Prywatny detektyw Bartosz Weremczuk, który badał zaginięcie Grażyny Kuliszewskiej poinformował, że jego agencja zakończyła działania w tej sprawie. Wszystkie ustalenia i wnioski mają zostać przekazane policji.
– Po analizie zdobytych materiałów podtrzymujemy nasze stanowisko, że do śmierci Grażyny Kuliszewskiej mogły przyczynić się osoby z najbliższego otoczenia zmarłej. Nie wykluczamy również, że przed śmiercią kobieta była pozbawiona wolności – czytamy w komunikacie agencji Weremczuk & Wspólnicy.
– Nasze wcześniejsze ustalenia pozwoliły nam na wytypowanie kilku osób, które mogły mieć motyw, aby pozbawić życia Grażyny Kuliszewskiej. Do ewentualnego zabójstwa mogło dojść również w afekcie – zaznaczono.
– Jesteśmy przekonani, że Małopolska Policja posiadając odpowiednie zaplecze kadrowe oraz możliwości techniczne doprowadzi sprawę do końca. Jednocześnie prosimy o poszanowanie godności zmarłej i zakończenie publicznych dyskusji na temat przyczyny jej śmierci oraz ewentualnych osób za nią odpowiedzialnych do czasu przekazania oficjalnych informacji przez prokuraturę – podsumowano w oświadczeniu.
Śledztwo prokuratury trwa
Sprawę cały czas badają śledczy z tarnowskiej prokuratury. Na razie o sprawie mówią oględnie podkreślając, że nie wykluczają żadnej wersji.
– W rachubę wchodzą nieumyślne spowodowanie śmierci i zabójstwo. Mogło też dojść do nieszczęśliwego wypadku – wyjaśnia na łamach „Gazety Wyborczej” Mieczysław Sienicki, rzecznik prokuratury okręgowej w Tarnowie.
W rozmowie z Fakt24 rzecznik dodał: – Nie wykluczamy, że do śmierci kobiety mogła przyczynić się więcej niż jedna osoba. Obecnie brane są pod uwagę różne wersje wydarzeń związane z pozbawieniem jej życia. Serwis uzupełnia, że śledczy nie wykluczają też, że ze sprawą ma związek ktoś z członków rodziny kobiety.
Pogrzeb
W najbliższą sobotę w Borzęcinie odbędzie się pogrzeb 34-latki. Tego samego dnia wieczorem na antenie TVP ma zostać wyemitowany program interwencyjny „Alarm” poświęcony sprawie jej tajemniczego zaginięcia i śmierci.