Autorzy, którzy dotąd poruszali na łamach Bochnianin.pl temat rewitalizacji i odkryć archeologicznych, w szczególności pozostałości ratusza, odwoływali się – czasem górnolotnie – m.in. do ich wartości historycznej. A może trzeba bardziej przyziemnie, bo wielu pyta, co my właściwie z tej rewitalizacji będziemy mieli?
W czasie konsultacji społecznych powstającego projektu rewitalizacji, władze miasta wielokrotnie obrazowo opisywały, że owa rewitalizacja nie ma polegać jedynie na wymianie kostki brukowej czy nasadzeniach nowej zieleni. Ma ona bowiem wręcz zmienić funkcje rynku z przyległościami, sprawić, że miejsce to będzie tętnić życiem, będzie magnesem, że zechcą tu licznie spędzać czas nie tylko bochnianie, ale także turyści.
Oczywiście będzie musiał o to zadbać również sektor prywatny. Ale miasto ma stworzyć przestrzeń, która będzie temu oraz im (przedsiębiorcom) sprzyjać.
Któż nie przyklaśnie takiemu planowi?
Rzeczywistość jednak cały czas weryfikuje determinację w realizacji przyjętych ambitnych założeń. Wielka szkoda, że miasto rezygnuje z przeszklenia ruin fundamentów ratusza. Co z tego, że nie są one imponujące? Ale są! Przecież nie musimy mieć najfajniejszych ruin na świecie! A w naszym mieście nawet z tej „kupy kamieni” przewodnik zbuduje fajne story. I choćby jego opowieść miała się kończyć: „niestety zostało tylko tyle”, to kamieni kupa dała pretekst do tej opowieści, a turysta coś zobaczył, przyszedł na Rynek.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w grę wchodzą kwestie finansowe. Tylko boję się, że cięcie kosztów sprawi, że za chwilę nie skorzystamy z kolejnej okazji – zrobienia atrakcji z odkrytego Szybu Wielkiego. A rezygnując z badań archeologicznych w innych częściach rynku, automatycznie odpuszczamy potencjalne inne ciekawostki (drugi szyb?).
Bo nawet jeśli ta „kupa kamieni z ratusza” sama w sobie nie jest super, to w połączeniu z kolejnymi wyeksponowanymi odkryciami, robi się coraz ciekawiej, prawda?
Wiem, wiem… Koszty.
Żeby była jasność: nawet bez tych wszystkich atrakcji Rynek po rewitalizacji będzie piękniejszy niż przed wykopkami (pomogą też takie szczegóły jak stylowe latarnie, pokrywy kanalizacyjne – sprawdźcie na ul. Solnej!, iluminacja elewacji kamienic itp.). Co do tego nie mam wątpliwości. Ale jednocześnie mam wrażenie, że założenia były ambitniejsze – co zresztą budziło, także mój, uzasadniony entuzjazm.
Dlatego trochę rozczarowująca jest świadomość, że w tej chwili miasto koncentruje się na tym jak zmienić projekt i móc tak prowadzić roboty, żeby czasem nic nowego nie odkryć.
Po więcej felietonów zajrzyj do działu OPINIE.