Sporo ze stu stron wrześniowego wydania Kronika poświęciła Janowi Flaszy, który pod koniec sierpnia przeszedł na emeryturę. Miesięcznik przytacza ostatni referat wygłoszony przez niego jako dyrektora Muzeum im. Stanisława Fischera. Tytuł wystąpienia „Znaczenie mitu” historyk rozwija nie stroniąc od bocheńskich kontekstów. Szczegółową biografię autora uzupełniają wypowiedzi o nim przyjaciół i współpracowników, a ilustruje m.in. reprodukcja mocno symbolicznego obrazu specjalnie namalowanego przez Antoniego „Tonika” Stompóra. Prywatną sferę życia badacza dziejów Bochni przybliżają zaś odpowiedzi na 21 osobistych pytań rubryki „Znamy się tylko z widzenia”.
Dotychczas 19/40 części kamienicy przy ul. Szewskiej 1 należała do Adama Holendra, operatora kultowych hollywoodzkich filmów. Zaproponował on miastu sprzedaż swojej części. Temat jak bumerang wracał do dyskusji podczas kolejnych sesji Rady Miasta, ale żadne decyzje nie zapadły. Nowy właściciel nieruchomości z arkadami Mariusz Czoch komentuje: – „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Nie zdradza na razie planów dotyczących przyszłości lokali w jednym z najbardziej rozpoznawalnych budynków w centrum Bochni. Do niedawna był właścicielem tak zwanej „różowej kamienicy” przy ul. Orackiej. Obecnie już nie, lecz obiekt ten nadal znajduje się w posiadaniu rodziny Czochów.
Z racji tego, że ostatnia sesja Rady Miasta odbyła się kilka dni przed pierwszym dzwonkiem przedstawione przez Miejski Zespół Edukacji informacje objęły także wyniki – punkty procentowe zdobyte przez uczniów podczas egzaminu ósmoklasisty. Język polski: SP nr 2 – 71 proc.; ex aequo SP nr 1 i SP nr 4 po 68 proc.; SP nr 7 – 67 proc., SP nr 5 – 59 proc. Matematyka: SP nr 4 – 68 proc.; ex aequo SP nr 2 i SP nr 7 po 67 proc.; SP nr 1 – 63 proc.; SP nr 5 – 58 proc. Język angielski: ex aequo SP nr 1 i SP nr 7 po 80 proc.; ex aequo SP nr 2 i SP nr 4 po 76 proc., SP nr 5 – 70 proc.
– „W ciągu dziesięciu lat funkcjonowania oddziału przebywało tu w sumie ponad 540 chorych, w tym czasie ponad 400 osób nie zostało przyjętych, głównie z powodu braku wolnych miejsc lub z powodów zdrowotnych. Kontaktują się z nami dzieci, wnuki, krewni, którzy mimo chęci nie są w stanie poradzić sobie w warunkach domowych z opieką nad chorym. Poza tym ludzie młodzi mają własne życie, pracują, zarabiają, zakładają rodziny, realizują się w różnych dziedzinach i jest to oczywiste” – wyjaśnia Bogdan Szymczyk, lekarz kierujący Oddziałem Opiekuńczo-Leczniczym Szpitala Powiatowego w Bochni, w rozmowie z Agnieszką Dziki. Dobrą wiadomością jest to, że niedawno rozstrzygnięto przetarg na budowę nowego Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego.
– „Przekraczając bramę mieliśmy uczucie namacalnej wręcz obecności czegoś niezmiernie ważnego, istotnej cząstki naszej wspólnej – polskiej i ukraińskiej – historii. Patrząc na blisko 60 tabliczek z nazwiskami poległych na wzgórzu 385 polskich kanonierów i piechurów, przyszło mi na myśl niegdysiejsze powiedzenie Stalina, że „łatwiej jest osiodłać krowę niż zaprowadzić w Polsce komunizm” – napisał Ireneusz Sobas w relacji z wyprawy na miejsce bitwy pod Dytiatynem. 101 lat temu rozegrały się tam dramatyczne wydarzenia, które przeszły do historii pod nazwą drugich polskich Termopil.
