W sobotę 12 kwietnia bocheński rynek wypełnił się tłumem sympatyków Sławomira Mentzena, który przyjechał do miasta w ramach swojej kampanii prezydenckiej. W swoim wystąpieniu lider partii Nowa Nadzieja i jeden z czołowych polityków Konfederacji nie szczędził ostrych słów pod adresem obecnej klasy politycznej. Wśród zgromadzonych dominowali młodzi ludzie, reagujący żywiołowo na jego postulaty.
„Polska to państwo z kartonu i trytytek”
Mentzen otworzył swoje przemówienie od ogólnej diagnozy stanu państwa. Mówił o tym, że od września odwiedził już ponad 260 miejscowości w całym kraju, by przekonywać wyborców, że „najwyższy czas coś zmienić”. Wyraźnie wskazał, że nie chodzi o kosmetyczne reformy, lecz o głęboką zmianę systemową. – Bo jak tego nie zmienimy, to dalej będziemy żyli w tym bagnie, w tym dziadowskim państwie robionym z kartonu łączonego na trytytki – grzmiał ze sceny.
System ochrony zdrowia: „Politykom jest dobrze, więc nic nie zmieniają”
Jednym z głównych punktów krytyki był system ochrony zdrowia. Skrytykował wieloletnią bezczynność polityków wobec kluczowych problemów: – Czy znacie kogoś, kto jest zadowolony z naszego systemu ochrony zdrowia? (…) Ja znam – polityków, bo nic z nim nie robią od 2003 roku. Polacy nie są zadowoleni z tego systemu, ale politykom pasuje – dlatego nic z nim nie robią.
Kandydat mówił o rosnących kolejkach do specjalistów, zamykanych oddziałach szpitalnych i braku jakiejkolwiek inicjatywy ze strony kolejnych rządów. Przekonywał, że politycy oderwali się od realnych problemów zwykłych ludzi.
Bezpieczeństwo i obronność: „Wojsko kupuje buty za własne pieniądze”
Jednym z najmocniejszych akcentów wystąpienia była krytyka stanu bezpieczeństwa państwa. Mentzen alarmował, że „Wojsko Polskie ma zapasów amunicji na kilka dni walk”, a mimo to „przez ostatnie lata nie powstała w Polsce nowa fabryka amunicji”. Powołał się przy tym na wypowiedź generała Dariusza Łukowskiego, według którego Polska byłaby w stanie bronić się przed ewentualną agresją „tydzień albo dwa”.
Zielony Ład i energetyka: „Prąd najdroższy w Europie”
Kandydat odniósł się także do polityki klimatycznej, twierdząc, że „Zielony Ład trzeba jak najszybciej w całości odrzucić”. Według niego jego koszty dla Polski wyniosą aż „250 tysięcy złotych od osoby”. Zarzucił rządzącym nieudolność w realizacji projektów energetycznych: – Mamy państwową agencję nadzorującą energetykę jądrową, ale elektrowni atomowej – nie – mówił szyderczo.
Migracje i bezpieczeństwo wewnętrzne: „Nie chcę tu Algierczyków”
Kandydat na prezydenta wielokrotnie powracał do tematu migracji, krytykując zarówno politykę UE, jak i działania obecnego rządu. Odwoływał się do przykładów Szwecji, Wielkiej Brytanii i Niemiec, gdzie – jego zdaniem – masowa imigracja doprowadziła do wzrostu przestępczości.
– W Niemczech mieszka podobna liczba Japończyków i Algierczyków, ale Algierczycy popełniają 800 razy więcej przestępstw z użyciem przemocy niż Japończycy. Ja nie mam nic do Japończyków, spokojni ludzie. Niech sobie do Polski przyjeżdżają, nikomu krzywdy nie robią. No ale mam problem z Algierczykami, bo nie chcę w Polsce tych przestępstw. Nie chcę tej przemocy. Nie chcę ludzi, którzy popełniają tyle przestępstw. Więc nie chcę tu Algierczyków!
Kandydat zaznaczył, że nie chodzi tu o nienawiść, ale o „zdrowy rozsądek” i konieczność ochrony bezpieczeństwa obywateli. Wskazał, że Polska jako jedno z niewielu bezpiecznych jeszcze państw Europy nie może powtórzyć błędów Zachodu.
Gospodarczy patriotyzm: „Trzaskowski mówi jedno, robi drugie”
Mentzen wyśmiewał działania prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który – jak zauważył – deklaruje przywiązanie do patriotyzmu gospodarczego, ale „kupuje tramwaje z Korei, metro buduje turecka firma, a drzewka sadzone w Warszawie przywożone są z Niemiec”. Kandydat uznał to za przejaw hipokryzji i dowód, że interesy Polski są lekceważone: – To może jest patriotyzm, ale niemiecki. A nie polski.
Publiczne wydatki: „Symbol upadku? Gipsowe jajo za 200 tysięcy złotych”
W emocjonalnym fragmencie przemówienia Mentzen nawiązał do głośnych i jego zdaniem absurdalnych wydatków władz Warszawy. Wspomniał o toalecie w parku za 650 tys. zł i instalacji artystycznej – „gipsowym jajku” na placu Pięciu Rogów za 200 tys. zł. – Przecież za to można kupić nowy samochód albo pojechać dookoła świata. A oni kupują jajo. To jest symbol wydatków publicznych – coś drogiego, niepotrzebnego i niepasującego do niczego…
Ukraińcy, socjal i nierówne traktowanie
Mentzen skrytykował również przywileje, jakie jego zdaniem mają w Polsce obywatele Ukrainy. Twierdził, że Polacy muszą płacić składki zdrowotne, a Ukraińcy korzystają z opieki medycznej za darmo. Pytał: – Czy wyobrażacie sobie, że Polacy jeżdżą do Niemiec, leczą się za darmo i nie płacą składek? Przecież to absurd. Ale u nas tak jest – bo mamy rząd frajerów.
Obietnice i postulaty: niskie podatki i emerytury bez PIT
Na zakończenie Mentzen przedstawił kilka swoich postulatów, deklarując m.in., że nie podpisze żadnej ustawy, która podnosi lub komplikuje podatki: – Polacy zasługują na niskie i proste podatki. Jak zostanę prezydentem, nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi albo komplikuje podatki. Żadnej. Zapowiedział też, że doprowadzi do zniesienia podatku dochodowego od emerytur. – To jest skandal i złodziejstwo, że państwo zabiera podatek od pieniędzy, które ktoś całe życie odkładał.
„Chcę Polski silnej, dumnej, bogatej i bezpiecznej”
Na koniec Mentzen przedstawił swoją wizję Polski: państwa, które „zajmuje się niewieloma obszarami, ale robi to dobrze”, które „nie pyta o zgodę Brukseli czy Berlina”, i w którym „Polacy sami decydują, jak chcą żyć, czego chcą uczyć swoje dzieci i na co wydawać swoje pieniądze”.
– Doprowadzę do odrzucenia Zielonego Ładu. Spadną rachunki za prąd, za ogrzewanie. Spadną koszty produkcji. Uratujemy nasz przemysł, nasze rolnictwo. Polacy zasługują na bezpieczeństwo, uszczelnienie granicy. Nie pozwolę na masowe migracje. Jeżeli jeszcze raz przyjedzie tu jakiś niemiecki radiowóz, to go zarekwirujemy. Policjantów aresztujemy, migrantów odeślemy. Bo to ich migranci, ich problem, a nie nasz. I nie pozwolę na wysłanie Wojska Polskiego na Ukrainę. Żaden polski żołnierz nie trafi na Ukrainę. Żaden polski żołnierz nie zginie za Donbas albo Krym. Nie pozwolę na to. Polacy zasługują na prezydenta, który będzie miał przede wszystkim polskie interesy, nie zagraniczne. Gdy zostanę prezydentem, to oni wszyscy, Niemcy, Ukraińcy, w Polsce będą się dopasowywać do polskiej kultury, polskiego prawa, polskich interesów, polskiego języka. Bo tu jest Polska. To my tu jesteśmy u siebie i to oni mają się dostawać do nas, a nie my do nich.
– Chcę Polski silnej, dumnej, bogatej i bezpiecznej – podsumował Sławomir Mentzen, żegnany brawami zgromadzonego tłumu.