Pracujący w północno-wschodnim narożniku bocheńskiego Rynku archeolodzy dokonali bardzo ciekawych odkryć – znaleziono tu m.in. pochowane ludzkie kości i czaszkę oraz miejsce, które być może było „paleniskiem” do tracenia czarownic.
To ostatnie to jednak na razie tylko hipoteza, choć nie jest ona zupełnie bezpodstawna. Przede wszystkim źródła historyczne dobrze dokumentują fakt, że – tak! – w XVII wieku na rynku w Bochni dokonywano palenia kobiet uznawanych za czarownice (znane są nawet nazwiska niektórych).
Dla archeologów zastanawiające jest znalezienie kości i czaszki właśnie na rynku – ich zdaniem to uprawnia do przypuszczenia, że należą one do jakiegoś straconego tu skazańca (człowiek niegodny pochówku na cmentarzu był grzebany na miejscu egzekucji). Znaleziona czaszka prawdopodobnie jest kobieca.
Kilka metrów dalej odsłonięto konstrukcję z cegieł pokrytą wieloma warstwami popiołu – czy to miejsce palenia czarownic? Ewentualną obecność w tych warstwach spopielonych ludzkich kości zweryfikują badania w laboratorium.
Zachowane nietknięte całe warstwy średniowiecznego rynku
Sensacyjnie brzmiąca hipoteza dotycząca odkrycia miejsca egzekucji czarownic oczywiście może się nie potwierdzić, ale i bez tego dokonane przez archeologów odkrycia są naprawdę okazałe.
Badacze pracują obecnie w północno-wschodniej części rynku – to miejsce w obniżeniu, którego podczas przebudowy w latach 60-tych ubiegłego wieku nie przekopywano, a wręcz nadsypywano tu ziemię celem wypoziomowania placu. Dlatego archeolodzy odsłaniają teraz całe warstwy dobrze zachowanej infrastruktury – drewniane rynsztoki, drogę, fragmenty jatki. Niżej może być jeszcze ciekawiej.
Wszystko wskazuje na to, że w związku z dokonanymi odkryciami zakres badań zostanie poszerzony, a archeolodzy będą kopać „do spodu”. To opóźni zakończenie prac rewitalizacyjnych, ale jest już ostatnią szansą na zbadanie historii miasta w tym miejscu, przed zakryciem naszej przeszłości granitowymi płytami na lata.