To był wieczór, który przejdzie do historii bocheńskiego sportu. W swoim pierwszym meczu w Orlen Basket Lidze Kobiet skazywany na pożarcie zespół Contimax MOSiR Bochnia sprawił gigantyczną niespodziankę, pokonując utytułowany KSSSE Enea AZS AJP Gorzów Wielkopolski 81:76!
Nikt nie spodziewał się takiego scenariusza. Do Bochni przyjechała drużyna, która w ostatnich ośmiu sezonach aż siedem razy sięgała po ligowe medale, a tydzień wcześniej zdobyła Superpuchar Polski. Ale w niedzielne popołudnie to bochnianki pisały własną historię – odważnie, z wiarą i bez kompleksów!
Już od pierwszych minut było widać, że gospodynie nie zamierzają jedynie „zebrać doświadczenia”. Grały twardo w obronie i mądrze w ataku, a każdy celny rzut wywoływał eksplozję radości w wypełnionej niemal po brzegi hali.
Trener Artur Włodarczyk przygotował zespół doskonale – Bochnia narzuciła własne tempo, zmuszając faworyta do popełniania błędów, ale mimo wyniku dość nieoczekiwanie oscylującego przez dwie kwarty wokół remisu, wciąż gdzieś z tyłu głowy wszyscy mieliśmy tę świadomość z kim gramy i to zagrożenie, że może za chwilę rywal wrzuci wyższy bieg i dzielnie walczące gospodynie nie zdołają dotrzymać im kroku.
Tak się przez chwilę wydawało, gdy po przerwie, na początku trzeciej kwarty, Gorzów odskoczył na 7 punktów. Ale gdzie tam! Bochnia walczyła dalej, a w tej kwarcie prowadzenie zmieniało się jeszcze dwa razy. A w czwartej Contimax MOSiR ostatecznie przypieczętował zwycięstwo, sprawiając w historycznym meczu nieprawdopodobną niespodziankę.
Liderki z prawdziwego zdarzenia
Na miano bohaterki tego meczu zasłużyła Britney Jones, która zdobyła 22 punkty, trafiając 8 z 14 rzutów z gry i wszystkie cztery osobiste. Amerykanka była nie do zatrzymania – raz po raz rozrywała obronę rywalek dynamicznymi wejściami.
Świetnie spisały się też Martyna Walczak (16 pkt, 8 zbiórek) i Daria Dubniuk, która do 16 punktów dołożyła ogromną porcję energii i determinacji w kluczowych momentach. Pod koszem błyszczała Marta Wdowiuk (13 pkt, 8 zbiórek), a Alicja Jarząb imponowała walecznością na tablicach, notując aż 9 zbiórek.
Bochnia rewelacyjnie walczyła na deskach (44–44 z drużyną słynącą z siły fizycznej to wynik godny uznania), popełniła tylko 10 strat i znakomicie radziła sobie z presją.
Potęga z Gorzowa zaskoczona
Gorzowianki, prowadzone przez trenera Dariusza Maciejewskiego, długo nie mogły złapać rytmu. Stephanie Reid (21 pkt, 4 asysty) próbowała poderwać zespół, Weronika Telenga imponowała skutecznością pod koszem (15 pkt, 17 zbiórek), ale to było za mało. Magdalena Kloska, bohaterka Superpucharu sprzed tygodnia, tym razem nie trafiła żadnego z pięciu rzutów z dystansu – debiut ekstraklasowy okazał się dla 18-latki dużo trudniejszy niż błyskotliwy występ w meczu o trofeum.
Faworytki miały swoje momenty, potrafiły nawet wyjść na prowadzenie, ale Bochnia zawsze znajdowała odpowiedź. W decydującej kwarcie to właśnie gospodynie zachowały więcej zimnej krwi i wytrzymały presję końcówki.
Szkoleniowiec wicemistrza: „Bochnia ma naprawdę mocny zespół”
Na pomeczowej konferencji prasowej bocheńską drużynę komplementował doświadczony szkoleniowiec z Gorzowa Wielkopolskiego:– Jeżeli zespół ma 7 zawodniczek z ekstraklasową przeszłością, w tym dwie takie kreatywne zawodniczki na piłce jak Jones i Dubniuk, to znaczy, że każdy będzie miał tu duże kłopoty. Myślę, że działacze zrobili kawał dobrej roboty, trzeba ich pochwalić, bo zebrali naprawdę dobry zespół – mówił Dariusz Maciejewski.
