Zespół koszykarek Contimax MOSiR Bochnia wykorzystał atut swojego boiska i w pierwszym z dwóch meczów decydujących o brązowym medalu 1. ligi wygrał z MUKS Poznań różnicą 24 punktów. To bardzo duża zaliczka przed rewanżem, a bochnianki są o krok od historycznego dla klubu osiągnięcia.
O trzecim miejscu na podium zdecyduje dwumecz, co oznacza, że jeśli zespoły odniosą po jednym zwycięstwie, to ważne będą małe punkty. Dlatego przed sobotnim spotkaniem u siebie w hali widowiskowo-sportowej gospodynie miały dwa założenia: po pierwsze – trzeba wygrać, po drugie – z jak największą przewagą, by spokojniej przystępować do drugiego meczu kilka dni później w Poznaniu.
Plan udało się zrealizować przede wszystkim dzięki świetnej grze w obronie, z której pokonaniem rywalki miały duże problemy, ale także wysokiej skuteczności w ofensywie. Rewelacyjne spotkanie pod tym względem zaliczyła kapitan bocheńskiego zespołu Anna Krawiec, która rzuciła 20 punktów trafiając 6/7 rzutów za dwa, 1/1 za trzy (87 proc. skuteczności rzutów z gry!) i 5/6 osobistych (co ciekawe, zawodniczka grała w tym spotkaniu jak na siebie wyjątkowo krótko – zaledwie 22 minuty).
Swoją drogą osobiste były tego dnia silną bronią drużyny z Bochni i oprócz tego jednego nietrafionego przez Krawiec, reszta była wykonana bezbłędnie: Szkop 6/6, Zuchora 2/2, Kocaj 2/2, Malinowska 3/3 (czyli w sumie 18/19!).
Bardzo dobra gra całej drużyny sprawiła, że mniej więcej od połowy drugiej kwarty przeciwniczki były zupełnie bezradne. W ostatniej części gry w pewnym momencie gospodynie prowadziły już różnicą 29 punktów i odwołując się do metafory bokserskiej można by powiedzieć, że po kolejnych ciosach rywal był zamroczony, słaniał się na nogach i wydawało się, że zaraz nastąpi spektakularny nokaut, a przewaga zrobi się tak ogromna, że drugi mecz w Poznaniu okaże się być już tylko formalnością… Zdawali sobie z tego sprawę kibice, którzy głośno wspierali drużynę przez cały mecz, a w końcówce skandowali „jeszcze jeden!” zagrzewając zespół do walki.
Ostatecznie przewaga trochę stopniała i bochnianki wygrały 24 oczkami, co jednak i tak daje im bardzo dużą przewagę przed drugim meczem. Gdy na parkiecie zespołowi gratulował prezes Andrzej Cieślik, szef tytularnego sponsora drużyny, po drugiej stronie boiska lały się łzy. Rozbite poznanianki, które przecież również mają za sobą świetny sezon (rundę zasadniczą zakończyły na 2. miejscu), zdawały sobie sprawę, że straty z Bochni będzie ciężko odrobić i brązowe medale właśnie wymykają im się z rąk. Zaledwie 19-letnia Nicola Batura, czy bardziej doświadczone Natalia Błaszczak i Marta Dymała, pokazały w Bochni wysokie umiejętności i przyjemny dla oka basket, ale koszykówka to gra zespołowa, a jako zespół w sobotnim pojedynku zdecydowanie lepszy był Contimax MOSiR.
Drugi mecz odbędzie się już w najbliższą środę w Poznaniu. Wydaje się, że jeśli nie wydarzy się katastrofa, drużyna występująca dopiero trzeci sezon na szczeblu 1. ligi, ma szansę wrócić stamtąd z brązowymi medalami. Ale z fetą należy poczekać, bo po pierwsze to jest sport, po drugie mamy duży szacunek do rywala, a po trzecie tym razem to bochnianki wyjdą na parkiet po kilkugodzinnej podróży…
Contimax MOSiR Bochnia – MUKS Poznań 80:56 (19:18, 23:8, 21:13, 17:17)
Bochnia: Krawiec 20, Zuchora 17, Szkop 16, Plucińska 10, Kocaj 8 (11 zb), Malinowska 7 (9 zb), Rak 2, Więcek 0, Mroczek (DNP), Fortuna (DNP), Lipińska (DNP).
Poznań: Błaszczak 18, Batura 17, Dymała 8, Sobańska 4, Winkel 4, Burzyńska 3, Piotrowska 2, Klatt 0, Kasztelan 0, Sitek 0.