Archeolodzy pracujący w centrum Bochni całkowicie odsłonili trzy szkielety znalezione w północno-wschodniej części Rynku. Prawdopodobnie jedną z tych osób było dziecko. W poniedziałek przed załamaniem pogody kości mają być wydobyte, a następnie przetransportowane do badań antropologicznych.
O tych archeologicznych odkryciach na bocheńskim Rynku pisaliśmy już kilkakrotnie. Najpierw natrafiono na pierwszą ludzką czaszkę, później fragmenty drugiego i trzeciego szkieletu (link do ostatniej publikacji w tym temacie TUTAJ).
– Wyczyściliśmy poziom położenia tych szkieletów, które znaleźliśmy na płycie Rynku w Bochni. Mamy dwa pierwsze szkielety od strony wschodniej: osoby dorosłej i młodocianego osobnika. Po układzie kości widzimy, że oba położone są na brzuchu. Trzeci szkielet, leżący w głąb płyty Rynku to osoba leżąca na wznak w układzie anatomicznym i ma ręce skrzyżowane na piersi, mogły być związane lub tak złożone – powiedział w rozmowie z Bochnianin.pl Marcin Paternoga, kierownik badań archeologicznych.
Jeden ze szkieletów leży na warstwie przepalonego gruntu (dalsze badania wskażą co to dokładnie jest, przede wszystkim, czy jest związane ze szkieletami). Pozostałe leżą na drewnianej nawierzchni drogi, która prawdopodobnie była przy kramach.
Możliwe, że odkryte szkielety to ofiary opisanej w źródłach historycznych egzekucji z 1679 r., gdy trzy kobiety posądzone o czary spalono na stosie. Teraz szczątki trafią do Uniwersytetu Jagiellońskiego na analizę antropologiczną, a później w zależności od wyników przy udziale konserwatora zabytków zostaną podjęte dalsze decyzje.
– Cały czas zastanawiamy się skąd te szkielety znalazły się na Rynku. Nie widać śladów po kulach, więc nie są to osoby rozstrzelane. Jeśli był wielki pożar i wszyscy zginęli to przecież później sprzątając zgliszcza takie ciała były zbierane i chowane. Poza tym nie układa się w pochówku w pozycji na brzuchu. Tak chowało się skazańców, samobójców, osoby wykluczone, którym odmawiano pochówku w poświęconej ziemi – zwrócił uwagę Marcin Paternoga.
Ostatnio ludzkie kości znaleziono również na łączniku przed Bazyliką św. Mikołaja, gdzie archeolodzy prowadzą prace w wykopie pod kanalizację deszczową. Kości nie układają się w formie szkieletów, ale są odnajdywane jako pojedyncze egzemplarze.
– Idziemy po starym śladzie rury biegnącej w stronę ulicy Bernardyńskiej. W profilu od strony Bazyliki pokazują nam się groby z ludzkimi kościami, ale te groby były zniszczone już podczas wykopu w latach 60. XX wieku. Teraz odkopujemy trzymając się starego wykopu, doczyszczamy profile i wykonujemy dokumentację tego jak to wygląda. Na razie nie przewidujemy tam poszerzeń (prac archeologicznych). Gdybyśmy tak zrobili to pojawiłyby się następne groby i za chwilę badalibyśmy całą ulicę – wyjaśnił Marcin Paternoga.