W obszernym wywiadzie dla Bochnianin.pl Anna Kocot-Maciuszek, dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Bochni, opowiada m.in. o szczegółach tegorocznych Dni Bochni, bieżącej działalności, roli kultury w mieście, potrzebie budowy sali widowiskowej i innych wyzwaniach na przyszłość.
Mirosław Cisak, Bochnianin.pl: – W poniedziałek ogłoszono, że 20 czerwca, w ramach Dni Bochni, na scenie wystąpi Lady Pank. Dzień później zaplanowano koncert Wiktora Dyduły, a niedziela upłynie pod znakiem „Bocheńskich wątków muzycznych”. Przez ostatnie lata mieszkańcy przyzwyczaili się, że święto miasta rozciąga się nawet na trzy tygodnie. Czy w tym roku Dni Bochni ograniczą się do trzech dni?
Anna Kocot-Maciuszek, dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Bochni: – Imprez towarzyszących głównemu świętu miasta jest naprawdę dużo. Nie da się ich wszystkich zmieścić w trzy dni. Skoro partnerzy i organizatorzy wkładają w nie tyle pracy, warto dać mieszkańcom możliwość spokojnego uczestnictwa w każdej z nich. Dlatego imprezy towarzyszące Dniom Bochni będą odbywać się zarówno przed, jak i po kulminacji na Rynku. Natomiast główny program święta miasta skupi się w dniach 20-22 czerwca, czyli od piątku do niedzieli.
W poprzednich edycjach Dni Bochni funkcjonowały trzy bloki tematyczne: nauka, sztuka i rozrywka. Czy w tym roku zrezygnowano z takiego podziału?
– Już w minionym roku zarzuciliśmy ten podział, choć wydarzenia wpisujące się w te trzy bloki znajdowały się w programie. Również w tym roku będą się odbywać – za sprawą biblioteki, muzeum, jak i naszych działań.
Dotychczas największe gwiazdy Dni Bochni występowały raczej w sobotę lub niedzielę. Teraz najgłośniejszy koncert zaplanowano na piątek. Skąd ta zmiana?
– Podążamy za trendami – obecnie największe wydarzenia często organizuje się właśnie w piątki, pozostawiając sobotę i niedzielę na spokojniejsze zakończenie. Dlatego zaczynamy mocnym akcentem już w piątek. Sobota i niedziela będą równie ciekawe, choć nieco inne.
W czwartek 19 czerwca będzie święto Bożego Ciała, a więc dla wielu osób będzie to długi weekend. Czy to również miało wpływ na decyzję o wzmocnieniu programu na piątek?
– Tak, to jeden z powodów. Uznaliśmy, że warto lepiej zagospodarować piątek, zwłaszcza że wiele osób będzie wtedy korzystać z długiego weekendu. Tradycyjnie w piątek odbędzie się Święto Ulicy Solnej, kończące się koncertem właśnie tam. W tym roku finał tego święta przenosimy na Rynek, z udziałem największej gwiazdy.
Dlaczego podczas briefingu zaprezentowano tylko gwiazdy Dni Bochni, a nie cały program?
– Zdecydowaliśmy wspólnie, że briefing poświęcimy tylko ogłoszeniu gwiazd, bo to najbardziej wyczekiwana informacja przez mieszkańców. Gdybyśmy przedstawili cały program pozostałe elementy zginęłyby w cieniu tych najgłośniejszych nazwisk.
Chciałam też przy okazji podkreślić, że portal Bochnianin.pl – jeden z patronów medialnych Dni Bochni – od lat rzetelnie i szczegółowo zapowiada i relacjonuje wszystkie wydarzenia związane ze świętem miasta – również te mniejsze. Cieszę się, że nasza rozmowa może być okazją, by powiedzieć więcej o tym, co planujemy.
Na jakim etapie są prace nad ostatecznym programem Dni Bochni?
– Wciąż zgłaszają się nowi partnerzy, planujemy, że program zamkniemy w maju i ruszymy z przygotowaniem materiałów promocyjnych.
Jak w tym roku będzie wyglądało wspomniane przez panią Święto Ulicy Solnej?
– W centrum wydarzeń znajdzie się Orkiestra Dęta Kopalni Soli Bochnia, która świętuje swoje 145-lecie – to najstarszy nieprzerwanie działający zespół muzyczny w Bochni. Chcemy, aby jednym z głównych punktów programu był taniec do poloneza skomponowanego przez założyciela orkiestry, Antoniego Langera. Warsztaty taneczne poprowadzi Magdalena Czechowska ze Szkoły Tańca Regis, a finałem będzie wspólny taniec na żywo z orkiestrą. Liczymy na udział dzieci i młodzieży w strojach regionalnych, by nadać temu wydarzeniu wyjątkowy klimat.
Jakie jeszcze atrakcje zaplanowano na ulicy Solnej?
– Będzie jak zwykle dużo warsztatów, animacji, wystawców, a także wyjątkowa wystawa fotograficzna „Bochnia od szczegółu do ogółu – detale w architekturze Bochni” przygotowana z Mirosławem Mroczkiem. Odbędzie się także autorskie oprowadzanie po niej. Jeszcze mocniej niż dotychczas w święto ulicy, przy której znajduje się najstarszy działający szyb, włączy się Kopalnia Soli Bochnia.
Co wydarzy się w sobotę i niedzielę na Rynku?
– Główne koncerty i atrakcje będą rozłożone na trzy dni. O tym, ile wydarzeń zobaczymy, zdecyduje m.in. liczba uczestników cyklu „Mikrofon dla Młodych” oraz laureatów „Młodych Talentów”. W tym roku ich występy podzielimy – tancerze zaprezentują się w piątek na Solnej, a muzycy i wokaliści w weekend na scenie głównej. Będą warsztaty, konkursy, pokazy, które w zeszłym roku cieszyły się taką popularnością wśród bochnian.
Czy kontynuowane będą znane cykle koncertowe?
– Tak. „Mikrofon dla Młodych” to nasza najmłodsza inicjatywa, a „Nowa Muzyka Polska” już się w Bochni zadomowiła. W ramach tego cyklu zaprosiliśmy Wiktora Dydułę, który szybko zdobywa popularność, ale również Lady Pank wpisuje się w tę formułę. Choć zespół świętuje w przyszłym roku 45-lecie, to zapowiada na przyszły rok nowy album. Oczywiście grają swoje największe przeboje, lecz wciąż tworzą nową muzykę.
Jakie lokalne akcenty pojawią się na scenie?
– Będą silnie obecne w cyklu „Bocheńskie wątki muzyczne”. Zagrają zespoły Monotyp i Big Bit Kid, a kulminacją będzie autorski koncert finałowy z udziałem chóru męskiego, orkiestry smyczkowej oraz lokalnych solistów. To w pełni bocheński projekt – od pomysłu, przez aranżacje po wykonanie. Będzie bardzo różnorodnie: od klasyki po hity muzyki rozrywkowej różnych gatunków.
Jakie inne imprezy towarzyszące zaplanowano?
– Tradycyjnie odbędzie się Memoriał Szachowy im. Edwarda Arłamowskiego. Do obchodów włącza się też Kryta Pływalnia, obchodząca 25-lecie, a nowością będą dni otwarte organizowane przez Bocheńskie Towarzystwo Tenisowe – każdy chętny będzie mógł spróbować gry na kortach.
Co umożliwiło tak rozbudowaną ofertę Dni Bochni w tym roku?
– To efekt decyzji pani burmistrz i radnych o zwiększeniu budżetu na to wydarzenie. Ale ogromne wsparcie płynie też od lokalnych firm – nie tylko finansowe, również merytoryczne. Szczególnie dziękujemy firmom Stalprodukt, Werner Kenkel i Segafredo Zanetti Poland. Program święta miasta współtworzą też bocheńskie organizacje pozarządowe i grupy nieformalne, wydatnie je wzbogacając.
O ile wzrósł budżet Dni Bochni w porównaniu do ubiegłego roku i jaka jest jego szacunkowa wartość w tym roku?
– Miejski Dom Kultury otrzymał 120 tysięcy złotych więcej w dotacji podmiotowej, którą przeznaczono na koncert głównej gwiazdy. W zeszłym roku Dni Bochni kosztowały około 220 tysięcy złotych, a obecnie zakontraktowane koszty wynoszą już ok. 330 tysięcy złotych. Początkowo planowaliśmy dwa dni koncertowe, więc dodatkowy dzień to też większe wydatki – technika sceniczna, ochrona, opieka medyczna, toalety. Budżet jest więc napięty, dlatego liczymy także na wsparcie sponsorów – część już potwierdziła udział, co bardzo cieszy i pokazuje pozytywny odbiór naszej pracy.
Przejdźmy teraz do innych tematów. Od ubiegłego roku, wraz ze zmianą władzy samorządowej, widać więcej wydarzeń kulturalnych i okolicznościowych, a ich formuła wydaje się nieco odświeżona. Czy ten kierunek będzie kontynuowany?
– Nie łączyłabym tego bezpośrednio ze zmianą władzy, choć rzeczywiście klimat sprzyjający kulturze działa na nas inspirująco. Dużą zmianę w naszym podejściu do organizacji wydarzeń przyniosło pierwsze Święto Ulicy Białej. Z inicjatywą wyszli właściciele restauracji Cameralna, a my razem z partnerami zadbaliśmy o to, by wydarzenie nie ograniczało się do koncertu – przez pół dnia na całej ulicy działo się wiele. To pokazało nam, że jest to właściwy moment, by tworzyć wydarzenia wspólnie z lokalną społecznością – bo właśnie taka współpraca powinna być jednym z kluczowych zadań domu kultury.
Zresztą to jasno wynika ze statutu naszej instytucji – naszym zadaniem jest wspieranie tworzenia kultury, a najcenniejsze są dla nas właśnie oddolne inicjatywy. W statucie zapisano, że mamy zajmować się realizacją działań w zakresie wychowania, edukacji i upowszechniania kultury w mieście. Naszym obowiązkiem jest także pozyskiwanie i przygotowanie społeczeństwa do czynnego uczestnictwa w kulturze, współtworzenie i rozwijanie jej wartości, promocja Bochni, tworzenie warunków do rozwoju amatorskiego ruchu artystycznego oraz zainteresowania wiedzą i sztuką. Powinniśmy rozpoznawać, rozbudzać i zaspokajać potrzeby oraz zainteresowania kulturalne mieszkańców, a także prowadzić działania w zakresie informacji kulturalnej i turystycznej. To są cele naszej działalności, jasno określone w statucie.
Za tym ciosem poszliśmy dalej – zorganizowaliśmy Święto Ulicy Solnej, a w 2024 roku Święto Ulicy Wolnica – tu z inicjatywą wyszedł Marcin Basiński i wydatnie włączył się w stworzenie programu ze swoją fundacją „Jesteśmy pod ścianą”.
To właśnie kontynuacja tych działań skłoniła nas do powrotu do organizowania jarmarków. Zapraszamy lokalnych artystów, rękodzielników, wytwórców. W tym tkwi siła tych wydarzeń – kreatywni, aktywni ludzie – to oni dają nam ogromny zastrzyk pozytywnej energii i przypominają, po co to wszystko robimy.
Miejski Dom Kultury w Bochni to nie tylko imprezy, ale chyba przede wszystkim bieżąca działalność realizowana poprzez wiele zajęć m.in. dla dzieci i młodzieży. Ilu mieszkańców korzysta z oferty i czy prowadzicie takie statystyki?
– Tak, prowadzimy takie statystyki, szczególnie od 2019 roku, gdy zaczęliśmy je zbierać na potrzeby raportu o stanie miasta. W 2023 roku w MDK odbywało się 30 różnych zajęć, z których średnio miesięcznie korzystało około 770 osób. Oczywiście liczby różniły się w zależności od miesiąca – pracujemy w rytmie szkolnym, więc latem czy w ferie oferta wygląda inaczej.
W 2024 roku frekwencja wyraźnie wzrosła – również prowadzimy 30 zajęć, ale miesięcznie uczestniczy w nich już ponad 1000 osób. Duży wpływ na ten wzrost miał Uniwersytet Trzeciego Wieku, który ruszył w październiku – ma ponad 180 słuchaczy, z czego około 150 regularnie uczestniczy w wykładach, a ok. 100 w zajęciach dodatkowych.
Jak wygląda frekwencja kina Regis?
– W ostatnich dwóch latach sprzedaż biletów ustabilizowała się na poziomie około 33 tysiące rocznie, zarówno w 2023, jak i 2024 roku. W 2024 roku wyświetliliśmy 152 tytuły w 1241 seansach, w tym 42 filmy polskie oraz 10 seansów w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego Maciste. Zorganizowaliśmy także dwa seanse z cyklu „Wielka Sztuka w Kinie” oraz dwa przeglądy festiwali filmowych. Nadal działa platforma cyfrowa „Moje e-kino” skupiająca około 40 kin. W zeszłym roku 643 widzów wybierało na niej ofertę kina bocheńskiego. Liczba sprzedanych biletów pozostaje stabilna, a liczba wyświetlonych tytułów w 2024 roku wzrosła o 28 w porównaniu do roku 2023.
Kino na siebie zarabia?
– Nie. Miejski Dom Kultury w Bochni realizuje pięć różnych zadań: prowadzenie kina, wydawanie „Kroniki Bocheńskiej”, organizację imprez, promocję miasta, animowanie życia kulturalnego oraz prowadzenie Centrum Informacji Turystycznej. Żadne z tych działań nie przynosi dochodów, ponieważ samorządowa instytucja kultury nie ma na celu zarabiania. Dotacja jest przeznaczona na wspieranie tych działań, aby mieszkańcy mogli korzystać z oferty MDK taniej lub za darmo. Pragnę podkreślić, że bocheńskie kino to nie tylko projekcje filmów kasowych z głównego nurtu, ale także kino misyjne, pokazujące obrazy o szczególnych wartościach artystycznych i społecznych, jednym słowem niszowe. Prowadzimy DKF Maciste, szeroką edukację filmową skierowaną do młodego widza (Młode Horyzonty) oraz organizujemy seanse kierowane do seniorów.
Jaka jest sytuacja kina Regis i jaką przyszłość tego kina pani widzi? Ludzie nadal chodzą do kin?
– Sytuacja kina Regis wydaje się stabilna. Przed pandemią liczba widzów i sprzedanych biletów była rekordowa – 45,5 tysiąca widzów. Później, po zniesieniu ograniczeń pandemicznych nastąpił powolny powrót, frekwencja osiągnęła stabilny poziom, a kino wciąż przyciąga grupę osób, które chcą oglądać filmy na dużym ekranie z dobrym dźwiękiem. Po wynikach z pierwszego kwartału widać, że będzie to bardzo dobry rok dla kina, coraz częściej zdarzają się seanse z ponadnormatywną frekwencją.
W ostatnim czasie coraz częściej pojawia się temat dostępności obiektów dla osób z niepełnosprawnościami. Jak wygląda ta kwestia w odniesieniu do budynku Miejskiego Domu Kultury przy ul. Regis 1?
– Budynek Miejskiego Domu Kultury nie jest w pełni dostępny dla osób ze szczególnymi potrzebami, mimo że mamy pewne udogodnienia, jak podjazd przy głównym wejściu czy nakładki na schody do kina. Jednak to wciąż tylko półśrodki.
W budżecie na ten rok zabezpieczono 80 tysięcy zł na opracowanie dokumentacji budowlanej, która umożliwi pełną dostępność budynku. Do końca maja będziemy mieć audyt dostępności z rekomendacjami. Na podstawie tego dokumentu zostanie opracowana dokumentacja projektowa z pozwoleniem na budowę. Będzie to kosztowna rozbudowa, obejmująca między innymi dobudowanie zewnętrznej klatki schodowej i windy. Konieczne będzie także dostosowanie budynku do aktualnych przepisów przeciwpożarowych. Do końca roku chcemy mieć gotową dokumentację, a następnie szukać środków zewnętrznych na realizację tych prac.
Tak trochę obok tematu dostępności: w jakim stanie technicznym jest budynek MDK? Czy oprócz kwestii dostosowania budynku do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, planowane są inne prace remontowe?
– W ciągu ostatnich lat regularnie przeprowadzamy remonty, co jest niezbędne przy takim intensywnym użytkowaniu budynku. Co miesiąc korzysta z niego około tysiąca osób, nie licząc uczestników wydarzeń, koncertów czy kinowych seansów. W ostatnich latach wyremontowaliśmy dach, wykonaliśmy odwodnienie, wymieniliśmy klimatyzację i wentylację w sali kinowej oraz zainstalowaliśmy nowoczesny projektor. Wyremontowaliśmy również parkiet w sali tanecznej.
Budynku nie można jednak uznać za idealny, przede wszystkim został wybudowany ze zgoła innym przeznaczeniem, a później zaadoptowany na działalność kulturalną. Bardzo brakuje nam przestrzeni. Dobudowa klatki schodowej i windy pozwoli zagospodarować poddasze, które zostało już ocieplone i zaizolowane. Ponadto brakuje nam dużej sali widowiskowej na 400-450 osób oraz przestrzeni wystawienniczej, aby promować twórczość lokalnych artystów. Obecna ekspozycja prac plastycznych w holu nie jest reprezentacyjna. Remont budynku w zakresie dostępności dałby nam możliwość wykorzystania dotychczas nieużytkowych pomieszczeń.
Wspomniała pani o potrzebie sali widowiskowej. Rozumiem, że chodzi o salę widowiskową w ramach planowanego centrum kulturalnego?
– Miejski Dom Kultury zdecydowanie potrzebuje sali widowiskowej, nie ma tygodnia, byśmy nie otrzymywali zapytań o możliwość wynajmu takiej sali. To także pokazuje potencjał komercyjny takiego przybytku. Ważne aby ta nowa sala była uniwersalna, wszechstronna, umożliwiająca organizację różnorodnych wydarzeń, a więc bardzo zaawansowana technicznie. Sala z możliwością podłogi płaskiej lub amfiteatralnej, z możliwością stworzenia fosy dla orkiestry, lub w codziennym użytkowaniu podzielenia na dwie mniejsze. Oczywiście, tak jak dotychczas z naszych pomieszczeń, z tej sali korzystałyby także inne instytucje i organizacje, nie tylko miejskie.
Przykład sali Cavatina w Bielsku-Białej, chyba najbardziej nowoczesnej sali koncertowej w Polsce, pokazuje jak techniczne rozwiązania pozwalają na wszechstronne zastosowanie. Oczywiście skala jest zupełnie inna.
Zastosowanie takich rozwiązań technicznych będzie kosztowne, ale pozwoliłoby na utrzymanie obiektu, a może i generowanie dochodów. Dzięki jej wszechstronności można by organizować konferencje, szkolenia, projekcje filmowe, wydarzenia kulturalne, a nawet zabawy taneczne czy studniówki.
Czy uważa pani, że to Miejski Dom Kultury powinien zarządzać takim obiektem?
– Bezsprzecznie tak. Tym bardziej, że spośród trzech samorządowych instytucji kultury w mieście tylko Miejski Dom Kultury jest VATowcem. Z tego powodu jest to naturalna kolej rzeczy, że to właśnie MDK powinien zarządzać takim obiektem.
Niewątpliwie taki obiekt jest Bochni potrzebny. Wierzy pani, że uda się go na przestrzeni tej kadencji wybudować albo przynajmniej rozpocząć budowę?
– Bardzo bym tego chciała.
Trwają przygotowania do prac przy Zamku Żupnym znajdującym się w sąsiedztwie Miejskiego Domu Kultury. Czy miasto prowadzi z panią rozmowy na temat przyszłego zagospodarowania tego obiektu?
– Akurat rewitalizacja Zamku Żupnego była tematem ostatniego spotkania roboczego pani burmistrz z dyrektorami jednostek. Jednak nie wybrano konkretnej koncepcji dotyczącej funkcjonalności obiektu ani planów zagospodarowania budynku. Ostateczny wpływ na to, co się tam znajdzie, będzie miał regulamin konkursu, w którym miasto stara się o środki.
Z tego, co wiem, istnieje możliwość pozyskania aż 90 procent dofinansowania kosztów, więc warto przygotować wniosek zgodnie z wytycznymi. Władze miasta słuchają jednak mieszkańców i liczą się z ich potrzebami, więc będą starały się znaleźć kompromis.
Jaki jest pani pomysł na wykorzystanie Zamku Żupnego?
– Kiedy pojawił się temat rewitalizacji Zamku Żupnego, zapytano mnie, jak powinien wyglądać po rewitalizacji, aby wspierał działalność Miejskiego Domu Kultury. Sugerowałam, że najlepiej byłoby wyburzyć środek budynku i stworzyć salę widowiskową z odpowiednim zapleczem, windą towarową oraz zapleczem scenicznym. Pojawił się również pomysł, by wykonać lekką, przeszkloną przewiązkę łączącą oba budynki – jeśli konserwator zabytków nie zgodzi się na naziemny łącznik, mogłoby to być przejście podziemne, ponieważ nasze przyziemia są na podobnym poziomie.
W związku z planowanymi zmianami w prawie, zakładającymi likwidację samorządowej prasy, niepewna staje się przyszłość „Kroniki Bocheńskiej”. Czy MDK przygotowuje się na możliwe zmiany?
– Intencją proponowanych zmian w przepisach jest zapewnienie zasad wolnorynkowych. Tymczasem ten sposób myślenia prowadzi do absurdu, gdyż należałoby wobec tego zlikwidować samorządowe kina, teatry, muzea, galerie, ośrodki i kluby sportowe, kryte pływalnie, bo przecież istnieją ich prywatne odpowiedniki.
„Kronika Bocheńska” ukazuje się nieprzerwanie od 1992 roku i stała się wartościowym źródłem – cytowanym w pracach naukowych. Próba zlikwidowania tego typu prasy to wylewanie dziecka z kąpielą. Tym bardziej boli, że uderza się w taki tytuł w czasach, gdy prasa papierowa przeżywa kryzys, a większość dużych wydawnictw przenosi się do Internetu, a „Kronika” nadal ma sporą grupę czytelników.
Mam nadzieję, że ostateczne zapisy nie będą tak restrykcyjne – i że zostanie zachowana równowaga i zdrowy rozsądek.
Na koniec naszej rozmowy porozmawiajmy jeszcze o wyzwaniach na przyszłość – tych, które nie zostały jeszcze poruszone. Jak obecnie wygląda sytuacja finansowa Miejskiego Domu Kultury? Z jakimi trudnościami mierzy się instytucja w tym obszarze?
– Po wybuchu wojny w Ukrainie i gwałtownym wzroście cen, zwłaszcza mediów, wszystkie jednostki samorządowe, w tym MDK, znalazły się w trudnej sytuacji. To były naprawdę chude lata – wymagające dużych oszczędności. Na szczęście miasto zabezpieczyło wtedy dodatkowe środki. Pamiętamy, jak głośno było o problemach z utrzymaniem pływalni, ale podobne trudności dotknęły wszystkie instytucje.
Obecny rok jest lepszy – otrzymaliśmy dodatkowe środki. Mimo to nasz budżet nadal pozwala tylko na bieżącą działalność – dzięki dotacji, wpływom własnym i wsparciu lokalnych sponsorów. Nadal brakuje nam środków na inwestycje, ale wierzę, że uda się je pozyskać, na przykład ze źródeł unijnych. I będziemy o nie zabiegać.
Jakie wyzwania stoją obecnie przed Miejskim Domem Kultury i jakie cele stawiacie sobie na najbliższe lata?
– Naszym głównym celem na najbliższe lata jest pełne dostosowanie budynku do potrzeb prowadzenia działalności – przede wszystkim adaptacja strychu, a być może także przyziemia, o czym ostatecznie zdecyduje architekt. Kluczowa jest również dostępność obiektu oraz budowa wielofunkcyjnej sali widowiskowej, którą będzie można dzielić na mniejsze przestrzenie do zajęć teatralnych, tanecznych czy edukacyjnych, a przy większych wydarzeniach – łączyć w jedną całość.
Jeśli chcemy dalej rozwijać ofertę kulturalną na oczekiwanym poziomie – zarówno dla mieszkańców, jak i turystów – te inwestycje są po prostu konieczne.