Życie w Korpusie Kadetów, szczególnie na początku nauki, stwarzało młodym chłopcom wiele trudności. Zamknięcie w koszarach, rygor, potrzeba ścisłego przestrzegania planu dnia, dawały się we znaki trzynastolatkom wypuszczonym spod opieki rodziców. – Ryszard Rybka opisuje funkcjonowanie przedwojennych szkół, które kształciły młodzież do służby ojczyźnie: – „Kandydat musiał ukończyć 12 lat i nie przekroczyć 14 lat. W pierwszym dniu egzaminu rozwiązywano testy psychologiczne, w drugim dniu był egzamin pisemny z języka polskiego i matematyki, a w trzecim zdawano egzaminy ustne z języka polskiego, historii, geografii, matematyki. Egzamin kończył się przemarszem bez ubrania przed komendantem i krótką rozmową z nim i lekarzem.”
O niemal wojskowej dyscyplinie przeczytamy także w gimnazjalnych „Przepisach karności”. – „Uczniom nie wolno było m.in.: odwiedzać kasyna, hotelu, kawiarni, piwiarni, kręgielni, szynkowni. Zabraniano im także udziału w miejskich zabawach tanecznych i balach publicznych. Uprawianie „wszelkich po domach schadzek na gry w karty i inne zabawy, pociągające za sobą stratę czasu i pieniędzy” groziło wyrzuceniem ze szkoły. Dbano również o schludny wygląd młodzieży wprowadzając mundurki szkolne. 14 marca 1894 r. c.k. Rada Szkolna Krajowa wydała rozporządzenie w sprawie zaprowadzenia jednakowego ubrania dla uczniów szkół średnich” – wylicza Agnieszka Gicala cytując m.in. „Przepisy karności dla uczniów c.k. gymnazyum w Bochni”.
– „Mity są piękne. Utrzymują jednak ludzi, środowiska, społeczności w błogiej idylli, poczuciu wyjątkowości, demobilizując zdolności i siły niezbędne do zmierzenia się rzeczywistością. Przesłaniają tą rzeczywistość. Mity są wygodne, ponieważ upraszczają interpretację i ocenę wydarzeń oraz postaw ludzi. Czyż nie łatwiej opowiedzieć jeszcze jedną wersję legendy o pierścieniu węgierskiej królewny Kingi znalezionym w ogrodzie szewca, niż żmudnie analizować wszelkie dostępne przekazy źródłowe; ważyć okoliczności, używając właściwej w tym przypadku terminologii; dokopywać się do prawdy, która czasami rozczarowuje” – mówił 27 sierpnia Jan Flasza podczas ostatniego publicznego wystąpienia jako dyrektora Muzeum im. Stanisława Fischera. Spotkania stało się także okazją do złożenia podziękowań nie tylko przez pracowników placówki, władze samorządowe, przyjaciół i współpracowników z wielu instytucji, lecz także przez publiczność muzealną.
– „Padło wiele ciekawych słów podczas tej pielgrzymki, było kilka interesujących rozmów z księżmi, każdy dostrzega „kryzys” ale każdemu jawi się on inaczej. A wystarczy posłuchać Franciszka, albo jeszcze lepiej… powrócić do Ewangelii. Oczywiście mogę się mylić, ale dostrzegam taki rys polskiej religijności, który sprawia, że wiara i to co „oferuje” Kościół, przestaje być autentyczne. Religijność traci swoją duchowość. Zanika Sacrum. Bo czymże jest nasza wiara? Czy jest systematycznym wykonywaniem tych samych obrzędów? Utrzymywaniem tradycji? Czy ważniejsze są formy zewnętrzne czy duchowa zawartość” – pyta Piotr, uczestnik bocheńskiej grupy pielgrzymkowej.
Piotr Langer pisząc o przemysłowo-mieszkaniowej funkcji górniczego zespołu w belgijskim Bois-du-Luc przypomina o dwóch salinarnych zespołach mieszkaniowych w naszym mieście – osadzie „Trinitatis” oraz kolonii górniczej w Gorzkowie: – „Osiedle „Trinitatis” w swej historycznej części zostało założone już w XVIII wieku, w pobliżu najmłodszego spośród bocheńskich szybów, nad częścią wyrobisk najbardziej wysuniętą w kierunku zachodnim. Na terenie osady, oprócz zabudowy mieszkalnej, mieścił się Urząd Sprzedaży Soli oraz plac do załadunku wydobytego surowca. Z kolei kolonia w Gorzkowie powstała na początku XX wieku, a więc jeszcze w czasach austriackich, jako osiedle dla górników i geologów prowadzących prace rozpoznawcze bocheńskiego złoża solnego w jego wschodniej części.”
