W obszernej rozmowie z Bochnianin.pl Robert Hołda, dyrektor Krytej Pływalni w Bochni, mówi m.in. o planach inwestycyjnych, które mają przywrócić pływalni dawny blask i zapewnić mieszkańcom dostęp do nowoczesnego obiektu sportowo-rekreacyjnego.
Mirosław Cisak, Bochnianin.pl: – Kryta Pływalnia w Bochni ma już prawie 25 lat. Jak pan ocenia aktualny stan techniczny tego obiektu?
Robert Hołda, dyrektor Krytej Pływalni im. Jana Kota w Bochni: – Inżynier, który dokonuje rocznego przeglądu technicznego budynku ocenia jego stan ogólny jako „dobry”, ale pewne konkretne miejsca na pływalni uzyskują już tylko ocenę dostateczną. Nie ma co ukrywać – 25 lat użytkowania i prawie 3 miliony odwiedzających robią swoje. Wszystko, od szafek po prysznice i halę basenową, po prostu się zużywa. Dlatego oceniam stan obiektu jako dostateczny, choć są elementy wymagające pilnego remontu.
Które obszary wymagają pilnych napraw?
– Rok temu mieliśmy sytuację, w której rozszczelnił się filtr małego basenu. Wezwana firma serwisowa, określiła nasze urządzenia jako „okazy muzealne”. To, że wciąż działają, jest niemal cudem. Wszystkie filtry basenowe i instalacje wodne wymagają wymiany – z mojego punktu widzenia to priorytet. Dalsze opóźnianie modernizacji w tym obszarze może w przyszłości skutkować decyzją sanepidu o zamknięciu pływalni z powodu problemów z jakością wody. Mało kto wie, że jacuzzi, basen rekreacyjny i zjeżdżalnia działają w jednym systemie cyrkulacji, tak więc awaria jednego z nich może skutecznie unieruchomić pozostałe. Remont, który planuje miasto, zakłada wydzielenie niezależnego systemu cyrkulacji wody dla jacuzzi, a także odzyskiwanie ciepła z wody popłucznej. Trzeba pamiętać, że przez prawie 25 lat funkcjonowania pływalni w budżecie miasta znajdowały się środki tylko na bieżące naprawy i utrzymanie. Pierwsze fundusze inwestycyjne pojawiły się dopiero w zeszłym roku. Obiekt jest już mocno zużyty i wymaga nie tylko odświeżenia, ale modernizacji, a nawet przebudowy.
Niedawno podczas posiedzenia Komisji Oświaty, Wychowania, Sportu i Turystyki Rady Miasta Bochnia powiedział pan, że jest to „stan skrajnego, ekstremalnego zużycia”. Jest aż tak źle?
– Centrale wentylacyjne są w stanie całkowitego zużycia. To tylko kwestia czasu, gdy ulegną awarii, której nie będzie się dało naprawić, bo po 25 latach nie ma już dostępnych części zamiennych. Nasi pracownicy wciąż je usprawniają, ale te działania jedynie zużywają energię, nie przynosząc realnych oszczędności. Wentylacja i system uzdatniania wody to dwa kluczowe układy. W zeszłym roku częściowo zmodernizowano system wentylacyjny, co przyniosło oszczędności energetyczne. Zużycie ciepła wyraźnie spadło – w 2023 roku na ogrzewanie wydaliśmy 1,58 mln zł, a do sierpnia tego roku tylko 330 tys. zł. Te oszczędności to po części efekt modernizacji oraz korzystniejszych taryf i rządowej tarczy, która w końcu objęła także obiekty sportowe. Tarcza wkrótce wygaśnie, taryfy też mogą się zmienić na mniej korzystne, dlatego dalsza modernizacja energetyczna pływalni jest konieczna.
Czyli mamy teraz taką sytuację, że w zasadzie w każdym dniu może dojść do takiej awarii, że basen będzie trzeba wyłączyć?
– Powiedziałem radnym komisji oświaty, że nasza pływalnia to tykająca bomba – nie wiadomo, kiedy nastąpi krytyczna awaria. Problemy techniczne zdarzają się ciągle, ale krytyczna awaria może unieruchomić obiekt na długie miesiące. W takiej sytuacji nie będzie już czasu na dyskusje – trzeba będzie podjąć szybkie decyzje, zatrzymać pływalnię na dłużej, rozpocząć remont finansowany ze środków własnych i jednocześnie szukać środków zewnętrznych, działając pod presją czasu. Rozmawiałem z poprzednim burmistrzem Stefanem Kolawińskim, a teraz rozmawiam z obecną burmistrz Magdaleną Łacną o przygotowaniach organizacyjnych i finansowych do modernizacji, być może etapowej, jeśli pełna kwota będzie przekraczać możliwości budżetu miasta. Ważne jednak, by myśleć o tym już teraz, a nie za dwa, trzy lata. Pierwsze środki powinny pojawić się już w przyszłym roku, a prace modernizacyjne można by rozpocząć latem, aby z początkiem września czy października zaczęły przynosić oszczędności, poprawiając przy tym komfort użytkowania obiektu.
Podczas posiedzenia komisji oświaty wspominał pan nie tylko o pilnych pracach związanych z technologią basenową i termomodernizacją, ale także o planach modernizacji i rozbudowy obiektu. Kiedy zaczęto poważnie myśleć o modernizacji pływalni?
– Rozważania na temat modernizacji pływalni nabrały tempa w momencie drastycznego wzrostu cen energii, gazu i ciepła dostarczanego przez MPEC. 6,5-krotny wzrost cen był niemożliwy do zrównoważenia w dłuższej perspektywie. Na szczęście sytuacja na rynku energetycznym później się ustabilizowała, a dzięki negocjacjom udało się uzyskać korzystniejsze stawki. Mimo to, gwałtowny wzrost kosztów w roku 2022 – z 40 tys. zł do 260 tys. zł miesięcznie – zmusił miasto do działania. Podjęto decyzję o wymianie centralni wentylacyjnej hali basenowej oraz o przygotowaniu projektów termomodernizacyjnych, co stało się głównym tematem rozmów w zeszłym roku. Zlecono pracowni PION opracowanie projektu, który koncentruje się na termomodernizacji, ale akcentuje konieczność przebudowy.
Czy sama termomodernizacja rozwiązuje wszystkie problemy pływalni?
– Nie wyobrażam sobie, abyśmy zmodernizowali budynek termicznie, a jednocześnie pozostawili wnętrza w obecnym stanie. Nowe okna, dach, przegrody, nowoczesna technologia basenowa i wentylacja – to wszystko przyniesie oszczędności. Jednak klienci nie zaakceptują korzystania z tych samych, 25-letnich szatni i holu z przestarzałymi płytkami czy korodującymi stalowymi szafkami. W kontekście inwestycji jakie podejmują okoliczne samorządy, takie jak Brzesko czy Nowy Wiśnicz, nasz obiekt straciłby wiele na swojej atrakcyjności.
Jakie inne problemy użytkowe zauważa pan na pływalni?
– Często słyszymy opinie, że choć basen jest czysty, to są sprawy, które pozostawiają wiele do życzenia. Systemy dostarczania ciepłej wody są przestarzałe, co powoduje, że pod prysznicami temperatura nie jest stabilna. Niektóre szafki nie działają z powodu korozji, co ogranicza przepustowość obiektu w niektórych godzinach. Ostatnio przestały działać bicze wodne, uszkodzeniu uległa jedna z pomp w jacuzzi. Takie drobne, ale uciążliwe problemy irytują klientów.
Z jak długim zamknięciem basenu trzeba byłoby się liczyć, gdyby w jednym czasie wykonać wszystkie prace?
– Zatrzymanie pływalni na 10-12 miesięcy, jak w przypadku Brzeska, wydaje się rozsądne, aby kompleksowo zmodernizować obiekt. Ostateczny projekt zakłada nie tylko termomodernizację, ale także przebudowę holu i szatni, które obecnie są niefunkcjonalne. Planowana jest także rozbudowa o nowe saunarium, na które czeka wielu naszych klientów.
Zatrzymajmy się na chwilę przy temacie saunarium. Sauna wykonana z budżetu obywatelskiego to chyba był strzał w dziesiątkę. Więc myślę, że to ciekawy i dobry kierunek rozwoju.
– Staram się patrzeć na ten temat możliwie szeroko, ponieważ obserwując inne zmodernizowane lub nowe obiekty, widzę, że coraz częściej wyposażane są w różne formy saun (suche, mokre) oraz systemy schładzania. To stało się dziś popularną formą relaksu i wypoczynku. Nasza sauna, którą uruchomiliśmy w 2016 roku, okazała się hitem. Niestety jest bardzo mała – mieści jedynie 6-7 osób, co uniemożliwia organizowanie coraz bardziej popularnych seansów saunowych. Kiedy zamknęliśmy basen rekreacyjny z powodu awarii filtra, sauna działała od rana do wieczora i szybko stała się oblegana, z kolejkami w niektórych godzinach.
