R e k l a m a

Z sesji Rady Miasta Bochnia: Spięcie przewodniczącego z zastępcą burmistrza

-

Niezwykle gorąca była końcówka ostatniej sesji Rady Miasta Bochnia. Wszystko przez spięcie przewodniczącego rady Bogdana Kosturkiewicza z zastępcą burmistrza Robertem Cerazym.

Zaczęło się od pisma, o którym poinformował przewodniczący rady Bogdan Kosturkiewicz.

Jestem zobowiązany poinformować państwa, że tuż przed rozpoczęciem sesji otrzymałem pismo z kancelarii prawnej, w którym kierowane są zastrzeżenia co do prowadzenia przeze mnie prac podczas sesji. To pismo uważam za niedopuszczalną ingerencję w działania samorządu terytorialnego. Po konsultacji z radcami prawnymi zastanowię się w jaki sposób powinniśmy dalej podejmować decyzje – powiedział Bogdan Kosturkiewicz, przewodniczący Rady Miasta Bochnia.

„Nie dam się zastraszyć”

Jako przewodniczący rady będę prowadził obrady zgodnie z prawem. Będę udzielał głosu w takim zakresie w jakim to prawo mi na to pozwala. Powiem panu panie Robercie Cerazy, że nie dam się zastraszyć. Jestem na to już za stary. Bardzo pana proszę, jeśli pan ustanawia pełnomocnictwo dla kancelarii prawnej, aby pan się przyglądał w jakim zakresie ta kancelaria prowadzi swoją działalność i w jakim zakresie podejmuje w pana imieniu działania w stosunku do władz samorządowych – mówił Bogdan Kosturkiewicz.

To jest sytuacja, myślę bez precedensu w historii samorządu polskiego, aby takie pisma były kierowane. Proszę państwa to nie jest czas PRL-u gdzie można było ludzi zastraszać, wywozić, aresztować i zachowywać się w ten sposób. Nie życzę sobie takiego zachowania i bardzo proszę o powstrzymanie się – dla pana dobra – od tego typu działań – zaznaczył Bogdan Kosturkiewicz.

„Boję się odezwać”

Zastępca burmistrza Robert Cerazy chciał w tym momencie odnieść się do słów przewodniczącego, ale ten nie udzielił mu głosu. – Przywołuję pana do porządku. Bardzo proszę o zanotowanie do protokołu przywołania do porządku zastępcę burmistrza pana Roberta Cerazego. Jeszcze raz powiem: to nie te metody – stwierdził Bogdan Kosturkiewicz.

Czy to jest pokłosie naszych szorstkich dyskusji, czy działania poza tą salą? Bo ja aż się boję odezwać podczas następnej sesji – zapytał radny Jerzy Lysy.

Zachęcam państwa, abyście swobodnie podejmowali dyskusje w tym zakresie. Moim zadaniem jest niedopuszczenie do tego, aby ktokolwiek na tej sali był zastraszany. Ponieważ pismo jest napisane w formie bardzo enigmatycznej, zwrócę się oczywiście jako przewodniczący rady miasta do kancelarii prawnej z prośbą o wyjaśnienie, przesłanie potwierdzonych umocowań przez drugiego zastępcę burmistrza pana Roberta Cerazego. Wtedy dopiero rozpoczniemy dyskusje na ten temat. Nie w tym trybie, nie w tej chwili – powiedział Bogdan Kosturkiewicz.

Przewodniczący nie odczytał treści

Burmistrz Stefan Kolawiński zaproponował, aby przewodniczący odczytał treść pisma. – Chciałbym, żeby pan zmienił zasady nieudzielania głosu. To jest nie fair, jeżeli pan może powiedzieć na temat czegoś o czym nikt tutaj nie wie bez komentarza osoby zainteresowanej. To jest działanie naprawdę nie w porządku – ocenił Stefan Kolawiński.

To była pana opinia. Krótko panu na ten temat odpowiem. Po pierwsze, prowadzimy obrady według regulaminu porządku obrad i zgodnie z zasadami. Nikt nikomu tutaj nie odbiera prawa do zabierania głosu. Pan radny Cerazy (przewodniczący kilka razy podczas tej dyskusji tytułował zastępcę burmistrza „radnym” – przyp. red.) też mógł wielokrotnie się wypowiedzieć. Chciałbym tylko skonfrontować to co zostało nam przekazane do rady z rzeczywistością. Otrzymałem to pismo bezpośrednio przed sesją. Jeżeli jest ono prawdziwe, jeżeli zastępca burmistrza pan Robert Cerazy udzielił takich pełnomocnictw i udzielił zgody na wysłanie takiego pisma do przewodniczącego rady miasta to wtedy powrócimy do analizy tego pisma, ale włącznie z prawnikami. To pismo ma charakter procesowy. W związku z tym upublicznianie go w tej chwili mogłoby wpłynąć na to, iż organy ścigania, które będą się tym… – mówił Bogdan Kosturkiewicz.

