R e k l a m a

Nowy prezes Zygmunt Dobrowolski o swojej wizji rozwoju Kopalni Soli Bochnia – WYWIAD

-

Od ponad miesiąca Kopalnią Soli Bochnia kieruje nowy prezes Zygmunt Dobrowolski. W rozmowie z Bochnianin.pl przedstawił swoją wizję rozwoju tego miejsca.

Mirosław Cisak, Bochnianin.pl: – Prezesem Kopalni Soli Bochnia jest pan od 27 maja br. Czy przez ten miesiąc zdążył się pan już zaaklimatyzować w nowym miejscu pracy?

Zygmunt Dobrowolski, prezes zarządu Kopalni Soli Bochnia: – Można powiedzieć, że tak, ale nie do końca, bo nie wszystko jeszcze widziałem. Chciałbym tę Kopalnię poznać – jej wszystkie miejsca – jak najdokładniej. Natomiast nie było to możliwe, ponieważ jest bardzo dużo spraw formalnych, które muszę załatwić jako nowy prezes oraz dokonać najpilniejszych, niezbędnych zmian.

Wprowadził pan już jakieś zmiany?

– Funkcjonowaliśmy w innym układzie. Już na samym początku wprowadziłem zmiany organizacyjne, ponieważ mam inny styl pracy niż moi poprzednicy i chciałbym go wdrożyć w naszej Kopalni.

O jakie zmiany chodzi?

– Dotychczas pracowaliśmy, zgodnie ze schematem organizacyjnym, w ramach trzech pionów, które rozwiązywały swoje problemy od początku do końca, często nie znając zagadnień, nad którymi pracują pozostałe. Brak było ścisłej współpracy pomiędzy poszczególnymi pionami. Jestem przyzwyczajony do innego stylu pracy. Uważam, że ścisłe kierownictwo Kopalni powinno wspólnie tworzyć wizję rozwoju Spółki. Dlatego dwa razy w tygodniu organizujemy narady dyrekcyjne, w trakcie których rozmawiamy o aktualnych problemach, o tym co jest przed nami i wytyczamy sobie cele oraz zadania niezbędne do realizacji tych celów. Oczywiście w ciągu trzech lat można dużo zrobić, ale na pewno nie do końca, bo to jest pewien proces, który chcę zapoczątkować i który moim zdaniem powinien zaistnieć, żeby ta kopalnia odzyskała swoją dawną pozycję w Bochni i w regionie.

Co pan ma na myśli?

– Chcę żeby nastąpiło większe otwarcie na Miasto i Mieszkańców Bochni i nie chodzi wyłącznie o zwiedzanie samej Kopalni, ale również o to co dzieje się na powierzchni. Nie mamy tutaj żadnych atrakcji dla dzieci, dla rodzin. Chciałbym to zmienić, żeby mieszkańcy Bochni i okolic częściej tutaj przyjeżdżali, żeby polubili to miejsce i żeby miało ono im coś do zaoferowania. Już na starcie mamy problem, ponieważ brakuje nam miejsca. Działka o powierzchni ok. 2,5 ha przy szybie Campi, która przez blisko 800 lat była własnością kopalni, została w ostatnim czasie sprzedana i niestety nie będziemy mogli w pełni zrealizować tych planów, które miałem przychodząc tutaj. W pierwszym dniu mojej pracy w Kopalni okazało się, że działka została sprzedana w marcu br. i ma nowego właściciela z Limanowej. Spotkaliśmy się z nim, bo musimy rozmawiać. Chcielibyśmy mieć wpływ na to co tutaj powstanie. Może niektóre z tych celów, które chcieliśmy realizować uda się wynegocjować.

Powiedział pan, że nie było ścisłej współpracy pomiędzy poszczególnymi pionami. W ogóle nie było tej współpracy?

