Moje rekomendacje są niezmienne – z punktu widzenia medycznego, wybory prezydenckie powinny odbyć się w tradycyjnej formie za dwa lata – powiedział w środę minister zdrowia Łukasz Szumowski. Jak dodał, wprowadzenie stanu klęski żywiołowej nie jest remedium na zagrożenia związane z epidemią.
Szumowski przyznał w porannej rozmowie w Onet.pl, że organizacja wyborów 10 maja „byłaby niezwykle trudna i jest to proces skomplikowany”.
Przypomniał swoje wcześniejsze stanowisko, zgodnie z którym wybory w formie tradycyjnej powinny odbyć się za dwa lata. „Moje rekomendacje są niezmienne – wybory powinny być w tradycyjnej formie za dwa lata, wtedy nie będziemy rozmawiali o takich sprawach jak wybory, tylko zajmowali się zdrowiem i bezpieczeństwem. Ta propozycja leży na stole, jest podpisana również przeze mnie. Uważam, że to jest z punktu widzenia medycznego forma, która jest do zaakceptowania” – powiedział Szumowski.
„Niestety opozycja mówi, że to ją nie interesuje i że interesuje ją tylko i wyłącznie pewien spór. Przecież można dojść do porozumienia i zgodzić się, że przedłużamy kadencję (prezydenta) o dwa lata, co nie jest, z tego co wiem, w interesie opcji, która obecnie rządzi, czyli Zjednoczonej Prawicy, bo w końcu wtedy kolejna kadencja Andrzeja Dudy jest skrócona, jest tylko dwuletnia, nie może on dalej kandydować” – dodał minister.
Jego zdaniem, jeśli opozycji naprawdę chodziłoby o bezpieczeństwo, to powinna zgodzić się na tę propozycję.
Podkreślił zarazem, że nieprawdziwe jest twierdzenie, iż wprowadzenie stanu klęski żywiołowej jest remedium na zagrożenia związane z epidemią. W jego ocenie, „jesień jest znacznie gorszym terminem pod względem bezpieczeństwa”.
Odnosząc się do obecnego stanu epidemii w Polsce, minister zdrowia powiedział, że mamy do czynienia „ze stanem równowagi”. „Epidemia zaczyna być mniej więcej, jeśli w ogóle można tak powiedzieć, w jakiś sposób kontrolowana” – stwierdził.
Dodał, że jeśli zacznie wzrastać liczba zachorowań, to będzie to sygnał do wprowadzenia „hamulca w tempie odmrażania gospodarki”. Zaznaczył jednocześnie, że potrzebujemy gospodarki, która zapewni nam stabilny system ochrony zdrowia.
Dlatego – jak mówił – ważne jest, by ochronić rynek pracy. Zaapelował do samorządów, aby pierwszeństwo w dostępie do przedszkoli i żłobków miały osoby, które muszą pracować.
Zapowiedział, że decyzja w sprawie zdejmowania kolejnych obostrzeń będzie oparta o dane dot. zachorowań. „To już zakomunikowaliśmy, że kolejny etap prawdopodobnie nastąpi za dwa tygodnie. (…) Konkretna data będzie uwarunkowana warunkami epidemicznymi” – powiedział.
Jak stwierdził, w majówkę można było zauważyć rozluźnienie społeczeństwa, jeśli chodzi o stosowanie się do obostrzeń. „Mam wrażenie, że taki strach, obawa przed wirusem trochę wyparowała razem ze słońcem i z dobrą pogodą, a ten wirus jest i on zakaża. Niestety, widzimy, że zbiera swoje żniwo, widzimy, że mogą być kolejne zakażenia. My naprawdę nie jesteśmy w fazie spadkowej, więc powinniśmy zachowywać bardzo daleko idące zdystansowanie się” – podkreślił Szumowski. (PAP)