W tle burzowe niebo, na pierwszym planie – ksiądz Piotr Dydo-Różniecki w kombinezonie ochronnym, z przyłbicą i… stułą na ramionach. Autorem okładkowego zdjęcia jest Sebastian Lewandowski, koordynator Zespołu Ratownictwa Medycznego w Bochni, zarządzający sztabem kryzysowym w Domu Pomocy Społecznej. Majowa Kronika (84 strony) wiele uwagi poświęca wydarzeniom, o których w kwietniu mówiło się w całej Polsce. Ciekawe spostrzeżenia płyną ze świata: od ratowniczek medycznych, które kilka miesięcy temu wyjechały do Anglii, a także bochnian lub ludzi bezpośrednio związanych z Bochnią, którzy mieszkają obecnie za granicą. Artykułów, obok których nie można przejść obojętnie, jest jednak więcej – nie wszystkie związane są z epidemią.
To już drugi raport, w którym Kronika przedstawia czytelnikom wybrane wydarzenia. W jakim tempie przybywało zarażonych? Kiedy choroba pojawiła się w bocheńskim Domu Pomocy Społecznej? I w jaki sposób w Bochni podchodzono do rządowych zaleceń? Warto jeszcze raz, na chłodno, przyjrzeć się w tym informacjom.
– „To niesamowite, że w tak trudnym czasie, który mógłby zamykać nas na siebie nawzajem, zrodziło się tyle dobra. Ponieważ przyjechałyśmy do Bochni w Wielki Piątek i nasza posługa trwała przez święta wielkanocne, mogę śmiało powiedzieć, że w wielu sercach zmartwychwstało dobro” – mówi Kronice siostra Julietta Homa, która wraz z innymi dominikankami przez trzy tygodnie zajmowała się podopiecznymi Domu Pomocy Społecznej. Okazuje się, że w Bochni obchodziła również swoje urodziny, co można zobaczyć na jednym z przesłanych przez nią zdjęć.
Tytuł relacji z kwietniowej sesji Rady Miasta brzmi „Kosztowny koronawirus”, ponieważ wiele wątków trakcie obrad dotyczyło epidemii i jej wpływu na finanse miasta, a także funkcjonowanie lokalnych przedsiębiorstw. Radny Eugeniusz Konieczny, odnosząc się do uchwały w sprawie Budżetu Obywatelskiego w 2021 roku, przestrzegał: – „Musimy się wznieść ponad lokalne aspiracje i ambicje. Nie będzie pieniędzy.” Ostatecznie jednak zdecydowano, aby część miejską (a zatem projekty ogólnomiejskie) „zamrozić”, a część osiedlową realizować – choć przeznaczając na nią mniejsze środki.
Na pytanie o to, jak jego osiedle radzi sobie z nowymi wytycznymi dotyczącymi segregacji odpadów, Robert Dzieża, przewodniczący zarządu odpowiada: – „To jest obecnie największe wyzwanie dla osiedla Jana. Budynek na odpady znajdujący się przy głównej drodze komunikacyjnej w kierunku nowego parkingu nie jest dobrą wizytówką osiedla. Wymaga on przebudowy i przystosowania do aktualnej rzeczywistości. Dzisiaj cześć pojemników stoi wewnątrz, część na zewnątrz. Podczas gdy zewnętrzne pojemniki się zapełnią i wieje wiatr, to plastiki można zbierać po całym osiedlu.” Przewodniczący wspomina jeszcze o innych problemach, a także inwestycjach, które wciąż czekają na realizację.
– „Po tygodniach pracy z domu i zdalnej nauki wyprodukowaliście już chyba stosy makulatury. Pewnie nieraz zamówiliście produkty ze sklepu internetowego, które trafiły do was w kartonowych pudłach. Być może zdarzyło wam się też wyrzucać nieporęczne opakowanie po pizzy dowiezionej z lokalnej restauracji. Nietrudno zauważyć pewną zależność: im dłużej nie wychodzimy z domów, tym więcej śmieci produkujemy” – w ten sposób autorka cyklu „Trudne śmieci” zachęca do przeczytania kolejnego artykułu – tym razem o tym, co można, a czego nie można wrzucać do niebieskiego kubła na papier, a także dlaczego segregowanie makulatury przestało się opłacać.
– „W Zaślubinach Polski z Morzem w 1920 roku uczestniczyli: były nauczyciel bocheńskiego gimnazjum porucznik Eugeniusz Bieder oraz pochodzący z Bochni podoficerowie: Stanisław Baruś i Roman Jakubowicz” – przypomina Ryszard Rybka. W kolejnym odcinku swojego cyklu opisuje działania polskiej kawalerii od zimy 1919 roku do zajęcia Kijowa.
Kronika publikuje wyjątkowe fotografie, pochodzące z prywatnych zbiorów Mirosława Mroczka, wykonane na bocheńskim Rynku podczas obchodów majowych świąt. Jedno z nich przedstawia wielkie uroczystości i defiladę wojskową w 1921 roku z okazji obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Drugie, sygnowane Foto Gargul Bochnia, wykonano w 1949 roku, gdy obchodzenie tego święta narodowego było już zakazane…
– „Frekwencja pierwszych zupełnie wolnych wyborów w powojennej Polsce, które odbyły się 27 maja 1990 r., sięgnęła w Bochni 50,2 procent – na 18 810 osób uprawnionych w wyborach udział wzięło 9 453 wyborców, którzy oddali 8 581 ważnych głosów” – przypomina Ireneusz Sobas i apeluje, byśmy nie zapominali ludzi, którzy kładli podwaliny samorządnej Bochni. Kronika publikuje zatem zdjęcie wykonane 10 lat temu podczas obchodów 20-lecia bocheńskiej samorządności.
Jak świat radzi sobie z epidemią? O ocenę sytuacji i refleksje z innych krajów, nie tylko europejskich, Aleksandra Fortuna-Nieć prosi bochnian lub ludzi bezpośrednio związanych z Bochnią, którzy przebywają obecnie za granicą. – „Obawiam się, że życie jeszcze długo nie wróci do normy” – mówi Nina Budek, która mieszka w Los Angeles. Mateusz Cyrankiewicz, który przebywa obecnie w Republice Dominikańskiej, zauważa z kolei: – „Ludzie przebywają w domach, rozmyślając nad życiem, czasem, pracą, otoczeniem i sensem tego wszystkiego. To taki wielki globalny reset na wielu płaszczyznach.”
Mają 26 lat, a uratowały już niejedno życie. Do niedawna pracowały jako ratowniczki medyczne w bocheńskim szpitalu. Gdy wyjeżdżały za granicę, nikt nie przypuszczał jeszcze, że wkrótce całą Europę sparaliżuje epidemia koronawirusa. To, co Gaja Robak i Agnieszka Zagórowska mówią dzisiaj o swoich koleżankach i kolegach z byłej pracy, chwyta ze serce. – „Tęsknię, bo choć bezpieczniejsza jestem tutaj, wolałabym stać z nimi tam, w Bochni, ramię w ramię” – przyznaje jedna z rozmówczyń Aleksandry Fortuny-Nieć.
Na scenie można zobaczyć ją w różnych rolach – ze skrzypcami lub altówką, jako wokalistkę i aktorkę. Justyna Styczeń, czyli zeszłoroczna zdobywczyni tytułu „Młody Talent” i tegoroczna zwyciężczyni powiatowego turnieju poezji śpiewanej, marzy o studiowaniu filologii romańskiej i wokalistyki jazzowej. To kolejna bohaterka cyklu „Młodzi z przyszłością”. O wszystkich wyróżnionych w 65. Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim Kronika pisze na sąsiednich stronach.
Konkurs „Jak powstaje wiosna” ogłoszony przez Miejski Dom Kultury w Bochni miał być antidotum na nudę zamkniętych w czterech ścianach domów dzieci i ich rodzin. I tak też się stało, na konkurs wpłynęło 26 prac wykonanych samodzielnie, z rodzeństwem lub całymi rodzinami. Wybrane z nich podziwiać można na łamach Kroniki, a pozostałe na słupach ogłoszeniowych w centrum miasta.
O tym, jak bije się Gitarowy Rekord Guinnessa online opowiadają bocheńscy gitarzyści, którzy włączyli się w to niecodziennie wydarzenie, m.in. Krzysztof „Koder” Koszmider, Piotr Lekki i Piotr Włodarczyk (Stany Zjednoczone). – „To już nie są te same miasta, bez mieszkańców i odwiedzających je turystów życie ulicy na chwilę zamarło” – mówi Karolina Rynowska, która od niedawna interesuje się fotografią uliczną. Jej zdjęcia zobaczyć można było podczas grudniowej Galerii Bezdomnej w byłej synagodze na ulicy Trudnej, a teraz Kronika prezentuje je w artykule zatytułowanym „Bliżej ludzi”.
Jednego z najbardziej nietypowych polskich ptaków, czyli dudka, przedstawia w dziale „Przyroda” Michał Wieciech z Nadleśnictwa Niepołomice. Z kolei o kłokoczce, czyli rzadkim, bardzo ciekawym krzewie, zwanym różańcowym, pisze Dominik Zwierniak. Zauważa: – „Oto przez środek jej stanowiska ktoś wytyczył sobie szlak przejazdu dla jakiegoś pojazdu terenowego, pewnie „wszędołazu”, czyli pisząc z angielska ,,quada” – prawdopodobnie kosztem jakiejś liczby krzewów kłokoczki. Rzecz tym bardziej szkodliwa, że w miejscu tym oprócz kłokoczki rosną także inne rośliny chronione – storczyki oraz bardzo już niestety nieliczna lilia złotogłów.”
„Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi” – taki tytuł nosi wspomnienie o długoletnim pracowniku Stalproduktu i wybitnym człowieku sportu Romanie Kukli. – „Napisać o Romku – trener i działacz sportowy, to tak, jakby nic nie napisać. W swoich działaniach był nie tylko spoiwem łączącym pokolenia piłkarzy trenerów i kibiców całego niemal powiatu bocheńskiego, ale również wychowawcą młodzieży, społecznikiem i człowiekiem o ogromnej wrażliwości na nieszczęścia innych” – zauważa Jerzy Noskowiak. Na zdjęciu z 2001 roku odnajdą się podopieczni trenera Kukli…
Joanna Jeziorek to kolejna bohaterka cyklu „Znamy się tylko z widzenia”. Pracowała m.in. w Muzeum Motyli i Małej Czarnej Bistro w Bochni. Obecnie jest zatrudniona w jednym z większych marketów w Bochni.
Ulubionym zajęciem jest
zajmowanie się moimi czterema kotami i ponad setką roślin.
Ostatnio wzruszyłam się
patrząc na moich dziadków. Ponad pięćdziesiąt lat razem, a oni dalej są w sobie zakochani.
Zmęczenie mija, gdy
wracam do domu i przytulam się do mojego chłopaka.
Uzależniłam się
od kupowania roślin. To powoli staje się obsesją.