Przerwa w działaniu bocheńskiej krytej pływalni się przedłuży. Dyrekcja poinformowała właśnie, że basen będzie nieczynny co najmniej do 27 stycznia. Możliwe, że wróci w ferie zimowe, ale główne problemy obiektu pozostaną nadal nierozwiązane, bo w przedwyborczym budżecie miasta nie przewidziano środków na duże inwestycje, które pozwoliłyby znacząco obniżyć rachunki. Trwa szukanie rozwiązań zastępczych.
Drogie ciepło
Kryta Pływalnia w Bochni pozostaje wyłączona z użytkowania od 17 grudnia. Głównym powodem są horrendalnie wysokie ceny ciepła systemowego produkowanego przez bocheńską spółkę MPEC na kotłach gazowych zlokalizowanych – to paradoks – tuż obok budynku pływalni. Nowa taryfa zaczęła obowiązywać jesienią. Faktura za listopad wyniosła ponad 203 tys. zł, co oznaczało ponad 6-krotny wzrost kosztów w porównaniu do listopada 2021 r.
W czasie przerwy zaprzestano grzania wody w niecce sportowej, a niecka rekreacyjna oraz jacuzzi zostały całkowicie opróżnione, natomiast systemy filtrowania wody basenowej oraz podgrzewania powietrza ustawiono na niezbędne minimum.
W efekcie już 28 grudnia temperatura wody w basenie sportowym wynosiła tylko 17,8 st.C, a temperatura powietrza na hali basenowej spadła do 19,2 st. C. Po kilkanaście stopni jest teraz także w pomieszczeniach biurowych. Część załogi została wysłana na urlopy, część na postojowe, pracownicy administracji, na ile to możliwe, pracują zdalnie.
Przerwa się przedłuży
Przerwa w działaniu obiektu miała początkowo potrwać do 8 stycznia (do najbliższej niedzieli) i zostać wykorzystana na wykonane drobnych prac remontowych. Ale wczoraj poinformowano, że obiekt „z przyczyn niezależnych” będzie zamknięty dłużej:
– Z przyczyn od nas niezależnych, przerwa technologiczna zostanie wydłużona co najmniej do 27 stycznia – przekazano w komunikacie, dodając: – Mamy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli podać datę ponownego otwarcia naszej pływalni.
Kolejna faktura grozy
Te „przyczyny niezależne” to oczywiście nadal dramatycznie wysokie rachunki. Dyrekcja poinformowała, że faktura za ciepło w grudniu także okazała się być fakturą grozy: to ponad 182 tys. zł, a rok wcześniej było to „tylko” 40 tys. zł. Zwrócono też uwagę, że ostatnie faktury i tak zawierały niższą stawkę VAT, co dawało chociaż nieznaczną ochronę. – Ale to się skończy wraz z końcem roku – podkreślono.
Pomijając finanse, zamknięcie obiektu to również kłopot społeczny polegający nie tylko na braku dostępności dla klientów, ale także związany z personelem, czy z odcięciem możliwości zarobkowania instruktorom prowadzącym zajęcia w szkółkach pływackich.
Bez inwestycji się nie obejdzie
O trudnej sytuacji finansowej w jakiej po podwyżkach cen ciepła znajdzie się bocheńska pływalnia rozmawiano na sesji rady miasta już we wrześniu (relacja TUTAJ) – dyrektor Robert Hołda przedstawił wówczas jakich rachunków się spodziewa po podwyżkach (i się nie pomylił), zaprezentował również wyniki świeżo przeprowadzonego audytu energetycznego, który wskazywał przeprowadzenia jakich inwestycji wymaga obiekt (termomodernizacja, montaż paneli fotowoltaicznych itp.). Problemem jest ich koszt – trzeba na nie kilku milionów złotych. Ale jak wynika z wyliczeń, zwróciłyby się one w 1-3 lata. Burmistrz Stefan Kolawiński dodał do tego, że należy rozważyć także zmianę źródła dostarczanego ciepła.
Ostatecznie w uchwalonym przez radnych w grudniu budżecie znalazło się tylko dodatkowe 0,5 mln zł dla pływalni na wymianę wentylacji na obiekcie (dyrektor spodziewa się, że inwestycja mogłaby być zrealizowana w I półroczu; za przeprowadzenie przetargu odpowiada magistrat).
To krok w dobrą stronę, ale nie rozwiązuje najważniejszego problemu: kosztów ciepła. Wydaje się, że przed władzami miasta wciąż trudne decyzje.