Skutki pandemii najbardziej odczuwają pracownicy mikrofirm lub samozatrudnieni, gdyż są bardziej narażeni na zakażenie, a popyt na realizowane przez takie podmioty usługi jest mało stabilny – czytamy w opublikowanym w środę komentarzu Konfederacji Lewiatan.
W lutym przeciętne zatrudnienie w przedsiębiorstwach liczących powyżej 9 pracowników wyniosło 6334 tys. W stosunku do poprzedniego miesiąca to wzrost o 0,3 proc. W ujęciu rok do roku, czyli wobec ostatniego miesiąca przed pandemią koronawirusa, obserwowany jest jednak spadek liczby zatrudnionych – stwierdziła ekspertka Konfederacji Lewiatan Monika Fedorczuk. Jak wskazała, wzrosło również przeciętne wynagrodzenie, które w lutym tego roku wyniosło 5330,48 zł i było wyższe w stosunku do stycznia tego roku o 0,9 proc. W ujęciu r/r natomiast widoczny jest wzrost o 7,3 proc. (dane GUS).
Fedorczuk zwróciła uwagę, że rok wcześniej w przedsiębiorstwach pracowało 6445,9 tys. osób. Zatrudnienie spadło więc o 1,7 proc., co według ekspertki wskazuje, że popyt na pracę nie wrócił jeszcze do poziomu sprzed kryzysu mimo próby odrobienia spadku głównie z okresu pierwszego lockdownu. „Wydaje się więc, że widoczny w poprzednich latach trend wzrostu zatrudnienia w przedsiębiorstwach załamał się” – oceniła specjalistka.
Według niej część z osób, które nie pracują obecnie w przedsiębiorstwach objętych badaniem mogła skorzystać ze swoich uprawnień emerytalnych, część zaś mogła znaleźć się w grupie bezrobotnych. „Jednym ze zjawisk, jakie były obserwowane na rynku pracy w ubiegłym roku, jest wzrost liczby pracujących w rolnictwie o ok. 100 tys., więc można również założyć, że część osób pracujących przed pandemią w przedsiębiorstwach została we wspólnym gospodarstwie rolnym” – stwierdziła Fedorczuk. Jej zdaniem jednak ucieczka do nadal niskoproduktywnego sektora gospodarki jest formą ukrytego bezrobocia.
Fedorczuk podkreśliła, że utrzymuje się wysoka dynamika wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw. Z danych GUS wynika, że wzrost jest obserwowany we wszystkich sekcjach PKD, najwyższy w sekcji „Administrowanie i działalność wspierająca” – o 11,3 proc., najniższy w sektorze „Górnictwo i wydobywanie” – 3,1 proc.
Ekspertka Lewiatana ostrzegła jednak, że dobra sytuacja rynku pracy mierzona wyłącznie z wykorzystaniem wskaźników stopy bezrobocia czy przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw może stanowić iluzję. „Spadająca liczba pracujących w firmach zatrudniających powyżej 10 osób jest tylko sygnałem ostrzegawczym” – stwierdziła.
Jej zdaniem obecny czas wydaje się sprzyjać pogłębianiu się różnic między osobami pracującymi w stosunkowo dużych jak na polski rynek przedsiębiorstwach, a liczniejszą i stanowiącą ok. 10 mln osób grupą pracowników mikrofirm lub samozatrudnionych. Osoby te w większym stopniu odczuwają skutki pandemii, gdyż są bardziej narażone na zakażenie, a popyt na realizowane przez te firmy usługi jest mało stabilny” – zwróciła uwagę Fedorczuk. (PAP)