– W jakimś zakresie na pewno ona była, ale ograniczonym. Wcześniej kierowałem dużymi jednostkami, największy zakład zatrudniał ponad 1100 osób. Zawsze wychodziłem z założenia, że każdy, nawet szeregowy pracownik, musi wiedzieć co się dzieje w firmie, do czego zmierzamy i jaki mamy cel. Wtedy inaczej podchodzi do pracy. To samo odnosi się do ścisłego kierownictwa. Uważam, że najlepsze efekty jest w stanie uzyskać tylko dobrze zgrany zespół, również w Kopalni. Nigdy jedna osoba, choćby była najlepsza, nie jest w stanie uwzględnić wszystkich aspektów, często bardzo złożonych zagadnień z jakimi mamy do czynienia. Dlatego stworzymy zespół złożony z członków ścisłego kierownictwa Spółki, który będzie wypracowywał najlepsze koncepcje i kierunki rozwoju Kopalni.

Czy były już lub planuje pan zmiany personalne?

– To pytanie zawsze się powtarza. Nie chciałbym robić takich zmian na „wejściu”, bo byłoby to nieprofesjonalne i nieuczciwe wobec tych osób, bo nikogo jeszcze dobrze nie znam. Trudno mi ocenić zdolności i umiejętności osób z kierownictwa. Każdy ma u mnie kredyt zaufania i zobaczymy jak będzie. Na razie nie przewiduję zmian. Natomiast jeśli okaże się, że ktoś nie dostosuje się do nowego stylu współpracy to oczywiście wtedy będziemy rozmawiać jak to zrobić, aby było inaczej albo się rozstaniemy.

Z punktu widzenia mieszkańców Bochni jest pan osobą z zewnątrz. Chciałbym, żeby w kilku zdaniach powiedział pan coś o sobie. Jakie jest pana wykształcenie? Czym zajmował się pan podczas swojej kariery zawodowej?

– Skończyłem Technikum Mechaniczno-Elektryczne w Chorzowie Batorym, a następnie Wydział Metalurgiczny Politechniki Śląskiej w 1983 r. Z wykształcenia jestem magistrem inżynierem hutnikiem. Jeśli chodzi o moją ścieżkę zawodową, to pracę rozpoczynałem w Hucie Baildon, gdzie przepracowałem kilkanaście lat, kierując Zakładem Produkcji Hutniczej. Później były to głównie firmy produkcyjne, gdzie byłem dyrektorem ds. produkcji, dyrektorem technicznym, dyrektorem handlowym. Miałem też roczny epizod w szkole wyższej – byłem kanclerzem. Ostatnim moim miejscem pracy była Fabryka Elementów Złącznych w Siemianowicach Śląskich, gdzie przez jeden rok zajmowałem stanowisko głównego technologa i przez pięć lat byłem dyrektorem technicznym.

Dlaczego teraz Kopalnia Soli Bochnia?

– Dobijam do wieku emerytalnego, bo w tym roku skończę 65 lat, dlatego zacząłem się zastanawiać co dalej. Czy rzeczywiście przejść na emeryturę? Jednak czuję się jeszcze młodo, jestem energiczny, dlatego pomyślałem sobie, że może jeszcze mogę coś zrobić w swoim życiu. Zacząłem przeglądać ogłoszenia i wpadło mi w ręce ogłoszenie o konkursie w Kopalni Soli Bochnia. Miejsce z piękną historią, więc pomyślałem, że gdyby się udało, to będzie piękne miejsce na zwieńczenie mojej kariery zawodowej. Udało się, jestem i chciałbym tutaj pozostawić po sobie jakiś ślad, zostawić coś, czego jeszcze nie było. Choć nie mówię, że to co było to było złe. Widzę tutaj dużo dobrego, dużo dobrej pracy, ale pewne rzeczy trzeba zmienić.

Borys Borówka, przewodniczący rady nadzorczej kopalni soli, powiedział, że ujął go pan swoją wizją rozwoju spółki. Jaka więc jest pana wizja rozwoju kopalni?

