Radni z klubu „Bochniacy dla Bochni” skierowali do przewodniczącego rady miasta pismo z wnioskiem „o większą kontrolę przy udzielaniu głosu poszczególnym radnym niż ma to miejsce dotychczas”. Zostało ono odczytane na sesji pod koniec marca – chwilę po kolejnych wydarzeniach (kłótni radnego z burmistrzem) potwierdzających ułomność „hybrydowego” prowadzenia obrad.
Radni w swoim piśmie zwrócili uwagę, że na wcześniejszej sesji (24 lutego) „kolejny raz byliśmy świadkami nieustannego przeszkadzania w wypowiedziach innych i wypowiadania się po kilka, a nawet kilkanaście razy w tej samej sprawie przez radnego Jerzego Lysego”. – Wprawdzie Pan Przewodniczący wielokrotnie przywoływał Pana Radnego do porządku i starał się nie dopuszczać do głosu poza kolejnością, ale nadal uskuteczniane były próby zagadania wszystkiego i wszystkich. Taka sytuacja występuje od początku tej kadencji, za każdym razem kiedy radny Jerzy Lysy uczestniczy w obradach – zwrócono uwagę.
Radni zapewniają, że „zdają sobie sprawę, że doprowadzenie do tego, żeby obrady przebiegały bez takiego rozgardiaszu, nie jest rzeczą łatwą”, ale wskazują, że przewodniczący ma narzędzia do skutecznego przywołania do porządku „jednej i tej samej osoby, stale zakłócającej przebieg posiedzeń”.
– Obrady Rady Miasta Bochnia nie mogą wyglądać tak, że na okrągło zabiera głos, często powtarzając to co już mówił wcześniej jeden radny, lub też przerywa czy głośnymi wtrętami przeszkadza innym w ich wypowiedziach. Jesteśmy przekonani, że takie odczucie mają również radni z Klubu Prawa i Sprawiedliwości, co niejednokrotnie można było zauważyć na sesjach – zaznaczają radni klubu „Bochniacy dla Bochni”.
W podsumowaniu sygnatariusze pisma apelują:
– Sytuacja jaka występuje obecnie i wcześniej jest niedopuszczalna, a nasze obrady naraża na śmieszność. Coraz więcej mieszkańców Bochni określa to mianem „cyrku”. Tak więc wnosimy do Pana Przewodniczącego o bardzo restrykcyjne podejście do sprawy i bezwzględne użycie swoich uprawnień i kompetencji określonych w regulaminie, obowiązującym wszystkich bez wyjątku radnych.
Kolejny przykład
Symptomatyczne, że pismo „Bochniaków dla Bochni” zostało odczytane chwilę po tym, jak na marcowej sesji doszło do kłótni między radnym Jerzym Lysym, a burmistrzem Stefanem Kolawińskim:
Przewodniczący rady miasta Bogdan Kosturkiewicz odczytując pismo klubu „BdB” na gorąco komentował i tłumaczył, że w obecnej sytuacji ma ograniczone pole manewru. – Ciekawe, czy jak prowadzimy zdalnie, jaką mam możliwość? Jak widzieliście państwo – żadnej. Gdyby (radny) był tutaj na miejscu, mógłbym przywołać go do porządku, mógłbym skorzystać z różnych narzędzi.
Być może warto zatem rozważyć „popandemiczny” powrót, już podczas kwietniowej sesji, do obrad w pełni stacjonarnych – decyduje się na to wiele samorządów np. w zeszłym miesiącu zrobiła tak rada miasta w Brzesku.