Patrząc na wynik końcowy można pomyśleć, że było to szybkie, łatwe i przyjemne zwycięstwo naszego zespołu. W rzeczywistości spotkanie było jednak zacięte i miało kilka punktów zwrotnych. Podopieczni trenera Waniczka wreszcie zaprezentowali doskonałą skuteczność, a do tego niesamowicie w bramce spisywał się Jakub Smoleń.
BSF Bochnia 10–2 (4-1) Heiro Rzeszów
Mateusz Matlęga 2′,3′, Vasyl Kefa 4′, 7′, 26′, Krystian Lewicki 23′, 28′ , Kamil Rynduch 29′, 40′, Mateusz Krzymiński 38′ – Piotr Matras 9′ (s.), Paweł Hady 32′
czerwona kartka: Krystian Jaszczyński 11′
BSF: Krystian Jaszczyński, Jakub Smoleń – Kamil Rynduch, Piotr Matras, Mateusz Matlęga, Vasyl Kefa, Miłosz Mochel, Igor Dymura, Krystian Lewicki, Mateusz Krzymiński, Jakub Maślak, Kacper Paruch, Oleksij Bakaliaryk
Heiro: Dominik Niemczyk – Paweł Hady, Karol Moszczyński, Ireneusz Depta, Eryk Sarzyński , Sebastian Brocki, Łukasz Krawczyk, Maksym Gąsior, Jakub Wdowik, Paweł Zając
Mecz rozpoczął się idealnie dla naszej drużyny, ponieważ jeszcze przed upływem 1. minuty podanie Vasyla Kefy wykorzystał Mateusz Matlęga, a już chwilę później ten sam zawodnik podwyższył na 2-0. Asystę zanotował tym razem Oleksii Bakaliaryk. Goście sprawiali wrażenie zupełnie zagubionych. W 5. minucie zupełnie niepilnowany Vasyl Kefa przyjął piłkę po długim podaniu Kamila Rynducha i przymierzył pod poprzeczkę, a chwilę później ten sam zawodnik wykorzystał niefrasobliwość graczy Heiro i było już 4-0.
Kompletnie bezradni do tego momentu goście zdołali się otrząsnąć po fatalnym początku. W 9. minucie po rzucie rożnym piłka odbiła się od Piotra Matrasa i zmyliła Krystiana Jaszczyńskiego. Momentem przełomowym mogła być sytuacja z 11. minuty, gdy Jaszczyński sfaulował w polu karnym Sebastiana Brockiego i otrzymał czerwoną kartkę. Rzut karny wykonywany przez Brockiego obronił jednak Jakub Smoleń, a nasza drużyna przetrwała dwuminutowy okres w gry w osłabieniu. Po tym zdarzeniu gra się wyrównała i żaden z zespołów nie uzyskał przewagi. Wynik 4-1 utrzymał się do końca pierwszej połowy.
Goście, choć znajdowali się bardzo trudnym położeniu, to od samego początku drugiej części rzucili się do ataku. Swój dzień miał jednak Smoleń, który bronił jak w transie i zatrzymywał kolejne strzały rywali. W 23. minucie bochnianie wyprowadzili pierwszy atak po przerwie i od razu zdobyli gola. Po podaniu Miłosza Mochela wślizgiem piłkę do bramki wbił Krystian Lewicki. Drużyna Heiro nadal próbowała zmniejszyć straty, ale tego dnia jej obrona była dziurawa jak szwajcarski ser. W 26. minucie do odbitej przez bramkarza piłki dopadł Vasyl Kefa i skompletował hat-tricka, a już kilkadziesiąt sekund później po podaniu z rzutu wolnego od Bakaliaryka z dystansu uderzył Lewicki i było 7-1.
Nie był to koniec emocji. W 29. minucie na 8-1 podwyższył Kamil Rynduch. Asystę zanotował Mateusz Krzymiński. Goście gola zdobyli dopiero w 32. minucie, gdy indywidualną akcją i celnym strzałem popisał się Paweł Hady. Końcówka znów należała jednak do naszego zespołu. Wyniik spotkania na 10-2 ustalili Krzymiński i Rynduch.
Spotkanie z Heiro, dość szalone, miało zupełnie inny przebieg niż ostatni występ podopiecznych trenera Waniczka, gdy rywalem był AZS UMCS Lublin. Tym razem nasz zespół wykorzystał niemal wszystkie okazje, które stworzył i miał też sporo szczęścia. Po raz kolejny okazało się, że sport bywa przewrotny, ponieważ bardzo dobrze spisujący się ostatnio Krystian Jaszczyński otrzymał czerwoną kartkę, za to bohaterem meczu został Jakub Smoleń, który w poprzednich meczach musiał godzić się z rolą rezerwowego. Najważniejsze, że nasza drużyna odniosła czwarte zwycięstwo z rzędu i awansowała na 4. miejsce. Za tydzień na wyjeździe zmierzymy się z Górnikiem Polkowice.