Jeśli chodzi o ręce do pracy, sytuacja w Domu Pomocy Społecznej w Bochni wydaje się opanowana. Wciąż jednak przydadzą się środki ochrony osobistej dla personelu. Apeluje o to m.in. Jarosław Gucwa – wicedyrektor bocheńskiego szpitala, który wspiera akcję pomocy DPS od strony medycznej.
O działaniach podjętych w DPS Jarosław Gucwa mówił na antenie TVP Info:
– Postawiliśmy na izolację w niewielkich grupach, czyli takich 3 do 4 osób, bo bardziej nie jesteśmy w stanie przy tej ilości personelu i przy tych warunkach lokalowych tego zrobić, tak żeby – jeżeli w testach wyjdą nam kolejne dodatnie osoby – to żeby ograniczyć rozprzestrzenianie się tego ogniska do absolutnego minimum.
Wicedyrektor szpitala w Wielkanoc opublikował także na swoim profilu na Facebooku podziękowania:
– W naszym Domu Pomocy Społecznej tych najbardziej bezradnych ludzi dotknęła choroba, której wszyscy się boimy, zresztą słusznie. I w takiej podbramkowej sytuacji okazało się że więcej nas wszystkich łaczy, niż dzieli. Zgłosiło się wiele osób z ofertą pomocy przy opiece nad chorymi. Wszystkim Wam chciałbym podziękować i zapewnić, ze do każdego z Was się odezwiemy, bo w tych działaniach raczej musimy się przygotować na maraton niż na sprint.
– Na tę chwilę dzięki zaangażowaniu sióstr zakonnych i ratowników poczyniliśmy pierwsze kroki. Zobaczymy na ile skutecznie uda nam się w ciągu najbliższych dni odizolować kolejne zakażenia.
Jarosław Gucwa przypomniał, że DPS-wi wciąż można pomóc. – Czego potrzeba? Przede wszystkim śródków ochrony dla personelu, tak by siostry pracujące z pensjonariuszami pozostały zdrowe. Oprócz tego jak zwykle – płyny do dezynfekcji powierzchni, odkażania rąk i do higieny… Nie potrzeba żadnych kosztownych zabawek. Przepraszam, że po raz kolejny występuję z pozycji „dziada proszalnego’ ale taką mamy wokół rzeczywistość.