– Słowa pochwały jeszcze za to, że nie przestraszyli się ekstraklasy, że wierzą, że można. Jak jest dobry zespół, dobra atmosfera – wśród kibiców na hali i w zespole – to na pewno tutaj jeszcze niejeden zespół polegnie. Ten zespół naprawdę jest mocny. Zagrał bardzo konsekwentnie w obronie i w ataku, tutaj pochwały dla trenera – przygotował zespół bardzo dobrze – dodał szkoleniowiec, gratulując Bochni zwycięstwa.
– My po zwycięstwie w Superpucharze Polski mieliśmy za dużo takiej swobody, „zebrania w zakładach pracy”, wizyty, sesje zdjęciowe… – to nas trochę rozluźniło… To takie lekkie usprawiedliwienie, ale tak naprawdę byliśmy dzisiaj w przekroju całego meczu mało konsekwentni, zbyt nerwowi… – wyliczał Dariusz Maciejewski. Zaznaczył też, że ma spore pretensje to niektórych swoich zawodniczek, że nie były odpowiednio skoncentrowane. Na koniec spuentował: – Będziemy głodni rewanżu w Gorzowie. Dobrze, że ligi nie wygrywa się na początku, tylko wygrywa się w playoffach. Ale na pewno ta porażka będzie nas długo bolała i nie jestem zadowolony z postawy zespołu.
Artur Włodarczyk: „Mamy swoje marzenia i chcemy walczyć”
Trener Contimax MOSiR Bochnia Artur Włodarczyk podsumował: – W zeszłym roku przystępowaliśmy do rozgrywek z marzeniami o awansie, w tym roku też swoje marzenia mamy. Chcemy walczyć, być zespołem nieustępliwym, jeżeli się da, to chcemy wygrywać. Dziś organizacja gry może nie była jeszcze najlepsza, były momenty, ze wkradało się trochę więcej szaleństwa niż powinno…
– Na pewno jest to dla miasta, dla klubu fajny moment. Rok temu przygotowywaliśmy się do 1. ligi, zastanawiając się jak nam pójdzie, po roku już w ekstraklasie wygraliśmy z jednym najlepszych zespołów w Polsce – podkreślił szkoleniowiec.
– Chcemy być gotowi, chcemy walczyć, głęboko wierzę w to, że wszystkie zawodniczki będą chciały pokazać się w tym sezonie z jak najlepszej strony w każdym spotkaniu. Cieszę się, że dzisiaj zachowaliśmy chłodną głowę i wierzyliśmy w zwycięstwo do samego końca, choć przecież wcale nie było ono takie oczywiste. Dziękuję zawodniczkom za zaangażowanie – prosiłem je o to, żeby zostawiły serce na boisku i one to serce zostawiły. Duży szacunek dla nich. Mam głęboką nadzieję, że jak będziemy razem, to będziemy w stanie jeszcze niejedną taką niespodziankę sprawić – zakończył Artur Włodarczyk.
– Wiedziałyśmy, że aby nawiązać jakąkolwiek walkę z zespołem z Gorzowa, musimy wejść w mecz od pierwszej minuty w pełnej koncentracji i oddane temu meczowi – powiedziała Marta Wdowiuk. – Bardzo się cieszymy, że się udało, ale gramy dalej – liga jest długa, to dopiero początek… Dziękujemy!
Nie sposób nie podkreślić atmosfery jaka panowała podczas meczu w hali – głośny doping, emocje sięgające zenitu i eksplozja radości po końcowej syrenie. To był wieczór, który udowodnił, że Bochnia naprawdę zasługuje na ekstraklasę!
Contimax MOSiR Bochnia – ENEA AJP Gorzów Wielkopolski 81-76
(20:15, 20:27, 20:19, 21:15)
Contimax MOSiR Bochnia
B. Jones – 22 pkt (5 zbiórek, 3 asysty)
D. Dubniuk – 16 pkt
M. Walczak – 16 pkt (8 zbiórek)
M. Wdowiuk – 13 pkt (8 zbiórek)
A. Jarząb – 6 pkt (9 zbiórek)
J. Ossowska – 3 pkt
K. Bukowczan – 3 pkt
M. Marcinkowska – 2 pkt
KSSSE Enea AJP Gorzów Wlkp.
S. Reid – 21 pkt (4 asysty)
W. Telenga – 15 pkt (17 zbiórek!)
A. Owusu – 13 pkt (3 asysty, 2 przechwyty)
W. Stasiak – 12 pkt
M. Szymkiewicz – 7 pkt (4 asysty)
K. Gertchen – 6 pkt (9 zbiórek)
W. Kuczyńska – 2 pkt