Bardzo emocjonalny przebieg miała dyskusja podczas czwartkowej sesji Rady Gminy Bochnia, gdy rozmawiano o sytuacji i funkcjonowaniu gminnych ośrodków zdrowia. Działania opozycji, które ta traktuje jako wyraz swojej troski o dobro pacjentów, zostały fatalnie odebrane nie tylko przez władze gminy ale również kierownictwo GZOZ oraz przede wszystkim samych lekarzy. Wybrzmiały więc oskarżenia o „medialną szopkę”, padło wiele słów rozgoryczenia – a z drugiej strony zapewnienia opozycji, że intencją nie było podważanie pracy i autorytetu medyków.
Katalizatorem dyskusji było spotkanie sprzed dwóch tygodni z mieszkańcami Łapczycy, którego inicjatorką była opozycyjna radna z tej miejscowości – Anita Własnowolska-Bielak. Tematem przewodnim tamtego spotkania były „problemy z dostępem do lekarzy” (niedawno z pracy w Łapczycy odeszła doktor pediatra). Nie uczestniczyli w nim przedstawiciele władz gminy ani GZOZ, choć wszyscy zostali zaproszeni. Sprawa wróciła więc na sesji – z dodatkowymi emocjami, które po drodze wzbudziła medialna relacja ze spotkania oraz komentarze internautów.
„Ośrodek stale się rozwija”
Na sesji byli obecni przedstawicie GZOZ – jego dyrektor Katarzyna Kupisz oraz lekarze: dyrektor ds. lecznictwa Radosław Borek oraz kierownik ośrodka zdrowia w Łapczycy – Katarzyna Fielek. Wszyscy z przekonaniem dowodzili, że gminny ZOZ radzi sobie bardzo dobrze, choć mierzyć się musi z problemem ogólnopolskim, jakim jest brak lekarzy.
– Udało nam się do naszych ośrodków sprowadzić z Krakowa kardiologa, diabetologa, endokrynologa, dietetyka… – wszystko to nasi pacjenci mają na NFZ. Nie każdy POZ w Polsce jest w stanie takie coś zrobić, nam się udało. Ośrodek się stale rozwija, są remonty, nowy sprzęt, mamy dobre warunki pracy – wyliczał Radosław Borek.
Odnosząc się do „problemów z dostępnością”, zaznaczył: – Nasi lekarze dziennie przyjmują 30, a niektórzy 60, pacjentów. Z pełną odpowiedzialnością mówię w imieniu całego personelu: przyjmujemy pacjentów i robimy co się da abyście wy, wasi rodzice, wasze dzieci, były zdrowe. I pracujemy nad tym w pocie czoła. Lekarzy w Polsce brakuje. I proszę zrozumieć, że każdy lekarz, który do nas przychodzi jest na wagę złota – podkreślił, a to ostatnie okazało się być wstępem do przestrogi, która miała za chwilę wybrzmieć.
Dlaczego odeszła pediatra z Łapczycy?
Niedawno z pracy w Łapczycy odeszła pediatra. W czwartek na sesji o tej sytuacji mówiła Katarzyna Kupisz.
– Pozwolę sobie przeczytać rezygnację pani doktor: „Chciałabym poinformować, że po wielu tygodniach przemyśleń zdecydowałam się podjąć niełatwą dla mnie decyzję o rezygnacji z pracy w Łapczycy. Wypowiedzenie w formie papierowej złożę w najbliższym czasie, ale chciałabym już teraz państwa poinformować, aby był czas na znalezienie ewentualnego zastępstwa. Lubię swoją pracę i staram się ją wykonywać dobrze, ale jest trudno tutaj z ludźmi, jeżeli chodzi o Łapczycę. Tu postawię kropkę. Nie będzie mnie od czerwca.”
Katarzyna Kupisz zrelacjonowała też, że udało jej się przekonać panią doktor do pozostania w pracy w GZOZ, nie będzie ona już jednak pracować w Łapczycy. – Bo jeżeli są sytuacje takie, że pacjent podnosi rękę na lekarza, że musi być wzywana policja, jeżeli pacjent obrzuca lekarza niewłaściwymi słowami, mówi do niego „zamknij się, bo teraz mówię ja”… Szanowni państwo! Powiem tak: do nas przychodzą do pracy lekarze, ale każdy zadaje mi pierwsze pytanie: „A gdzie?” Odpowiadam: do Łapczycy. „Nie! Do Łapczycy nie przyjdę do pracy. Wykluczyć proszę Łapczycę. Do pozostałych ośrodków zdrowia – jak najbardziej” – mówiła dyrektor GZOZ.
Polityczny dialog oddziałuje na społeczne emocje
Do rozsądku wszystkim słuchającym próbował przemówić Radosław Borek. Odnosząc się do tego co stało się na i po spotkaniu dwa tygodnie temu, powiedział:
– Myślę, że państwo radni nie zdajecie sobie sprawy, że macie wpływ na dialog polityczny, jak on jest prowadzony, i że tak naprawdę po takich wystąpieniach i po takich akcjach wzrasta agresja pacjentów w stosunku do nas i do personelu. Inni lekarze to czytają i się z nas śmieją – co my w ogóle w tym ośrodku jeszcze robimy jako lekarze? Muszę to podkreślić, że państwo jako radni, z obu stron, bardzo możecie wpłynąć na ten dialog – przekonywał.