– Właśnie taka, o jakiej mówiłem przed chwilą. Przyjeżdżając tutaj widziałem te stojące autokary i teraz jest to samo – stoi 10-11 autokarów, masa dzieci, natomiast na powierzchni nie mamy dla nich niczego do zaoferowania. Nie ma również dla mieszkańców, a to jest wyjątkowe miejsce. Historię widać na każdym kroku. Moim zdaniem trzeba coś zrobić w tym kierunku, żeby ono tętniło życiem. Nie tylko pod ziemią, ale również na powierzchni.

Gdyby działka przy szybie Campi była kopalni – wiele by to ułatwiło. Niestety – tak jak pan powiedział – została sprzedana. Widzi pan szansę na współpracę?

– Stało się źle i te sprawy poukładały się niekorzystnie dla kopalni. Jednak mimo wszystko trzeba się spotykać, rozmawiać z tymi właścicielami, po to, aby wypracować koncepcję, która będzie najlepsza dla Kopalni i dla Mieszkańców. To jest najważniejsze.

Kiedy ruszy nowa trasa turystyczna, która swój początek będzie miała w szybie Sutoris?

– Zrobiliśmy już remont schodów. Teraz będziemy pracować nad przygotowaniem samej trasy z ekspozycją multimedialną. Trasa ma być gotowa w pierwszym kwartale przyszłego roku. Turyści będą rozpoczynali zwiedzanie od szybu Sutoris, ale tam jest jeden problem – nie ma parkingu. Nie ma miejsca do zaparkowania autokaru. Dlatego będę rozmawiał z władzami miasta na temat tego jakie możemy znaleźć rozwiązanie, żeby te autobusy z turystami jednak mogły dojechać pod szyb Sutoris.

Wydaje mi się, że plac gen. Kazimierza Pułaskiego jest dobrym miejscem na krótki postój autokarów, które zatrzymywałyby się tylko, aby zostawić turystów w centrum miasta.

– Niestety nie znam jeszcze tak dobrze topografii Bochni.

Plac Pułaskiego, który wykorzystywany jest jako pętla autobusowa, znajduje się ok. 100 metrów od szybu Sutoris, graniczy z ulicą Solną.

– Trasa, którą będziemy uruchamiać, jest stosunkowo trudna, więc i tak będzie się na nią decydować mniejsza liczba turystów, głównie, tych bardziej sprawnych fizycznie, dla których dojście z parkingu nie będzie stanowiło problemu. W każdym razie będziemy na ten temat rozmawiać z władzami Miasta.

Proszę przypomnieć jak będzie wyglądała ta trasa? Jakie atrakcje przewidziano?

– Zwiedzający rozpoczynać będą wycieczkę od szybu Sutoris, gdzie zapoznają się z historią szybu oraz historią powstania Kopalni. Informacje będą umieszczone na grafikach oraz ekranie projekcyjnym, wkomponowanych w przestrzeń nadszybia. Uzupełnieniem wiedzy będzie projekcja legendy o św. Kindze wrzucającej pierścień w głąb szybu. Na całej długości trasy zostanie zainstalowana ekspozycja multimedialna, obrazująca warunki pracy w naszej Kopalni przed setkami lat.

A temat uzdrowiska i hotelu? To istotny element z punktu widzenia kopalni?

– Spotkaliśmy się z prezesem Spółki Uzdrowisko, Panem Zbigniewem Urbanem, w trakcie którego otrzymaliśmy propozycję wydzierżawienia lub zakupu niektórych obiektów przy szybie Sutoris. To dla mnie bardzo dobra informacja. Szkoda, że w taki sposób nie możemy rozmawiać o działce – lub choćby jej części – przy szybie Campi.

Na czym polega ta propozycja? O które obiekty chodzi?

