O sytuacji w bocheńskim DPS wie już cała Polska, niestety zdarza się, że rozgrywająca się tu historia jest upraszczana do fałszywego przekazu, że zakonnice musiały przybyć z pomocą, bo zasadniczy personel uciekł zostawiając podopiecznych na pastwę losu. To nieprawda i jest to bardzo krzywdzące dla osób, które od lat opiekują się i na swój sposób są zżyte z pacjentami w DPS.
O sytuacji w DPS piszemy od ponad tygodnia, a konkretnie od piątku 3 kwietnia – to wtedy stwierdzono tu pierwsze dwa przypadki zakażenia koronawirusem. Na oddziale dla osób przewlekle chorych psychicznie zostało wówczas zamkniętych w izolacji z podopiecznymi 12 pielęgniarek. Przez te dni nie mogły liczyć zbytnio na odpoczynek, na to, że zluzuje je „druga zmiana” – bo ta została poddana kwarantannie domowej.
Z biegiem dni testy i ich wyniki potwierdzały obecność Sars-Cov2 u kolejnych opiekunek – zarówno tych coraz bardziej wycieńczonych pracą, zamkniętych w DPS, jak i części tych przebywających w kwarantannie.
To dlatego rąk do pracy zaczęło ubywać – choć historia o dezercji personelu pewnie lepiej się „sprzedaje”. Efektem są jednak z jednej strony zachwyty nad postawą zakonnic, a z drugiej krzywdzące oceny wobec personelu, który przecież trwał na posterunku dopóki mógł. Tym Paniom również należy się ogromny szacunek i wdzięczność.
Poniżej „przedrukowujemy” emocjonalny wpis, który jedna z pielęgniarek w imieniu załogi DPS opublikowała wczoraj w mediach społecznościowych.
„Witamy wszystkich zainteresowanych sytuacją w bocheńskim dps-ie dla osób przewlekle chorych psychicznie. Chcielibyśmy zdementować informacje dotyczące sytuacji na naszym Oddziale.
10 kwietnia ok godz 20.00 personel dps-u opuścił budynek po wcześniejszym wprowadzeniu w obowiązki Sióstr Zakonnych, które przybyły do nas z pomocą. Sytuacja nasza była bardzo ciężka, gdyż wiele osób z personelu pozostawało na kwarantannie domowej, a nieliczna grupka, która została na oddziale zaczęła się wykruszać z powodu kolejnych zachorowań.
Nieprawdą jest, że pracownicy odeszli od łóżek podopiecznych! Wręcz przeciwnie – walczyliśmy do końca w bardzo okrojonym już składzie. Podopieczni ani przez minutę mimo dramatycznej już sytuacji nie pozostali bez opieki ze strony personelu.
Chcielibyśmy również zdementować informację, że Siostry opiekują się 150 mieszkańcami. Na naszym oddziale pozostało zaledwie 38 osób z 66 podopiecznych i chcę nadmienić, że są to stany dobre, w miarę samodzielne i niewymagające ciągłej opieki czy nadzorowania!
Nie rozumiemy dlaczego telewizja huczy od negatywnych plotek na nasz temat. Każdy z nas pozostających na kwarantannie w dps-ie dał z siebie 100% pozostając do końca na stanowisku pracy. Bardzo krzywdzące są dla nas plotki, które słyszymy w TV jakoby Siostry zastały nasz Oddział bez opieki, a podopieczni głodni i brudni! Nic takiego nie miało miejsca! Siostry zostały zabezpieczone w odpowiednie stroje (fartuchy, rękawice, okulary, maseczki itp) i ruszyły do pracy, a wycieńczony wielogodzinną pracą personel na wyraźne polecenie Pani Doktor opuścił Oddział.
Takie są realia od „wewnątrz” i my jako pracownicy Oddziału dla przewlekle chorych psychicznie, którzy narażali swoje zdrowie i nawet życie wiemy to najlepiej!
Wszystkich którzy to czytają pozdrawiamy, a szczególnie nasze Koleżanki przebywające w szpitalu lub domowej kwarantannie wspieramy i życzymy dużo zdrowia i szybkiego powrotu do domu!
P.S. Na koniec mała dygresja. Niech nikt nas nie ocenia czy krytykuje. Bo łatwo się wypowiadać czy oceniać siedząc wygodnie w domu. Kto tego nie przeżył to nie wie przez co przeszliśmy! Dziękujemy Siostrom, Ratownikom Medycznym z Oświęcimia i wszystkim pozostałym, którzy zaangażowali się w pomoc naszym Podopiecznym.”