R e k l a m a

Zastępca burmistrza Bochni o aucie w fontannie: „To nie powinno mieć miejsca” [relacja z SESJI]

-

Podczas czwartkowej sesji Rady Miasta Bochnia poświęcono kilkanaście minut na dyskusję o środowym incydencie z samochodem, który „wpadł” do fontanny na bocheńskim rynku. – To co się stało nie powinno mieć miejsca. Te elementy, które tam obstawiliśmy wokół fontanny miały uniemożliwić taką ingerencję choćby poprzez wjazd samochodu na fontannę – powiedział Robert Cerazy, zastępca burmistrza Bochni.

Na początku czwartkowej sesji radny Jerzy Lysy złożył wniosek o włączenie w porządek obrad nowego punktu dotyczącego „awarii” fontanny. Nie zyskał jednak akceptacji większości radnych (za było 5 osób, 10 przeciwko, a 5 wstrzymało się od głosu). Przewodniczący rady obiecał jednak, że temat i tak pojawi się w trakcie obrad.

„Samochód w ogóle nie powinien znaleźć się w tym miejscu”

Stało się to podczas omawiania tematu dotyczącego ochrony zabytków znajdujących się na terenie Bochni. Dyskusję rozpoczął przewodniczący rady Bogdan Kosturkiewicz.

Moim zdaniem ten samochód w ogóle nie powinien znaleźć się w tym miejscu. To jest pierwsza podstawowa sprawa, którą musimy sobie jasno powiedzieć. Wokół są ławki i metalowe krzesła. Jakim cudem on się przedarł, żeby wjechać na tę fontannę? Nie mam zielonego pojęcia – stwierdził przewodniczący Bogdan Kosturkiewicz.

Ta konstrukcja została zrobiona w tragiczny sposób. Powiem przewrotnie, że dobrze, że takie zdarzenie miało miejsce, bo przecież gdyby tam np. pojechało dziecko nie szanując naszego regulaminu, który podobno był niepotrzebny i wpadło do środka to przecież mogłoby ponieść naprawdę wymierną szkodę. Przecież to zostało wykonane mocno niestarannie – ocenił Bogdan Kosturkiewicz.

Oczywiście nie projektuje się fontanny po to, aby jeździły po niej samochody służb miejskich, to jest oczywista sprawa, ale jednak trzeba przewidzieć, że w pewnym momencie jakieś nierozważne dziecko, czy rodzic, jakaś osoba dorosła pod wpływem środków odurzających, może się znaleźć na terenie tej fontanny i może dojść do poważnego wypadku, gdzie dojdzie do uszkodzenia ciała i uszczerbku na zdrowiu powyżej 7 dni i wtedy wkracza prokurator. Dzięki Bogu nic się nie stało, bo z tego co wiem kierowca jest cały – mówił Bogdan Kosturkiewicz.

Niektórzy mieli za złe, pojawiły się hejty pod adresem rady, że nie przewidzieliśmy, żeby napisać w tym regulaminie, że samochody nie powinny jeździć na terenie fontanny. Absurd. Uważam, że ten teren był właściwie zabezpieczony. Jest to sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale z drugiej strony wykazała jak niska była jakość. Mówię to jako inżynier – to jest straszne, ręce opadają – dodał Bogdan Kosturkiewicz.

„Chwała Bogu, że ten facet sprawdził jakie to jest dziadostwo”

Jako drugi w temacie wypowiedział się radny Jerzy Lysy, który zdecydował się zadać kilka pytań.

Po pierwsze: czy to zdarzenie zostało zgłoszone do nadzoru budowlanego, a on w trakcie wizji zakwalifikował to jako katastrofę budowlaną, czy jako awarię budowlaną? Po drugie: czy moglibyśmy się dowiedzieć personalnie kto jest projektantem, kto jest kierownikiem budowy i kto jest inspektorem nadzoru z ramienia urzędu miasta tej inwestycji i tego zakresu? Po trzecie: czy na dzień wczorajszy kiedy zdarzyło się to wydarzenie była decyzja o pozwoleniu na użytkowanie rynku? Po czwarte: w jaki sposób to zdarzenie wpłynie na ewentualną utratę gwarancji przez miasto w stosunku do wykonawcy? – zapytał radny Jerzy Lysy.

Ostatnie to nie pytanie, ale stwierdzenie: chwała Bogu, że ten facet – niechcący oczywiście i nie mam do niego żadnych pretensji – wjechał lekkim samochodem i sprawdził jakie to jest dziadostwo, bo wystarczy, że byłyby Dni Bochni za parę miesięcy, kilkanaście osób stanęłoby w dobrej wierze na płycie rynku i doszłoby do tragedii. Gdyby dziecko tam wpadło to mogłoby zginąć, a dorosła osoba mogłaby się bardzo poważnie poranić. Dlatego konsekwencje tego powinny być do spodu wyciągnięte, tego się domagam w imieniu własnym, ale również wielu osób, które do mnie dzwoniły, bo są oburzone, zbulwersowane – powiedział Jerzy Lysy.

„Czy pan je widelcem zupę?”

W imieniu władz miasta do sprawy odniósł się zastępca burmistrza Robert Cerazy.

To co mieliśmy okazję wczoraj zobaczyć to jest element, który niestety dotknął również nasze miasto, bo w wielu miastach Polski zdarzały się takie sytuacje. Zdziwiłbym się, gdyby pan Lysy nie wykorzystał tego w sposób perfidny do jakiejś politycznej rozgrywki. Czy pan je widelcem zupę? Bo chyba się nie da – rozpoczął Robert Cerazy.

Fontanna tak jak inne elementy wybudowane na płycie rynku ma swoje przeznaczenie i zgodnie z przeznaczeniem powinna być eksploatowana. W tym przypadku jest to projekt, który w wielu miastach Polski jest realizowany. Jest to typowa niecka fontanny na specjalnych buzonach, na których ułożone są płyty granitowe i zainstalowane dysze. Ten element został wykonany zgodnie ze sztuką budowlaną, odebrany przez nadzór budowlany i dopuszczony do użytku – poinformował Robert Cerazy.

To co się stało – tutaj się zgadzam z panem przewodniczącym – nie powinno mieć miejsca. Te elementy, które tam obstawiliśmy wokół fontanny miały uniemożliwić taką ingerencję choćby poprzez wjazd samochodu na fontannę, z której wszyscy cieszyliśmy się i też uważamy to za bardzo atrakcyjny element płyty rynku – stwierdził Robert Cerazy, zastępca burmistrza Bochni.

To nie katastrofa budowlana, a „awaria”

Należy traktować to nie w kategoriach katastrofy budowlanej, lecz awarii, czyli doprowadzenia do pierwotnego stanu tej budowli, która została przez ten samochód uszkodzona. Będzie to przedmiotem naszych rozważań. Ewidentna szkoda, wiemy kto ją uczynił. Ten samochód nie powinien się tam znaleźć. Fontanna nie służy do tego, aby po niej jeździć samochodami – podkreślił Robert Cerazy.

Z taką oceną sytuacji nie zgodził się radny Jerzy Lysy. – Robienie teraz kozła ofiarnego z człowieka, który jechał lekkim samochodem o nacisku koła mniej więcej ok. 500 kg, podczas kiedy normatyw przewiduje dla tego typu pomostów, tarasów, zadaszeń dużo większy nacisk, jest powiedziałbym tylko: chwała temu gościowi, który niechcący najechał i obnażył to całe dziadostwo. Proszę z niego kozła ofiarnego nie robić, przynajmniej publicznie, panie Cerazy, bo mówienie, że on tam nie powinien pojechać… Świetnie, że pojechał i wszyscy przekonali się co tam jest pod spodem, jak to jest solidnie zrobione – stwierdził Jerzy Lysy.

Radny zrobił sąd?

O zamknięcie dyskusji zaapelował radny Edward Dźwigaj.

Nie można już słuchać tych wywodów pana radnego, który w zasadzie z naszej sesji zrobił sąd. Nie wiem, tutaj nazwiska mają padać, mamy rozstrzygać kto jest winny, mamy wgryzać się w sprawy techniczne? Tak jakbyśmy w tej chwili rzeczywiście analizowali całą tę sytuację i wyciągali od razu jakieś wnioski, że trzeba kogoś skazać. To nie jest naszą rolą. Jeśli jest taka potrzeba, niech zostanie powołany jakiś organ, który rzeczywiście sprawę zbada, przedstawi protokół radzie i będziemy wtedy wiedzieć pod względem formalnym, technicznym od osób, które są do tego upoważnione – powiedział radny Edward Dźwigaj.

Nie mogę słuchać jak się w tej chwili wygłasza tezy dotyczące tego jakie to jest niechlujstwo. Na jakiej podstawie? Mówimy, że nagle jak się nam dzieci znajdą to się zawali… Jak jest nacisk 500 kg na oponę to jest to na powierzchni 20 cm kw. W 20 cm kw. na pewno nie zmieści się 20 dzieci, bo to nie jest możliwe. Pewne względy są na pewno zachowane. Dajmy spokój, nie prowadźmy tej dyskusji, bo uważam, że to jest bezsensowne – ocenił Edward Dźwigaj.

To nie jest kwestia, żeby prowadzić sądy. To jest kwestia, żeby wyjaśnić na co mieszkańcy Bochni wydają publiczne pieniądze i w jaki sposób urzędnicy te pieniądze wydają. To nie jest kwestia sądzenia po nazwiskach, bo te informacje były zamieszczone, ale już są ściągnięte, na tablicy informacyjnej, która jest przekazywana do powszechnej wiadomości. Proszę tutaj nie imputować panie radny Dźwigaj. Rozumiem, że pan zawsze jako obrońca urzędującego burmistrza ma ciepłe zdanie – zareagował jeszcze radny Jerzy Lysy.

Na koniec dyskusji radny Edward Dźwigaj zawnioskował o wyraźne oddzielenie i zabezpieczenie fontanny od reszty płyty rynku np. w formie niewielkiego ogrodzenia.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia