Kilka dni temu na os. św. Jana w Bochni znaleziono martwego kota. To już drugi taki przypadek w ostatnim czasie, ale nie należy łączyć obu spraw. Tym razem kot stał się ofiarą zdarzenia drogowego.
Tydzień temu informowaliśmy, że na osiedlu św. Jana społeczny opiekun znalazł martwego kota (link do tekstu TUTAJ). Możliwe, że zwierzę otruło się trutką na szczury, ale – jak ustaliła straż miejska – nie ma dowodów na to, aby było to czyjeś celowe działanie.
– Jeżeli kot się otruł to prawdopodobnie źródłem była skrzynka, którą postawił BZUK. Trutka mogła wysypać się z tego pojemnika. Nie ma jednak dowodów na to, że kot zjadł akurat tę trutkę i to mu zaszkodziło – powiedział w rozmowie z Bochnianin.pl Dariusz Gałązka, komendant Straży Miejskiej w Bochni.
– Rozmawialiśmy z osobami odpowiedzialnymi w BZUK-u, aby odpowiednio zabezpieczać te trutki i nie ustawiać ich w takich miejscach, gdzie koty bytują i są dokarmiane – dodał Dariusz Gałązka.
We wtorek 14 grudnia ten sam społeczny opiekun znalazł kolejnego martwego kota również na os. św. Jana. Tym razem zewnętrzna obserwacja wskazała na obrażenia mechaniczne.
Z ustaleń funkcjonariuszy straży miejskiej, którzy przeanalizowali zapis z monitoringu, wynika, że kot jest ofiarą zdarzenia drogowego.
– Nie należy łączyć tych dwóch zdarzeń. To jest po prostu pech, że dwie takie sytuacje zdarzyły się na jednym osiedlu w krótkim odstępie czasu – zaznaczył komendant Dariusz Gałązka.