W niedzielę 27 października drugoligowy zespół mężczyzn MOSiR Bochnia zwyciężył na własnym parkiecie drużynę z Piekar Śląskich.
Trener bochnian Łukasz Gicala:
O wypowiedź na temat przebiegu spotkania poprosiliśmy trenera bochnian Łukasza Gicalę: – Bardzo fajne widowisko w niedzielę zafundowali nam zawodnicy jednej i drugiej drużyny. To był naprawdę mecz walki, bardzo szybki i niezwykle twardy. O zwycięstwie zadecydowała siła charakteru i niezwykła ambicja. Mecz rozpoczęliśmy bardzo dobrze, bo po 5 minutach prowadziliśmy 6:1. Bardzo szybko przeprowadzaliśmy piłkę pod bramkę przeciwnika i zdobywaliśmy dogodne pozycje rzutowe. W połączeniu z dobrą postawą w obronie, w szczególności Marek Gondek w bramce spisywał się rewelacyjnie, udało się wyjść na bezpieczne prowadzenie, w efekcie czego korzystny wynik utrzymywał się od pierwszej do ostatniej minuty. Cały mecz świetnie prowadzili nasi rozgrywający, czyli Bartek Jonak, Oskar Pabian i Bartek Kołodziej. Uwagę obrońców absorbował Bartek Kokoszka na kole, który wielokrotnie zabierał ze sobą pół strefy przeciwnika, a jeśli dołożymy do tego skuteczne wykańczanie akcji przez Kubę Jewiarza i Kacpra Czarnotę, mamy gotową receptę na sukces. I do przerwy schodzimy z wynikiem 26:17, co mogło sugerować, że mecz zakończymy pewnym zwycięstwem, co najmniej tak okazałym jak Barcelona nad Realem.
Ale w niedzielę graliśmy ze Ślązakami. Oni tanio skóry nie sprzedają, dlatego spodziewaliśmy się zdecydowanego ataku z ich strony. I tak się też stało. Rzucili się na nas z furią i determinacją, czego efektem był
wynik w 38 minucie 30:26, a w 46′ 36:32. Na boisku zrobiło się gorąco, brakowało nam sił przede wszystkim w obronie. Chłopcy byli już bardzo zmęczeni, a przeciwnik nie zamierzał odpuścić. Na szczęście bardzo dobre zmiany dali juniorzy młodsi Adam Sitko i Wojtek Tobiasz. Powalczyli przede wszystkim niezwykle twardo i ambitnie w obronie, dzięki czemu udało się zatrzymać nakręconych przeciwników, a ponadto dorzucili swoje bramki w ważnych momentach meczu. Do tego dobrą zmianę w bramce dał Kuba Pieprzyca, kilkukrotnie broniąc w sytuacji sam na sam. Te kilka minut odpoczynku dało czas na regenerację naszym podstawowym zawodnikom, dzięki czemu udało się odskoczyć na bezpieczną przewagę bramkową i dowieźć zwycięstwo do końca.
W tym meczu było prawie wszystko, może tylko oprócz miejsca w protokole meczowym. Była gra szybka i twarda, była gra mądra ale głupie, niewymuszone błędy. Była ambicja i walka, testosteron ledwo zmieścił się pod dachem. Kości trzeszczały, momentami lała się krew i targały koszulki. Jednym zdaniem, prawdziwy męski mecz. Fajnie, że chłopaki przestali się bać podejmować działania i walczyli bez kalkulacji w warunkach stresowych, o czym świadczy efektowne i efektywne zakończenie wrzutki przez Dominika Norka. Chyba zobaczył to gdzieś w Paryżu na wycieczce szkolnej. Bo w tym tygodniu nasza drużyna zwiedziła niezły kawałek świata. Chłopaki byli ciałem w Rzymie, Amsterdamie, Paryżu, duchem na Santiago Bernabeu… Może dlatego nie myśleli zbyt dużo o II lidze piłki ręcznej i zamiast kalkulować zaczęli grać. Może przemyślimy metody treningowe i wprowadzimy pewne modyfikacje…
MOSiR Bochnia – MKS Olimpia Medex II Piekary Śląskie 48:39 (26:17)
II liga piłki ręcznej mężczyzn, kolejka 5
Skład i bramki MOSiR Bochnia: Marek Gondek, Kacper Kluz, Jaku Jewiarz 7, Oskar Pabian 5, Kacper Czarnota 9, Dominik Norek 1, Bartosz Kokoszka, Adam Sitko 1, Karol Cichoń, Bartosz Kołodziej 16, Karol Kasprzyk 3, Olaf Budyś, Aleksander Paluch, Wojciech Tobiasz 2, Bartłomiej Jonak 4, Jakub Pieprzyca.
Trenerzy Łukasz Gicala i Ryszard Tabor, kierownik drużyny Maciej Haber, trener odnowy biologicznej Maciej Hamuda.
Piekary Śląskie: Łukasz Adamiec 4, Wojciech Jasiewicz 3, Szymon Maciejczyk 4, Damian Kraus 10, Mateusz Zięba, Kamil Dajka, Bartosz Maciejczyk 1, Adam Adulczyk, Jakub Kruk 8, Fabian Langos 9, Patryk Smolin.
Trener Kamil Cieniek.