– Wszelkie komentarze sugerujące, że zabiłem żonę osobiście bądź za pośrednictwem innych osób naruszają moje dobra osobiste oraz bliskich mi osób – napisał w oświadczeniu mąż zaginionej Grażyny Kuliszewskiej.
Stanowisko opublikował w mediach społecznościowych wynajęty przez niego prywatny detektyw. Pełna treść poniżej.
„Szanowni Państwo,
Jako mąż i ojciec muszę odnaleźć się w nowej dla mnie sytuacji, na którą nie byłem gotowy. Z każdym kolejnym dniem zaczyna do mnie docierać mnóstwo informacji, które są dla mnie szokujące, a czasem wręcz przerażające.
Nasz syn Patryk potrzebuje miłości i opieki, którą w tym momencie muszę sprawować sam. Wierzę, że moja żona odnajdzie się cała i zdrowa, a nasz syn będzie miał oboje biologicznych rodziców.
Wszelkie komentarze sugerujące, że zabiłem żonę osobiście bądź za pośrednictwem innych osób naruszają moje dobra osobiste oraz bliskich mi osób.
Dla dobra swojego syna nie będę więcej udzielał informacji w przedmiotowej sprawie, odpowiadał na żadne komentarze, ani prywatne wiadomości.
Proszę o uszanowanie mojej decyzji biorąc w szczególności pod uwagę dobro naszego kochanego syna.
Chcąc dodatkowo rozwiać wiele wątpliwości i wyjaśnić okoliczności zaginięcia mojej żony, poprosiłem agencję Weremczuk & Wspólnicy o przedstawienie mojego opisu zdarzeń, które miały miejsce przed i po zaginięciu.
Nie życzę nikomu, aby znalazł się w takiej sytuacji i wierzę, że Małopolska Policja i Detektyw Weremczuk & Wspólnicy ustalą prawdę.
Czesław Kuliszewski.”
* * *
Grażyna Kuliszewska, mieszkająca wraz z mężem od kilkunastu lat w Londynie, zniknęła bez śladu na początku stycznia. Wyszła z domu w rodzinnym Borzęcinie, miała wrócić samolotem na Wyspy, ale na lotnisko nie dotarła. Od tamtego czasu szukają jej bliscy, znajomi, policja i wynajęty przez męża prywatny detektyw.