Podczas listopadowej sesji Rady Miasta Bochnia burmistrz Stefan Kolawiński, radny Jerzy Lysy (były wójt gminy Bochnia) i przewodniczący rady Bogdan Kosturkiewicz (były burmistrz Bochni) wymienili swoje przemyślenia dotyczące starań o budowę zjazdu z autostrady A4 w Bochni i łącznika autostradowego (do wybudowania jest jeszcze jego druga część). – Wsparcie gminy Bochnia nastąpiło na skutek zmiany władzy w gminie Bochnia – ocenił burmistrz Stefan Kolawiński.
O łączniku autostradowym rozmawiano przy okazji głosowania projektu uchwały dotyczącej zmiany uchwały w sprawie udzielenia pomocy finansowej na rzecz Województwa Małopolskiego na realizację zadania inwestycyjnego pn. „Budowa połączenia drogowego węzła autostradowego A4 Bochnia z DK 94 – odc. od skrzyżowania z DP nr 1428K (ul. Krzeczowska) do skrzyżowania z DK nr 94 – ETAP II – opracowanie dokumentacji projektowej, pełnienie nadzoru autorskiego”.
„Trudne warunki gruntowo-wodne”
– Zarząd Dróg Wojewódzkich jako realizator tej inwestycji zwrócił się do nas o przedłużenie realizacji tego zadania z uwagi na trudne warunki gruntowo-wodne, które mają bezpośrednie przełożenie na terminy realizacji dokumentacji projektowej – wyjaśnił Rafał Nosek, naczelnik wydziału inwestycji, rewitalizacji miasta i funduszy zewnętrznych.
Projekt uchwały, w której chodzi o przekazanie Województwu Małopolskiemu ok. 66 tys. zł wyłącznie w 2023 roku, poparli jednogłośnie wszyscy radni, ale przed głosowaniem wywiązała się ciekawa dyskusja.
„Czy dalej merdamy ogonem na środku pola?”
Do uzasadnienia projektu uchwały, które podczas sesji przytoczył naczelnik wydziału inwestycji Rafał Nosek, odniósł się radny Jerzy Lysy:
– Zgodnie z moimi czarnymi prognozami sprzed kilkunastu lat forsowanie na siłę tej koncepcji powodować miało takie właśnie skutki jak słyszymy od pana naczelnika Noska. Przede wszystkim wybrano dramatycznie gorszy teren pod względem gruntu, po drugie – i tutaj będę oczekiwał od pana odpowiedzi, ponieważ jest kolizja z zabudowaniami – jak wygląda sprawa możliwości administracyjnych na dzisiaj wywłaszczenia tych ludzi, bądź inaczej: jak wygląda sprawa decyzji środowiskowej, bo ona jest podstawą do zastosowania ZRID-u (zezwolenie na realizację inwestycji drogowej – przyp. red.). Czy mamy prawomocną decyzję i inwestor może wywłaszczać? Czy dalej merdamy ogonem na środku pola na ulicy Krzeczowskiej?
– Warunki wodno-gruntowe komplikują nam o tyle temat, że musimy dokonać dodatkowych odwiertów i sprawdzeń. Natomiast decyzja środowiskowa jest wykonalna, jak państwo wiecie jest zaskarżona, ale jest wykonalna, wobec czego może być użyta w decyzji ZRID, na mocy której możliwe są wywłaszczenia – odpowiedział naczelnik Rafał Nosek. – Opracowanie dokumentacji projektowej da nam możliwość złożenia wniosku o wydanie decyzji ZRID – dodał.
Radny Jerzy Lysy dopytywał kiedy powstanie II etap łącznika.
– Przede wszystkim to jest proces projektowy, który został przedłużony na przyszły rok, a miał się zakończyć w tym roku – odpowiedział Rafał Nosek. – Nie mam w tej chwili takiej możliwości, aby określić dokładny termin. To jest proces, który składa się z wykonania dokumentacji projektowej i wydania decyzji ZRID. Realizacja będzie później wymagać pewnie też pewnych dofinansowań z uwagi na to, że to jest wielomilionowa inwestycja.
„Proces przygotowawczy trwał już od 2007 r.”
Na wypowiedź zdecydował się przewodniczący rady Bogdan Kosturkiewicz, który skupił się na latach 2006-2010, kiedy był burmistrzem Bochni.