Dziwię się państwu, że nie reagujecie na tego typu insynuacje. Mówi pan, że… – wtrącił się Robert Cerazy.

Przywoływanie do porządku

Jeszcze raz przywołuję pana do porządku. To przewodniczący obrad udziela głosu. Jeżeli sprawdzimy wszystkie pełnomocnictwa, wtedy będziemy mogli odnieść się do tego pisma. Pismo ma charakter procesowy. W związku z tym ujawnianie go mogłoby zaszkodzić dalszemu postępowaniu. W związku z kodeksem postępowania karnego nie będę go upubliczniał, do czasu dopóki nie uzyskam zgody organów ścigania – zaznaczył Bogdan Kosturkiewicz.Do prośby burmistrza o odczytanie treści pisma dołączyli niektórzy radni. Ostatecznie przewodniczący nie zdecydował się na ten krok. – Nie odczytam państwu tego pisma, ponieważ muszę zbadać jego autentyczność i w tym zakresie będę mógł go później odczytać. Natomiast jeżeli prawdą jest, że zastępca burmistrza pan Robert Cerazy udzielił pełnomocnictwa Kancelarii Radców Prawnych Witas-Chłopek i ta kancelaria prawna ma pełnomocnictwa do reprezentowania pana Roberta Cerazego to znaczy, że mamy do czynienia z bardzo poważna sprawą – argumentował Bogdan Kosturkiewicz.

Przewodniczący zaproponował, aby pismo odczytał zastępca burmistrza Robert Cerazy. On również nie zdecydował się na odczytanie. – To jest żenujące, co przed chwilą usłyszeliście państwo od pana przewodniczącego. Nazwał mnie pan parę razy kłamcą… – mówił Robert Cerazy, ale w tym momencie przewodniczący przerwał jego wypowiedź.

Wniosek o zamknięcie dyskusji

Radny Marek Bryg złożył wniosek o zamknięcie dyskusji, ale nie zyskał on akceptacji większości radnych (wynik głosowania to 10:10).

Mam taką refleksję. Panie przewodniczący, nie powiem, że pan stosuje takie metody. Nawet nie będę definiował jakie. Ale tak widać czasami z sejmu, zwłaszcza po północy. Włącznie z wydalaniem za chwilę być może. Jeśli temat został podjęty i pan zastępca zabiera głos, a pan wtedy przerywa, nawet najbardziej świętym wnioskiem pana Marka Bryga, to chyba tutaj jest coś nie w porządku. Pan jako nauczyciel akademicki i doświadczony samorządowiec chyba sam powinien uznać, że to nie było eleganckie. Jeśli pan już temat wywołał, jeśli kwalifikuje się, że jest to kryminalne zagadnienie, to nie trzeba było podejmować tej kwestii. Nie rzucać dla bochnian jakiegoś kąska nie wiadomo jakiej sprawy – skomentował radny Eugeniusz Konieczny.

Po raz kolejny przewodniczący rady namawiał Roberta Cerazego do odczytania pisma.

Prosiłbym, żeby pan je przeczytał, bo pan wywołał ten temat. Dziwię się, że mąci pan radnym w głowie zupełnie niepotrzebnie. Sprawa jest wyłącznie personalna pomiędzy panem radnym Kosturkiewiczem a zastępcą burmistrza w mojej osobie. Pozwalał pan sobie na jazdy w moim kierunku już kilkakrotnie. W związku z tym chciałem w sposób w miarę delikatny dać do zrozumienia, że więcej nie będę przyjmował na plecy pańskich oskarżeń w moim kierunku. Naprawdę myślałem, że ma pan klasę, że nie dojdzie do takiej sytuacji, w której będzie to pan upubliczniał. Dla mnie to jest jakaś kuriozalna sytuacja i nie ma to w ogóle związku z pracą pana jako przewodniczącego rady. W żaden sposób nie kwestionuję regulaminu ani sposobu prowadzenia. Nie można zwracać się do ludzi w ten sposób tak jak pan już kilkakrotnie na komisji czynił – wyjaśnił Robert Cerazy, zastępca burmistrza Bochni.

Prywatna sprawa?

Przewodniczący rady Bogdan Kosturkiewicz zwrócił uwagę, że pismo adresowane jest do „Przewodniczącego Rady Miasta Bochnia” (później w rozmowie z Bochnianin.pl dla potwierdzenia pokazał ten fragment pisma). – To nie jest prywatna sprawa. To jest sprawa kierowana do Przewodniczącego Rady Miasta. Jestem zobowiązany państwa poinformować, że takie pismo wpłynęło. Oczywiście badanie autentyczności tego pisma będzie trwało, ponieważ sprawa jest zbyt poważna. Nosi to znamiona przestępstwa. W związku z tym są powołane określone artykuły kodeksu karnego. Najpierw muszę zweryfikować autentyczność tego pisma. Pozwolę sobie zauważyć, że zastępca burmistrza pan Robert Cerazy nie zaprzeczył, że takie umocowania dla kancelarii prawnej wydał i że takie pismo mogło wpłynąć. Jeżeli pan rzeczywiście takie dyspozycje wydał, nie ma przeszkód, aby pan to pismo upublicznił. Zgodnie ze swoją świadomością prawną uważam, że nie mogę tego pisma państwu upublicznić, do czasu kiedy nie zapozna się z nim prokuratura – argumentował Bogdan Kosturkiewicz.

Jaki był cel informowania o piśmie?

Na koniec dyskusji radny Edward Dźwigaj zapytał jaki był cel informowania radnych o tym piśmie, skoro przewodniczący nie przeczytał jego treści.

Moim obowiązkiem nie jest zatajanie pism, które wpływają na moje ręce, na ręce przewodniczącego rady miasta. Państwo macie prawo wiedzieć jakie pisma wpływają. Natomiast co do ich treści, jeżeli one zawierają konkretne zarzuty, które mają charakter kryminalny i są na przykład zagrożone karą pozbawienia wolności do lat trzech, to w momencie gdybym państwu upublicznił to pismo mogły by mi być postawione zarzuty ze strony prokuratury, która będzie na przykład zajmowała się tą sprawą. Nic nie stoi na przeszkodzie, jeżeli zastępca burmistrza pan Robert Cerazy uważa, że rzeczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby to pismo upublicznić, może je przekazać mediom, może je przekazać państwu. To nie ja wywołałem ten temat. Wszystko wskazuje na to, że wywołał go zastępca burmistrza pan Robert Cerazy, a na pewno wywołała go kancelaria prawna, która przesłała do mnie pismo, jako do przewodniczącego rady miasta i otrzymałem go tuż przed rozpoczęciem sesji – odpowiedział Bogdan Kosturkiewicz.

O co może chodzić?

Z dyskusji wynika, że pismo jest m.in. reakcją na słowa radnego Bogdana Kosturkiewicza skierowane do Roberta Cerazego w styczniu podczas posiedzenia komisji rozwoju gospodarczego, budżetu i finansów.

Twierdzi pan, że twierdziłem coś innego niż w tej chwili twierdzę? To pan kłamie. Jeśli pan tak twierdzi to ja twierdzę, że pan kłamie – powiedział w styczniu Bogdan Kosturkiewicz.

Co teraz?

W rozmowie z Bochnianin.pl przewodniczący Bogdan Kosturkiewicz przyznał, że na razie nie zamierza zgłaszać sprawy organom ścigania. W pierwszej kolejności chce odpowiedzieć kancelarii prawnej.

Natomiast od odpowiedzi kancelarii prawnej będzie zależało moje dalsze postępowanie. W tym momencie czuję się szantażowany tym pismem – powiedział Bogdan Kosturkiewicz.

Zastępca burmistrza Bochni Robert Cerazy nie zdecydował się na upublicznienie pisma.

Pismo przesłane do pana radnego nie jest pismem procesowym. Jest wezwaniem do zaprzestania naruszania moich dóbr osobistych i nazywania mnie w sposób powszechnie przyjęty za obraźliwy. Zdecydowałem się na ten krok, ponieważ od dłuższego czasu dochodzi do takich sytuacji. Żaden mandat i żadne stanowisko nie dają osobom, które je piastują legitymacji do tego typu publicznych wypowiedzi w stosunku do innych osób. Pismo stanowi tylko i wyłącznie moją prośbę o zaprzestanie takich działań przez pana radnego jako członka komisji. Jestem zdumiony emocjonalną reakcją adresata – powiedział Robert Cerazy w rozmowie z Bochnianin.pl.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia