– Rzeczywiście, problem z zalewaniem ul. Gazowej nie jest nową sprawą. Jedynym, możliwym rozwiązaniem tej dolegliwości jest przebudowa kanalizacji burzowej – przyznaje bocheński magistrat. Ale informuje jednocześnie, że na taką inwestycję potrzeba nawet kilka milionów złotych.
Najnowszy przypadek kłopotów spowodowanych przez deszcz i tworzące się rozlewisko na ul. Gazowej sygnalizowaliśmy wczoraj. Przedsiębiorcy, którzy w tym rejonie prowadzą działalność, są rozgoryczeni. – Problem powtarza się przy każdej większej ulewie od wielu lat, a miasto nic z tym nie robi, burmistrz mówi, że nie ma pieniędzy – relacjonują w rozmowach z Bochnianin.pl.
Urzędnicy nie negują istnienia problemu, wiedzą nawet dokładnie co trzeba zrobić. – Jedynym, możliwym rozwiązaniem tej dolegliwości jest przebudowa kanalizacji burzowej. Obecna jest uszkodzona i w wielu miejscach pozatykana, podczas występowania obfitych opadów nie jest w stanie odprowadzić dużych ilości wody – przyznaje Andrzej Koprowski, przedstawiciel bocheńskiego Urzędu Miasta odpowiedzialny za kontakty z mediami.
Dodatkowo A. Koprowski zwraca też uwagę na specyfikę tego rejonu:
– Wydawać by się mogło, że ul. Wodociągowa to jakaś niecka, ale tak nie jest. Jedną przyczynę zalewania już podałem – uszkodzona kanalizacja – ale są jeszcze inne. Cały teren pomiędzy nasypem kolejowym a wałami przeciwpowodziowymi rzeki Raby jest prawie że płaski i nie występują jakieś większe przewyższenia. Powoduje to wolny odpływ gromadzącej się wody i częstsze zatykanie kanałów burzowych. Ponadto już przy samej ul. Gazowej jest wiele firm, a grunty na których są posadowione przeważnie pozbawione są funkcji retencyjnej, bo po prostu pokryte są na bardzo dużych powierzchniach betonem, kostką itp. nawierzchniami i podłączone pod kanalizację w ul. Gazowej. Tak więc woda gromadząca się na samej ulicy ma wiele źródeł – wskazuje przedstawiciel magistratu.
– Oczywiście wymiana kanalizacji burzowej właśnie z tych względów jest tam konieczna, jednak w tym roku przy bardzo mocno napiętym budżecie to nie nastąpi. Żeby kanalizacja w tym miejscu „dawała radę” potrzebna jest jej całkowita wymiana z jednoczesną zmianą średnicy rur na większe i budowa co najmniej jednego zbiornika retencyjnego. To jest koszt kilku milionów złotych, a najprawdopodobniej dojdzie jeszcze koszt przepompowni, która podczas gwałtownych opadów zmusi niejako wodę odprowadzaną kanalizacja burzową do szybszego odpływu – podsumowuje Andrzej Koprowski.