i oznaczałby, że coś się w tym temacie zaczyna dziać, to byłoby postanowienie o wydaniu zezwolenia przez organ górniczy na wykonanie odwiertów kontrolnych. Żadnego takiego dokumentu do gminy również nie zanotowaliśmy żeby wpłynął.
Reportaż wyemitowany w piątkowej „Kronice” zakończyła konkluzja: „wygląda na to, że mieszkańcy jak na razie mogą spać spokojnie”.
Zobacz też: „Nie” dla żwirowni w Gawłówku. Mieszkańcy gminy Drwinia i Bochnia protestują