– Jest to zadanie realizowane przez Zarząd Dróg Wojewódzkich, czyli udział Urzędu Miasta jest mocno ograniczony. Przypomnę państwu, że ten proces przygotowawczy trwał już od 2007 r. Wówczas podpisaliśmy umowę. W 2009 r. zostało przygotowane studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe, gdzie zaproponowano 4 koncepcje. Te koncepcje były badane niezależnie przez firmę Klotoida i wiadomo, że ten proces cały czas trwa. Mamy takie, a nie inne prawo. Dobrze, że właściciele mają możliwość odwoływania się od różnego rodzaju decyzji. Dobrze, że on przebiega. Każdy chciałby, żeby przebiegał znacznie szybciej. Natomiast to o czym pan radny mówił zostało już przesądzone właśnie w studium, o którym przed chwilą mówiłem. Czy pewne warunki uległy na tyle zmianie, żeby zmieniać to co zostało zapisane w tym studium to nie wiem, to jest zupełnie inna sprawa. Nie uczestniczę w tym projekcie od 2011 r., więc trudno mi powiedzieć – powiedział Bogdan Kosturkiewicz.
– Grzechem pierworodnym było wymiksowanie się z tego zadania przez miasto. Gdyby Bochnia tak jak Niepołomice i kilka innych zaprzyjaźnionych miast samo przejęło inicjatywę budowy, oczywiście przy ogromnym udziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz Urzędu Marszałkowskiego to mielibyśmy całkiem inną sytuację, a jesteśmy obserwatorami – ocenił radny Jerzy Lysy.
– Panie inżynierze, pan i ja wiemy jak odbywa się proces procedowania tego typu inwestycji. Każda inwestycja jest różna, różne są warunki zewnętrzne, różne są opinie mieszkańców. Dlatego bałbym się porównywać dwie różne inwestycje – tę realizowaną przez Niepołomice, która faktycznie przebiegła bardzo sprawnie i tę przygotowaną tutaj w Bochni. Chciałem panu tylko przypomnieć, że jeszcze kiedy byłem burmistrzem uczestniczyłem w takim posiedzeniu – to było najważniejsze posiedzenie, w którym uczestniczyłem – w biurze ówczesnego wojewody Macieja Klimy, gdzie w ogóle zapadła decyzja o budowie zjazdu z autostrady w okolicach Bochni, bo były plany, żeby tego zjazdu w ogóle nie budować. Wówczas udało się dopiero dzięki panu wojewodzie i naszym staraniom doprowadzić do tego, że ten zjazd z autostrady został później zrealizowany (…) już za czasów, kiedy burmistrzem był pan Stefan Kolawiński. Jest ciągłość władzy, są pewne zadania, które trzeba realizować bez względu na to kto sprawuje władzę na danym terenie – mówił Bogdan Kosturkiewicz.
„To nie jest polityka, to są fakty”
– Udało się to później Niepołomicom, również się z tego cieszę, bo wiadomo zmniejszy się dzięki temu również ruch na naszym odcinku autostrady, przynajmniej na tym odcinku od zjazdu w Niepołomicach do zjazdu na terenie Bochni. Nie mieliśmy zbyt wielkich możliwości, żeby ingerować w to w jakim terenie ten zjazd zostanie wykonany. Dobrze, że został wykonany tam gdzie jest w tej chwili. Czekamy cały czas na wykonanie ostatniego etapu odcinka łącznika. Z tym też były różne problemy. Przypomnę państwu, że w 2010 r. wraz ze starostą Pająkiem i przedstawicielem gminy Drwinia byliśmy wówczas u podsekretarza w randze ministra pana Jarosława Stępnia z prośbą o przekazanie środków finansowych – kontynuował przewodniczący Bogdan Kosturkiewicz.
– Decyzja ówczesnego premiera Donalda Tuska poprzedzona opinią ówczesnego ministra finansów pana Rostowskiego była negatywna i do 2013 r. brakowało środków finansowych na realizację tego zadania. To nie jest polityka, to są fakty. Wiadomo, że minister finansów jest odpowiedzialny za dyscyplinę finansów publicznych. Natomiast osoba, która jest premierem również za tę dyscyplinę i za politykę rządu odpowiada, ale warto to od czasu do czasu przypomnieć, ponieważ widzę, że pamięć niektórych osób na tej sali bywa zawodna. Do dzisiaj ze smutkiem wspominam sytuację taką, że nikt z gminy Bochnia nie chciał się wybrać z nami, tylko przedstawiciele starostwa, gminy miasta Bochnia oraz gminy Drwinia byli obecni na spotkaniu z panem ministrem Jarosławem Stępniem. To tyle odnośnie historii. Mam nadzieję, że będzie sprawnie przebiegała realizacja tej inwestycji i być może te procedury będą przyspieszone – przyznał Bogdan Kosturkiewicz.
Swoją wypowiedź przewodniczący rady zakończył apelem do burmistrza Bochni: – Będę zwracał się do pana burmistrza Stefana Kolawińskiego, aby dogadał się z osobą, która odwołuje się od tych wszystkich decyzji. Proszę o to i na pewno uzyska pan poparcie ze strony rady. Wiemy, że jest to osoba, która sporo robi dla innych i warto jej pomóc, ona ma już swoje lata, w pewnym wieku człowiek nie chce przenosić się w inne miejsca, a wszyscy chcielibyśmy, aby zadanie zostało zrealizowane.
„Plany są planami, a realizacja jest realizacją”
Do słów przewodniczącego odniósł się jeszcze radny Jerzy Lysy: – Chciałbym przypomnieć, że w planach przestrzennego zagospodarowania trzech sąsiednich gmin: miasta Bochni, gminy Bochnia i gminy Rzezawa zjazd z autostrady był zafiksowany jak byk od 1998-99 r., więc proszę łaskawie nie przesuwać decyzyjności w tej sprawie na rok chwalebny 2007 r. Też zgadzam się, że to jest tak ważne zadanie, że nawet jakby jeszcze raz w kolejnej kadencji rządziło PiS to jestem za tym, aby prosić elegancko i starać się, żeby ten łącznik został wyprowadzony do końca, bo na razie jest łącznikiem ul. Krzeczowskiej z ul. Krzeczowską. Wszystkie argumenty i informacje prasowe szumnie mówiące o I etapie mają z punktu widzenia komunikacyjnego niewielkie znaczenie. Praktyczne znaczenie będzie miało połączenie z drogą krajową nr 94 i przerzucenie tej trasy nad torami kolejowymi.
– Plany są planami, a realizacja jest realizacją. To są dwie różne rzeczy. Cieszę się bardzo, że wtedy akurat w tym gabinecie pana wojewody doszło do podjęcia decyzji, że ten zjazd będzie realizowany na terenie Bochni. Jeśli chodzi o łącznik to zawsze byłem zwolennikiem, aby etapować to zadanie i nawet w projektach zabezpieczyłem środki na realizację I etapu. Później pojawiła się inna koncepcja, aby łącznik robić cały jednocześnie, później zmiana tej koncepcji i powrócono do tej pierwszej, kiedy zadanie było etapowane – odparł Bogdan Kosturkiewicz.
Burmistrz podziękował przewodniczącemu
Swoje przemyślenia przedstawił jeszcze burmistrz Stefan Kolawiński.
– Wychodzi na to, że w tych latach, kiedy sprawuję urząd burmistrz to nic się nie działo. Otóż wystarałem się, dzięki przychylności i zrozumieniu problemów komunikacyjnych Bochni przez pana marszałka Ciepielę, środki na budowę tego łącznika i one były zagwarantowane wówczas w całkowitej wielkości. Natomiast zmiana w urzędzie marszałkowskim, kiedy marszałkiem zajmującym się drogami został pan marszałek Zegzda, przekierował te środki na „Sądeczczankę”. Wówczas prowadziłem rozmowy skłaniające pana marszałka Zegzdę do tego, żeby przynajmniej zacząć projektować i to się udało zrobić. Natomiast te środki zostały zablokowane i niewykorzystane – powiedział Stefan Kolawiński, burmistrz Bochni.
– Warto wspomnieć również o tym, że działo się tak jak powiedział pan przewodniczący za co mu dziękuję: zawsze interes w budowie łącznika autostradowego był widziany przez starostwo powiatowe w Bochni reprezentowane przez różnych starostów i jednoznacznie przez burmistrzów miasta Bochnia. Natomiast wsparcie gminy Bochnia nastąpiło na skutek zmiany władzy w gminie Bochnia – dodał Stefan Kolawiński.
– Umowa trójstronna z 2007 r. została podpisana między województwem, starostwem i gminą miasta Bochnia – zaznaczył na koniec Bogdan Kosturkiewicz, podsumowując jeszcze krótko dyskusję, która odbiegła od meritum uchwały: – Każdy ma swoje przemyślenia, ale myślę, że one są spójne w jednym zakresie, że ta inwestycja powinna być zrealizowana i to możliwie jak najszybciej.