Dotąd, wielowiekowa przeszłość Bochni kojarzona była na ogół z historycznym, niematerialnym, sentymentalnym, (raczej) utraconym bezpowrotnie dziedzictwem i tradycją tego miasta. Historia Bochni przywoływana przez autorów książek i artykułów, w mniej lub bardziej naukowo – literackim języku, jednych ciekawiła, u innych rozpalała wyobraźnię, jeszcze innym dawała poczucie dumy i wzmagała lokalny patriotyzm. Nie oszukujmy się! Żyliśmy i żyjemy przeszłością Bochni.
Aż tu nagle, rozpoczęte jeszcze w ubiegłym roku badania archeologiczne na terenie starego miasta zmaterializowały i uwidoczniły jej niewielkie, ale konkretne, namacalne fragmenty. Ratusz miejski – symbol samorządności miasta, Kościół dominikański i otaczający go cmentarz, na którym chowano obywateli miasta różnych stanów, historyczne drogi i obiekty handlowe, pozostałości dawnej zabudowy mieszkalnej (murowanej i wzniesionej z drewna), wreszcie szyb „Wielki” sprzed 700 lat, który namacalnie i brutalnie ukazuje wyjątkowy, miejsko – przemysłowy (górniczy) charakter naszego miasta. Dziesiątki monet, ozdób, narzędzi i broni, przedmiotów codziennego użytku i przedmiotów osobistych – jednym zdaniem – kawał naszej historii.
Dla części (być może mniejszej) to wspaniałe i wyjątkowe odkrycia, będące szansą na uatrakcyjnienie przestrzeni publicznej, dla dobra mieszkańców i turystów i przyszłych pokoleń. „Wartość dodana” do szerszego, złożonego i wieloaspektowego procesu rewitalizacji centrum Bochni. Badania archeologiczne – dla tej części bochnian – mogą się przysłużyć naszemu miastu i mogą przynieść różnorakie korzyści (ekspozycje plenerowe zabytków nieruchomych in situ, makiety plenerowe, ekspozycja muzealna, cenne zabytki w zbiorach bocheńskiego muzeum, książki i foldery reklamowe, pamiątki).
Dla części (być może większej) chwilowy kłopot i przeszkoda na drodze realizacji projektu budowlanego. Problem, z którym należy się uporać i zasypać, by wszystko zostało jak dawniej – lub tak, jak pierwotnie planowano. Archeologia – dla tych obywateli – jest zła, bo generuje dodatkowe koszty, których nie chcemy i na które nie jesteśmy przygotowani. Spowalnia prace budowlane bo badań wykopaliskowych nie ujęto w harmonogramie robót. Nie przyniesie niczego nowego, bo wiemy już wszystko co trzeba wiedzieć, by dumnie mówić o historii naszej małej ojczyzny.
Jeżeli obecne władze miasta słusznie zakładają, że większość jest za zaniechaniem dalszych badań archeologicznych i maksymalnym ograniczeniem nowych odkryć oraz zasypaniem wszystkiego jak najprędzej to… trudno. Decydenci mają ten przywilej, że nie muszą słuchać innych (mniejszości), mogą ustalać własne priorytety, hierarchizować wartości, wydawać sądy i opinie na wszystkie tematy ze wszystkich dziedzin (w tym ochrony konserwatorskiej). Trudno. Mogą.
Jest jednak coś z czym nie mogę się zgodzić. Jako Muzealnik, jako Archeolog i jako Obywatel Bochni nie godzę się, żeby relikty zabytkowe z powodów ignorancji(?), premedytacji(?), z wyrachowania(?), czy zaniedbań(?) niszczały bezpowrotnie na naszych oczach.
Odsłonięte relikty ratusza w grudniu 2018 zarówno w czasie trwania badań jak i po ich zawieszeniu w kwietniu 2019 roku, pozostają zupełnie niezabezpieczone. Nie wykonano nad nimi zadaszenia, nie zabezpieczono w żaden sposób wykopów przed wodami powierzchniowymi ani gruntowymi. W wyniku czego zawaleniu uległa część profili, mury ratusza z piaskowca, raz zalewane są wodą – raz narażone na promienie słońca. Przykryte częściowo folią (bez możliwości wentylacji) ulegają odparzeniu, i wykruszaniu (zarówno zaprawy piaskowo-wapiennej spajającej dotąd mur, jak i samych bloków piaskowca). Drewniane piwnice ponad 400 letniej jatki handlowej gniją zalane wodą, lub rozsychają i pękają na słońcu. Część profilu wykopu już zawaliła się do jej wnętrza, uszkadzając ją bezpowrotnie (sic!). Podobnie, źle zabezpieczone zostały: droga/drogi na placu św. Kingi, czy szczątki ludzkie na ul. Dominikańskiej (odkryte w grudniu – zasłonięte geowłókniną w marcu z powodu przyjazdu WKZ z Krakowa – pozostawione same sobie do lipca). Szyb górniczy, czy nowo odkryte kramy kupieckie przy północnej pierzei Rynku – ich nie zabezpieczono wcale (leżą już tak 2 miesiące!).
Nigdzie, przez wiele miesięcy nie zadbano o prawidłowe zabezpieczenie obiektów zabytkowych, stąd ich stan zachowania jest obecnie o wiele gorszy niż w chwili odkrycia. Rzeczywista skala wszystkich zniszczeń, zarówno reliktów drewnianych i murowanych, innych struktur historycznych (jam i warstw ziemnych) i zabytków ruchomych płytko zalegających, jest tak naprawdę nieznana a straty nie do oszacowania.
Wszystkim, którzy obecnie zacierają ręce z radości (oraz obojętnych i neutralnych), chciałbym przypomnieć że UM jest w posiadaniu (od marca) zaleceń konserwatorskich, nakazujących przed zasypaniem obiektów archeologicznych, przeprowadzenie konserwacji drewna i kamienia w wykopach na Rynku i ulicach przyległych. Koszt prac konserwatorskich (z publicznych środków) będzie wprost proporcjonalny do skali zaniedbań w zabezpieczeniu ratusza i innych obiektów do chwili obecnej. Chciałbym również zaznaczyć, iż ustawa o ochronie zabytków nakłada na właściciela zabytku wpisanego do rejestru obowiązek jego ochrony pod karą ograniczenia wolności lub grzywny (Dz. U. 2003 Nr 162 poz. 1568, Art.107a.1, Art.108.1 i 2). Nie wykluczam, że zabezpieczenie wykopów i zabytków zostało przerzucone np. na wykonawcę robót, ale odpowiedzialność za realizację właściwych i skutecznych zabezpieczeń nadal pozostaje po stronie władz miasta (Właściciela). Jeżeli wydano nakaz wykonania zabezpieczeń to realizacja tego polecenia powinna stanowić dla UM Bochni priorytet bo to NASZA historia ulega teraz zniszczeniu. Nikt nas nie wyręczy, nikt nie podejmie za nas działań, bo to nasz interes, nasze zadanie i nasze dziedzictwo.
Jeżeli obecnie, podjęto decyzję o zaniechaniu badań archeologicznych i pozostawieniu kolejnym pokoleniom tego „zadania” (zazdroszczę im), to obowiązkiem jest zadbanie o to, by te cenne relikty historii przetrwały pod ziemią kolejne dziesięciolecia, w nie gorszym – niż za naszych czasów – stanie.