– Mamy deklarację zarządu spółki Uzdrowisko, że chcą oni wznowić działalność sanatoryjną, wykorzystując do tego celu hotel. Natomiast są skłonni rozmawiać na temat dzierżawy lub sprzedaży dwóch obiektów: restauracji Grota i Poczekalni, tzw. Szuflady przy szybie Sutoris. Bardzo mnie to interesuje. Uważam, że mogłoby to stanowić niezbyt duży, ale piękny kompleks, który mógłby nieźle funkcjonować. Wszystko oczywiście zależy od tego jakie warunki zaproponuje nam ta spółka.

Wiele mówi się o zacieśnianiu współpracy z miastem Bochnia. Pan też przed chwilą o tym powiedział. Co zamierza zrobić pan w tym temacie? Czy spotkał się pan już z burmistrzem Bochni Stefanem Kolawińskim?

– Tak, już się spotkałem i mamy w planie kolejne spotkanie z Panem Burmistrzem. Obaj uznaliśmy, że współpraca jest niezbędna. Moje pierwsze wrażenie gdy wysiadłem z samochodu było właśnie takie, że tutaj nie widać współpracy Kopalni z miastem, że Kopalnia nie otworzyła się na zewnątrz. Tego tutaj brakuje i to chcę zmienić, a żeby to zrobić to na pewno będzie potrzebna zgoda miasta i dobra współpraca.

W maju kopalnię odwiedziło ok. 23 tys. turystów. Kilka lat temu padł roczny rekord – ponad 190 tys. turystów. A jakie są pana aspiracje, jeśli chodzi o liczbę turystów?

– Mamy możliwości, aby przyjmować więcej turystów niż było w rekordowym 2017 r. Myślę, że docelowo może to być nawet do 300 tys. rocznie. Takie mamy możliwości i taki jest nasz cel. Oczywiście musimy do tego dochodzić stopniowo i wykonać niezbędne prace, związane z zabezpieczeniem zabytkowej części Kopalni. Ze zwiększeniem liczby turystów wiąże się również kwestia zapewnienia bezpieczeństwa tych osób i związanego z tym utrzymania wysokiego poziomu całej infrastruktury, wszystkich instalacji, maszyn itp. Wymaga to jednak wysokiego nakładu kosztów i nie można zakładać, że zrobimy to w krótkim czasie, jednak w perspektywie dwóch lat wydaje się to możliwe.

Na koniec naszej rozmowy proszę powiedzieć jakie w tym momencie stoją przed panem najpilniejsze zadania, czy wyzwania?

– Przede wszystkim musimy poprawić nasz wizerunek zewnętrzny. Zamierzam rozpocząć od wymiany zadaszenia nad szybami Campi i Sutoris, na takie jak było przed setkami lat, z napisem: „1248 Kopalnia Soli Bochnia”. Na szybach zostanie zainstalowane oświetlenie halogenowe (led), które w nocy pozwoli na wyeksponowanie szybów kopalnianych na tle krajobrazu Miasta, stanowiąc jego ozdobę i zwracając uwagę przebywających w nim turystów. Na chwilę obecną szyby sprawiają bardzo nieestetyczne wrażenie.

Kolejne prace, to naprawa ściany Hali Starej Warzelni, przed którą parkują autobusy, a która jest w bardzo złym stanie. Otwarcie się na Miasto rozpoczniemy od przeniesienia części działalności gastronomicznej na powierzchnię, tak, aby turyści oraz Mieszkańcy mogli z niej korzystać. I to nastąpi już w niedalekiej przyszłości.

Bardzo ważną sprawą, którą chcę sfinalizować do końca września jest podpisanie nowego Zakładowego układu zbiorowego pracy, regulującego wynagrodzenia pracowników. Aktualnie prowadzę rozmowy ze związkami zawodowymi i wydaje się, że jesteśmy blisko osiągnięcia porozumienia w tej sprawie. Obowiązujący układ już dawno stracił na aktualności i nie powinien funkcjonować w tej formie.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia