Mikołaj Brzegowy i Mateusz Polek wywalczyli trzecie miejsca w finale „Strzelania w Sieci”.
W strzelaniach sportowych dla najmłodszej kategorii wiekowej (roczniki 2004 i młodsi) prowadzone są przez Polski Związek Strzelectwa Sportowego przez 5 miesięcy ogólnopolskie zawody strzeleckie tzw. „Strzelanie w Sieci”.
Zawodnicy jeden raz w miesiącu strzelają pełną konkurencję (40 strzałów ocenianych) w macierzystych klubach. Wyniki ocenione przez sędziów przesyłane są do Bydgoszczy i tam zestawiane z całej Polski. Dla najlepszych zawodników organizowany jest finał, pod nazwą „Zlot Orlików”.
W tym roku „Zlot Orlików” prowadzony był w Siedlcu w dniach 15-17 marca. Z Bochni zakwalifikowało się do finału dwu zawodników: Mikołaj Brzegowy strzelający z karabinka i Mateusz Polek strzelający z pistoletu.
W finale zawodnicy strzelają serie jednostrzałowe w czasie nie dłuższym niż 50 sekund. Jest to dla zawodników stresujące i wprowadza element emocji, ponieważ w „normalnej” konkurencji zawodnicy strzelają 40 strzałów ocenianych w czasie 50 minut i mają pełną swobodę dysponowania czasem.
– W finale Mikołaj Brzegowy prowadził przez część strzelań, ale pechowo strzelona siódemka spowodowała, że ostatecznie zajął trzecie miejsce. Dało się zauważyć poprawne prowadzenie strzelania – relacjonuje Mieczysław Balicki, trener w klubie Promień Bochnia.
Mateusz Polek miał bardzo silną konkurencję i w każdy strzale walczył o uzyskanie wysokiego miejsca. Podobnie jak Mikołaj, zajął trzecie miejsce. – Należy tu podkreślić, że Mateusz jako zawodnik jest wyjątkowo zdyscyplinowany i pracowity. Na strzelnicę do Bochni dojeżdża dwa razy w tygodniu z Trzciany i nie zdarza się, aby opuścił trening – zwraca uwagę Mieczysław Balicki.
– Życzymy tym młodym zawodnikom, aby poszli w ślad Joanny Tomali. Przypomnijmy: Asia Tomala z Trawnik koło Grobli zdobyła dwukrotnie mistrzostwo Europy juniorek, Akademickie Mistrzostwo Świata, z dwoma zawodniczkami ustanowiły w strzelaniu z pistoletu pneumatycznego rekord Europy i rekord świata oraz wiele mistrzostw drużynowych – dodaje Mieczysław Balicki.
