Awans Contimax MOSiR Bochnia do koszykarskiej Ekstraklasy to historyczny sukces, ale i początek ogromnych wyzwań. Trener zespołu, Artur Włodarczyk, nie ukrywa, że klub stoi przed najtrudniejszym zadaniem w swojej historii: przygotowaniem zespołu – organizacyjnie i personalnie – do rywalizacji na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
W czwartkowej rozmowie z Radiem Kraków szkoleniowiec przyznał, że Ekstraklasa to zupełnie inna rzeczywistość. Jak podkreśla, awans wywrócił wszystko „w pozytywny sposób do góry nogami”, a teraz klub musi odnaleźć się w nowych realiach. — Pierwszy rok to będzie dla nas spora lekcja jazdy. Mierzymy się z bardzo dużym przedsięwzięciem, bo ten przeskok jest gigantyczny — mówił.
Prace nad przygotowaniem drużyny już trwają, ale Bochnia ma spory deficyt czasowy w porównaniu z rywalami. Podczas gdy kluby Ekstraklasy zakończyły sezon nawet dwa miesiące wcześniej i od dawna pracują nad składami, Bochnia dopiero co skończyła rozgrywki I ligi. — Inni mają już gotowe trzy czwarte zespołu, a my dopiero zaczynamy układać plan i zbierać know-how — zaznaczył Włodarczyk.
Zespół czeka duża przebudowa. Trener przyznał, że nie da się uniknąć głębokich zmian kadrowych. — Remont będzie duży — zapowiedział. Dodał, że już w pierwszoligowym sezonie zespół miał swoje problemy i „to nie był spacerek”. W jego ocenie sport wymaga czasem trudnych decyzji kadrowych, jeśli chce się iść do przodu.
Włodarczyk zaznacza, że rynek transferowy nie sprzyja beniaminkom. Najlepsze zawodniczki — zarówno Polki, jak i zagraniczne — są już zakontraktowane przez inne kluby. — Jesteśmy trochę w lesie, ale naszym zadaniem jest z tego lasu wyjść — powiedział. Trener szuka koszykarek, które będą pasowały nie tylko sportowo, ale też do kultury i organizacji klubu. — Musimy znaleźć zawodniczki, które będą miały ogromną ambicję i chęć udowodnienia, że są w stanie grać na tym poziomie — tłumaczył.
Dodał, że liga Ekstraklasy przez lata była zamknięta i grało w niej tylko dziesięć drużyn. W praktyce oznaczało to bardzo ograniczoną liczbę miejsc dla polskich zawodniczek, ponieważ połowę składu wypełniają często koszykarki zagraniczne. Dlatego tak ważne jest, by zbudować zespół oparty na osobach zmotywowanych, nawet jeśli nie mają jeszcze dużego doświadczenia w najwyższej lidze.
Zadanie nie będzie łatwe również z powodu ograniczeń budżetowych. Według trenera, żeby realnie walczyć w Ekstraklasie, potrzebny byłby budżet trzy- lub czterokrotnie większy niż ten, którym klub dysponował w I lidze. — Nie jesteśmy w stanie dojść do takich liczb, ale chcemy zrobić kilka kroków do przodu. Nie możemy od razu skakać za wysoko, bo to musi mieć fundament — tłumaczył.
Bochnia nie planuje od razu bić się o czołowe lokaty. Priorytetem jest zbudowanie solidnych podstaw i wkomponowanie zespołu w realia Ekstraklasy. — Chcemy, żeby to sportowo się broniło, żebyśmy mogli dokładać kolejne cegiełki w kolejnych latach — zaznaczył trener. Pomóc ma w tym także fakt, że w przyszłym sezonie z ligi nie spada żaden zespół, co pozwoli nowicjuszom spokojniej wejść w nowy poziom rywalizacji.
Trener nie krył, że potrzebne będzie również wsparcie kibiców. — Będziemy potrzebować tego szóstego gracza, jakim są kibice. Ich pomoc będzie dla nas bardzo istotna — podkreślił.
Całej audycji można wysłuchać TUTAJ.