Alicja Jarząb ma 22 lata i od obecnego sezonu reprezentuje barwy Contimax MOSiR Bochnia. Przygodę z koszykówką zaczęła w rodzinnym Brzegu, występowała w młodzieżowych kadrach Polski, pierwsze doświadczenia ekstraklasowe zdobywała w Sosnowcu, a dziś gra istotną rolę w drużynie z Bochni.
Początki w Brzegu – sportowy dom i najwspanialsza trenerka na świecie
Alicja wychowała się w Brzegu, podobnie jak grająca dla Bochni od roku Marta Wdowiuk (artykuł o Marcie przeczytacie TUTAJ). Obie zawodniczki oczywiście znają się „od dzieciaka” – choć są wychowankami dwóch różnych brzeskich klubów. Ich drogi wielokrotnie przecinały się podczas dorastania, a los sprawił, że teraz dziewczyny spotkały się w jednej drużynie – w Bochni. Alicja zresztą wspomina, że fakt obecności Marty – osoby „z tych samych stron” – ułatwił jej wejście do zespołu i stworzył naturalne poczucie bliskości.

Wychowała się w rodzinie mocno związanej ze sportem. Mama grała w koszykówkę, tata w piłkę nożną — oboje studiowali na AWF, więc aktywność fizyczna była naturalnym elementem codzienności. To właśnie mama wzięła ją na pierwszy trening. – Gdy była w pierwszej klasie szkoły podstawowej zaprowadziłam ją do starszych o 3 lata koleżanek i tam połknęła bakcyla – wspomina Ewa Jarząb.
Alicja potwierdza, choć zaznacza: – Szczerze, na początku nie za bardzo mi się to podobało, bo byłam taka mała, nie miałam za dużo siły i dziewczyny były ode mnie starsze, lepsze… Ale szybko się przekonałam i zaczęło mi się to podobać bardzo!
Zajęcia w UKS Piłsudczyk Brzeg prowadziła Małgorzata Kubiak, przyjaciółka pani Ewy. To trenerka, którą Alicja dziś wspomina jako jedną z najważniejszych osób na swojej życiowej drodze. – To najwspanialsza trenerka na świecie! — nie ma wątpliwości i już na początku rozmowy zaznacza, że w artykule muszą się znaleźć dla pani Małgorzaty serdeczne pozdrowienia (serdecznie pozdrawiamy!). – Postawiła na mnie, widziała we mnie potencjał i zawsze mnie motywowała — dodaje. Podkreśla, że angażowała się nie tylko w treningi, ale też w życie swoich podopiecznych. – To był taki trener-wychowawca, których jest naprawdę mało. Żyła całą drużyną — naszym sportem, szkołą, problemami — opowiada.
Gdy z kolei o Alicję pytam panią Małgorzatę, ta wspomina pierwsze treningi: – Malutka, śliczna, milutka dziewczynka, która od razu zaskarbiła serca nas wszystkich. Z dwutaktu z lewej strony zamiast do kosza to rzucała w ścianę hali bo… nie dorzucała lewą ręką. Ale była uparta i bardzo posłuszna – trzeba lewą to lewą rzucała – nie ważne że nie dorzucała. Cudne dziecko!
Ta osobista relacja przetrwała do dziś. Gdy Alicja wraca do rodzinnego Brzegu, spotykają się. Trenerka ogląda jej mecze, wysyła wiadomości, trzyma kciuki. Małgorzata Kubiak zbudowała fundament, na którym rozwija się dalsza kariera Alutki.
Swoją drogą, to właśnie ona zaczęła wołać na nią „Alutka” – i tak zostało do dzisiaj.

Krok po kroku
Alicja ma charakter i potrzebę aktywności fizycznej po rodzicach. Koszykówka, narty, pływanie… Głodna ruchu była od najmłodszych lat – pani Ewa wspomina, że gdy córka w swoje 6. urodziny złamała rękę biegając po podwórku, to potem siedząc z kończyną w gipsie płakała i jej największym zmartwieniem było to, że… teraz nie może jeździć na rolkach.
Pod okiem trenerki Alutka wykorzystywała ten zapał – do pracy na treningach i gry na parkiecie.
Małgorzata Kubiak relacjonuje: – Na boisku była szybka, zdecydowana, świetnie grająca 1 x 1, nie bojąca się kontaktu z przeciwnikiem. Jeśli ktoś nie daj Boże zabrał jej piłkę na boisku, to – jak to mówiłyśmy z zespołem – Alutka włączała w swoich nogach baterie Duracell, aby z powrotem wejść w posiadanie piłki. Nie lubiła przegrywać, porażki bardzo ją bolały. Zawsze walczyła do końca, potrafiła sama prowadzić swój zespół do zwycięstwa. Do niej należy rekord ligi młodziczek – zdobyła w jednym meczu 68 pkt!