– My jesteśmy bardzo otwarci na wszelkie zmiany, wszelkie sugestie, ale to musi się skończyć. Każdy artykuł i komentarz będzie przeze mnie czytany i będę rozmawiał z prawnikiem, co z tym zrobić. Bo, mówię to w imieniu wszystkich naszych lekarzy: nie pozwolimy sobie na takie traktowanie – mówił wyraźnie poruszony. – I jeżeli jakość tego dialogu się nie zmieni i nie przybierze to innej formy, to ja państwu gwarantuję, że nasi lekarze będą się zwalniać. Po prostu. Bo nie jest to problem ani z zarządzaniem, ani z dyrekcją, tylko z tym, co się dzieje wokół… I ja rozumiem, że pacjenci mogą być wybuchowi, pacjenci mogą mieć swoje pretensje, ale to, że my lekarze musimy tu przychodzić i że radni gminy Bochnia robią takie akcje w swojej gminie… Proszę państwa, to tak nie może być po prostu. Ja jestem zażenowany i brak mi słów. A wszyscy wkładamy całe serce w to, żeby nasi pacjenci mieli jak najlepiej – zakończył.
„Jeżeli nie ustanie ten hejt, to nikt nie będzie chciał tu pracować”
Głos zabrała też kierownik ośrodka zdrowia w Łapczycy Katarzyna Fielek, lekarz z 23-letnim stażem:
– Jestem tu ze względów zawodowych i osobistych. Sprawy polityczne mnie nie interesują – zaznaczyła. Przekonywała, że w ośrodku nie ma problemów z rejestracją na wizyty na drugi dzień, natomiast w stanach zagrożenia życia, poważnych dolegliwości, pacjenci przyjmowani są w tym samym dniu. – Jeżeli ktoś został przeze mnie odesłany, a był chory, to ja bym chciała, żeby wystapił i powiedział o tym – stwierdziła.
Katarzyna Fielek mówiła z rozgoryczeniem: – Jeżeli komuś nie podoba się w naszym ośrodku, uważacie państwo, że jesteśmy niekompetentni, że niedobrze załatwiamy swoje obowiązki – jak najbardziej, ośrodek można zmienić. Ośrodki inne czekają otworem. Można zmienić, można spróbować. To działa w dwie strony: jeżeli państwo nie będziecie nas szanować, będziecie oskarżać, pomawiać, niestosownie się zachowywać – my również prawnie mamy możliwość odmówić udzielania świadczeń.
– Chciałam powiedzieć, że czuję się upokorzona tym, że musiałam się tutaj znaleźć, że musiałam się tłumaczyć z dobrze wykonywanej pracy. Jest mi przykro. Łatwo się krytykuje, łatwo się burzy pewne rzeczy, natomiast trudno się rzeczy tworzy i buduje codziennie – powiedziała na koniec kierownik ośrodka zdrowia w Łapczycy. – Jeżeli nie będzie szacunku dla naszej pracy, jeżeli nie ustanie ten hejt, to proszę państwa nikt nie będzie chciał tu pracować. I powiem więcej: my możemy stąd odejść, ale my pracę sobie znajdziemy, natomiast wy zostajecie państwo tutaj. (…) Czasem wystarczy tylko coś docenić, a uważam, że macie co doceniać, bo macie dużo – zakończyła.
„Opowiada pani bzdury i nakręca pani falę hejtu”
Bardzo krytycznie i ostro działania opozycyjnych radnych, przede wszystkim inicjatorki spotkania Anity Własnowolskiej-Bielak, oceniła Katarzyna Kupisz. Zarzuciła radnej, że na spotkaniu przekazywano nieprawdziwe informacje, że ta nie rozumie faktów, że wydarzenie było „medialną szopką”. – Nie jest sztuką pisać komentarze, robić medialną zawieruchę, dzwonić i pisać do NFZ… To nie pora i czas na to, żeby burzyć społeczeństwo. Pacjenci są sfrustrowani.
Katarzyna Kupisz zwróciła uwagę, że w ośrodku zdrowia w Łapczycy zapisanych jest 1300 mieszkańców Łapczycy, a kolejne 1200 osób pochodzi z miasta Bochnia. – To chyba świadczy o tym, że dobrze się dzieje w gminie, skoro mieszkańcy z ościennych gmin się do nas zapisują – wskazywała.
Jeszcze dosadniej krytykę wobec radnej Anity Własnowolskiej-Bielak sformułowała Ewelina Makowska, radca prawny urzędu gminy, która odnosząc się do rozpowszechniania opinii, że „w gminie Bochnia jest problem z dostępnością do lekarza”, stwierdziła: – Jeżeli macie państwo potrzebę zaistnienia, to proszę żebyście mówili prawdę, a nie dopuszczali do tworzenia tanich sensacji. Następnie skomentowała wypowiedź radnej, w której ta zasugerowała, że skoro nie ma pieniędzy na odpowiednią liczbę lekarzy w ośrodkach to być może aby ten problem rozwiązać „konieczne będzie zrezygnowanie z hucznych imprez w gminie Bochnia”.