Przepis na to, jak pogodzić życie nastolatka z nauką szkolną i zdobywaniem mistrzowskich tytułów zna utalentowane rodzeństwo Mikołaj i Katarzyna. – Licząc tylko ostatnie trzy lata Mikołaj Babraj wywalczył 41 medali W tym krótkim czasie – uczestnicząc w zawodach oraz Ogólnopolskich Nocnych Maratonach Pływackich Otyliada – trzynastolatek przepłynął łącznie 16 475 kilometrów. Posiada tytuły mistrza Małopolski 2021, wicemistrza Małopolski 2021, II wicemistrza Małopolski w 2021 i 2018 roku w różnych stylach pływackich. Katarzyna Babraj jest tancerką z klasą C w tańcu towarzyskim. Uczestniczyła w ponad 77 turniejach tanecznych, wielokrotnie stając na podium ze swoim partnerem tanecznym, to mistrzowie Krakowa i mistrzowie Okręgu Małopolskiego w obu stylach, uczestnicy Grand Prix oraz Turnieju o Puchar Mariana Wieczystego.
Zakończył się trzymiesięczny cykl wydarzeń kulturalnych organizowanych na terenie objętym programem rewitalizacji. Od czerwca do sierpnia przeprowadzono ich aż 25. Natomiast po rocznej przerwie, spowodowanej pandemią koronawirusa, na deski amfiteatru na Uzborni powróciła Bocheńska Scena Letnia. Przygotowano trzy różne imprezy, spośród których bezsprzecznym rekordem frekwencyjnym okazał się koncert obchodzącego 70. urodziny Marka Piekarczyka.
Jerzy Zuzia w cyklu „Egzotyczne hobby” przedstawia jeden z najtrudniejszych rodzajów kaktusów w uprawie. Bardzo drobne nasiona i powolny wzrost aztekium znacznie komplikują rozmnażanie tych roślin. Dwuletnie siewki mają około 2 mm średnicy, starsze rośliny 10-letnie – około 1 cm średnicy… Natomiast Dominik Zwierniak dowodzi na przykładzie bocheńskich Pól, że sukcesja wtórna – zastępowanie krajobrazu otwartego przez las – wcale nie jest zjawiskiem dobrym dla środowiska. Błędem jest bowiem twierdzenie, że zawsze im więcej lasów, nazywanych zielonymi płucami, tym lepiej dla przyrody.
Po spowodowanej pandemią przerwie, impreza której celem jest propagowanie sportowego stylu życia oraz upamiętnienie postaci majora Jana Kaczmarczyka przyciągnęła 40 kobiet i 117 mężczyzn. Jeszcze większym zainteresowaniem cieszył się przeprowadzony tuż przed główną konkurencją bieg dla dzieci i młodzieży. Na starcie stanęło aż 168 najmłodszych zawodników.
W dziale sportowym Kronika nie tylko podsumowuje rozmaite rozgrywki sportowe przeprowadzone podczas wakacji, lecz także przynosi rozmową Jakuba Noskowiaka z Jackiem Kubikiem, nowym prezesem Bocheńskiego Klubu Sportowego. Na pytanie, czy w przyszłym sezonie będziemy oglądać w Bochni mocniejszą, wojewódzką IV ligę, odpowiedział: – „Wierzę w to. Chciałbym, żeby za rok kibice mogli przychodzić na mecze z wieloma ciekawymi i mocnymi rywalami, a nasz klub promował miasto na terenie całego województwa.” Przyznał także, że chciałby, aby w przyszłości do Bochni powróciła III liga.
Jan Flasza zdradził Annie Kocot-Maciuszek, że w bajce wybrałby dla siebie rolę człowieka, który rozumie przesłanie wielu baśni świata. To mianowicie, aby wchodząc do komnaty pełnej skarbów pamiętać, że można stamtąd zabrać jedynie tyle, ile zdołamy unieść. Przyznał także, że „chciałby poznać sposób na to, jak zatrzymać nastrój poranka – czasu, który tak szybko mija. Dopiero popołudniami zaczynamy odczuwać dojmującą rzeczywistość. Poranek jest piękny, świeży, niezabrudzony”. Marzeniem byłego dyrektora bocheńskiego muzeum jest jeszcze raz móc wyjść na Wielką Rawkę, aby podziwiać niewiarygodnie szeroką panoramę. – „Mam także marzenia bardziej przyziemne: dalsze poznawanie Polski prowincjonalnej. Odwiedziliśmy już mityczny Szczebrzeszyn, a także Pacanów – miejscowość rezydencjonalną Koziołka Matołka. Teraz przyszła pora na bliższe ośrodki tej kategorii, jak Gdów, Pcim i Kłaj. Polska na prowincji jest piękna i jakże do bólu prawdziwa” – dodaje.