Zawodniczka została zauważona i dostawała powołania do kadry narodowej U14, U16, a potem U20. Z tą ostatnią grupą pojechała na mistrzostwa Europy w Wilnie.
Jedno ze zdjęć „reprezentacyjnych” poniżej:

Jako nastolatka zaczęła występować na poziomie 1. ligi koszykówki, w barwach UKS SMS Aleksandrów Łódzki. Marzyła o grze w ekstraklasie i to marzenie zaczęło się spełniać, gdy w 2022 roku trafiła do Zagłębia Sosnowiec. Była tam przez trzy ostatnie sezony, ale gdy latem zadzwonił trener Artur Włodarczyk z propozycją gry dla Bochni, nie trzeba jej było długo namawiać. Młoda zawodniczka potrzebowała dostawać więcej minut, by się rozwijać i móc odgrywać większą rolę na boisku – i nie zawiodła się, w Bochni grając jako „młodzieżowiec” dostaje prawie 2 razy tyle czasu, co w Sosnowcu.
Znajoma Bochnia
Oczywiście decyzję o przyjściu do Bochni łatwiej było podjąć także ze względu na koleżankę z Brzegu, a dodatkowo – i tu ciekawostka – Alicja znała już wcześniej Bochnię, bo przyjeżdżała tu na turnieje Bochnia CUP, uczestniczyła w obozach i campach organizowanych w regionie, była na szkolnej wycieczce w kopalni soli. – Miałam chyba ze trzy koszulki ze Bochnia Cup — wspomina z uśmiechem zaznaczając, że dzięki tym doświadczeniom do Bochni przyjeżdżała z poczuciem dobrze znanego miejsca.
Alicja Jarząb na Bochnia CUP 2019 (#9):


Dziś, już grając w barwach ekstraklasowego beniaminka, Alicja podkreśla, że bardzo dobrze odnajduje się w Bochni na co dzień. Docenia organizację drużyny, ogólne poczucie, że klub dba o zawodniczki, wreszcie atmosferę na trybunach, która pokazuje, że duża część społeczności żywo i życzliwie interesuje się grą reprezentacji Miasta Soli.
Także mama Alicji, która wraz z mężem Szymonem bywa na meczach w Bochni, uważa że córka trafiła w dobre miejsce. – Jest bardzo zadowolona, widzimy radość na jej twarzy… Jej szczęście jest i naszym, dziękujemy!
Alutka lubi spacerować po mieście i okolicy (podkreśla, że centrum wygląda naprawdę pięknie i czysto), dodaje też, że bardzo lubi kino, teatr i wszelkie inicjatywy artystyczne, które pozwalają jej „wyjść poza sport”. Obowiązki sportowe łączy z nauką – ma już na koncie licencjat z zarządzania zasobami ludzkimi, a teraz rozpoczęła studiowanie psychologii. – Dlatego w „wolnym czasie” ja głównie się uczę… – śmieje się.
Źródła wsparcia
Alicja emanuje spokojem, ma pogodne usposobienie, jest miła, towarzyszy jej pogodna aura. To osoba, która budzi sympatię. To są moje spostrzeżenia, ale trener Małgorzata Kubiak je potwierdza: – Skromna, bardzo wrażliwa, wymagająca przede wszystkim od siebie, z sercem na dłoni do drugiego człowieka. Jest dla mnie jak córka – znam ją od urodzenia. Zawsze mogę na nią liczyć, a ona na mnie, nigdy mnie nie zawiodła, wiele razem przeszłyśmy. Zazdroszczę każdemu trenerowi, który z nią pracuje – to jest czysta przyjemność!
Tymczasem Alutka na koniec naszej rozmowy jeszcze raz wraca do rzeczy dla siebie fundamentalnych i prosi aby notować, bo chce powiedzieć coś ważnego: – Źródłem mojej motywacji wewnętrznej jest moje najbliższe otoczenie: rodzina, rodzice, Hania (siostra), Igor (chłopak), przyjaciele (pozdrawiam moje dwie najlepsze przyjaciółki Olę Pszczolarską i Klaudię Wnorowską), babcia, dziadkowie. To jest moje główne źródło wsparcia! – mówi z mocą.