– Kto pani powiedział, że nie ma pieniędzy na lekarzy? Opowiada pani bzdury i nakręca pani falę hejtu chcąc zaistnieć – stwierdziła Ewelina Makowska, po czym przywołując stosowne przepisy uświadamiała słuchających, że pensje lekarzy płacone są z kontraktów NFZ, a gmina może jedynie (choć nie musi) doinwestowywać ośrodki zdrowia, finansując remonty lub zakup sprzętu. – Taka nagonka jest próbą bezczelnego zaistnienia tylko w mediach i tak to odbieramy. (…) Nie ma w ogóle możliwości, żeby gmina finansowała zatrudnienie lekarza albo pielęgniarki – wskazywała.
Ewelina Makowska zwróciła się też do radnego Witolda Kowalskiego, który podawał publicznie informację, że w ośrodku zdrowia w jego miejscowości – Stradomce, z 1200 pacjentów „zostało około 450”.
– Takim mówieniem pan również nasila w ludziach niezadowolenie, bo „skoro wszyscy zrezygnowali z usług w Stradomce, to jest źle, to ja też się wypiszę”. Bo wy chyba chcecie, żeby się ludzie wypisali, bo wtedy z NFZ nie będzie pieniędzy – bo im mniej jest pacjentów, tym mniejsza jest faktura z NFZ. Panie radny, to może wystarczyłoby zapytać dyrekcji ilu pacjentów jest zadeklarowanych do Stradomki? Bo w Stradomce jest zadeklarowanych 706 osób i ta liczba się nie zmienia w znaczący sposób! Pan mówiąc, że 1200 osób zostało 450, to pan po prostu bezczelnie kłamie! – mówiła podniesionym głosem. – Pan doprowadził do tego, że nikt nie chce pracować w Stradomce, a pani doprowadzi do tego, że nikt nie będzie chciał pracować w Łapczycy – dodała zwracając się do radnej Anity Własnowolskiej-Bielak.
Ewelina Makowska podkreśliła też, że w 2015 roku w GZOZ zadeklarowanych było 10 tys. pacjentów, a teraz jest to już 13,5 tysiąca osób. Zaznaczyła również, że jeśli chodzi o rehabilitację (bo ten problem też podnoszono), w ośrodkach gminy Bochnia terminy są najkrótsze w okolicy (krótsze niż np. w Bochni, czy Rzezawie).
Radni opozycyjni: To nie są pretensje do lekarzy, tej dyskusji mogło nie być
Wywołana do tablicy radna wyjaśniła:
– Spotkanie zostało zorganizowane dlatego, że mieszkańcy zgłaszają nam problemy, które mają już od kilku miesięcy, nie sprzed kilku dni. Spotkanie było zorganizowane po to, żeby właśnie państwo mogli to tym ludziom wytłumaczyć. (…) Chciałam tylko, aby mieszkańcy mogli z państwem się spotkać i porozmawiać. Nikogo nie atakowałam z lekarzy, wręcz przeciwnie (…). Ja nie mam parcia na szkło, absolutnie. Ja mam co robić. Gdyby w gminie Bochnia dobrze się działo, to by mnie tutaj nie było, zapewniam panią. Kompletnie nie chodzi mi o to, by w mediach się pokazywać. (…) Jeżeli mi zgłaszają że jest problem, to próbuję coś z tym zrobić – mówiła Anita Własnowolska-Bielak.
Wtórował jej radny Witold Kowalski, który tłumaczył, że chodzi o zarządzanie GZOZ, a nie pretensje do konkretnych lekarzy. – Ja tylko powtarzam co pacjenci mówią – dodał.
W podobnym tonie wypowiedział się Jacek Salamon: – To nie są pretensje do lekarzy, to są pretensje do organizacji służby zdrowia w całej naszej gminie, do sposobu zarządzania tą służbą zdrowia. Tej dyskusji mogło nie być, gdyby ktokolwiek z władz gminy pojawił się na tym spotkaniu 16 czerwca. To pytania ze strony mieszkańców. Proszę nam nie zarzucać hejtowania, bo nikt z nas tutaj niczego takiego nie robił, nie miał takiego zamiaru. To są odczucia mieszkańców na temat funkcjonowania służby zdrowia – podkreślił.
W dalszej części sesji Anita Własnowolska-Bielak wracając do tego tematu dodała jeszcze: – Intencja była zupełnie inna. Zaproszenia poszły najpierw do państwa, szkoda że nikt się nie odezwał, że może my spotkajmy się najpierw potem organizujmy, może najpierw przemyślmy i sami porozmawiajmy, ewentualnie wysłać kogoś, bo mieszkańcy chętnie usłyszeliby to wszystko co państwo nam tutaj przedstawili. Żadnego lekarza nigdy nie atakowałam (…), zarzucacie mi państwo rzeczy, które nie miały miejsca, i to sobie po prostu wypraszam.