To pokazało nam, że saunarium może być nie tylko atrakcyjną ofertą dla użytkowników, ale także dodatkowym źródłem przychodów dla obiektu. Mamy miejsce, które można wykorzystać – obecna kawiarnia jest słabo użytkowana, a rozbudowa strefy relaksu, po części powiązana z wodą, ale i niezależna od niej, wydaje się idealnym rozwiązaniem.
Jak miałoby wyglądać to saunarium?
– Plan zakłada wykorzystanie głównej szatni obiektu do przejścia na halę basenową, a potem schodami na górę, gdzie powstałaby oddzielona strefa saunarium. W określonych godzinach mogłaby ona funkcjonować jako strefa tekstylna, a w innych jako beztekstylna, zgodnie z wewnętrznymi regulacjami. Zaprojektowano tam dużą saunę fińską, w której można byłoby organizować seanse, małą saunę fińską, saunę parową, saunę infrared oraz grotę solną i pomieszczenia do wypoczynku. Plan obejmuje także system schładzania z lodospadem oraz natryskami z efektami świetlnymi i muzycznymi.
Czy w szatni będziecie zwiększać liczbę szafek i czy liczba klientów obsługiwana w jednym czasie ulegnie zmianie?
– Obiekt może dziś przyjąć na hali basenowej maksymalnie 120 osób na godzinę, co – zgodnie z przepisami dotyczącymi bezpieczeństwa – zostało ustalone ze strażą pożarną. Wyjątkiem są zawody, gdzie sytuacja wygląda nieco inaczej. Uważam jednak, że liczba szafek powinna być co najmniej dwa razy większa. Pokazała to choćby pandemia COVID-19, która wymusiła większe odstępy między osobami.
W planach mamy przebudowę szatni, aby dostosować ją do potrzeb większej liczby użytkowników. Projekt zakłada stworzenie jednej, dużej szatni w systemie aquaparkowym, gdzie przez przebieralnie będzie można przejść do miejsca z szafkami na rzeczy osobiste. Następnie rozdzielenie na strefy męskie i damskie, z osobnymi sanitariatami i prysznicami. Przewidziany jest także niezależny zespół sanitarny dla osób z niepełnosprawnościami, szczególnie ruchowymi. Jeśli chodzi o szatnię w holu, już w tym roku została ona przekształcona w samoobsługową. Nie czekaliśmy na środki zewnętrzne, ponieważ wymusiła to na nas sytuacja kadrowa. Modernizację rozpoczęliśmy tuż po feriach, a teraz szatnia nie wymaga już pracownika, zaś nadzór nad strefą sprawują kamery.
Ile te wszystkie prace będą kosztować?
– Według kosztorysu sporządzonego do projektu, który mamy, całkowity koszt wszystkich prac to 19,2 mln zł brutto. Najpilniejsze prace, czyli wymiana technologii basenowej wyceniana jest na 3,2 mln zł, a termomodernizacja na 6,4 mln zł. Pozostałe koszty to przebudowa obiektu, rozbiórki, demontaże, instalacje sanitarne i elektryczne.
Czy te wszystkie prace najlepiej jest wykonać razem, czy można to etapować? Jakie jest pana zdanie w tej kwestii?
– Rozmawiam z ekspertami od inwestycji, którzy twierdzą, że etapowanie prac ostatecznie wyjdzie drożej i wydłuży cały proces. Wymagałoby to kilkukrotnego zamykania i ponownego uruchamiania obiektu, co mocno dezorganizowałoby życie naszych klientów oraz współpracujących z nami szkół i sekcji sportowych. Choć podzielenie prac na etapy może być – z tego punktu widzenia niecelowe, rozumiem, że budżet miasta może nie udźwignąć takiej inwestycji w całości. Niestety, na razie nie widać możliwości pozyskania środków zewnętrznych – nawet ostatni nabór z Urzędu Marszałkowskiego na prace termomodernizacyjne nie uwzględnia Bochni. To skłania władze miasta do rozważenia etapowania.
Jeśli miałbym coś sugerować, priorytetem byłaby wymiana technologii basenowej, a w kolejnym etapie – jeżeli nie będzie środków zewnętrznych na głęboką termomodernizację – budowa saunarium. Oba te elementy mogą poprawić rentowność obiektu – pierwszy wpłynie na obniżenie kosztów, a drugi na wzrost przychodów. Modernizacja dachu, wymiana okien i przebudowa sanitariatów, szatni oraz holu powinna być połączona z modernizacją niecki basenowej, co wymagałoby zamknięcia obiektu na dłuższy czas, około 10-12 miesięcy, jak ma to miejsce np. w Brzesku. W idealnym scenariuszu sprawę rozwiązywałoby pozyskanie dotacji celowej z budżetu państwa, choć nie jest to proste.
Istnieje również wizja bardziej odległa, czyli partnerstwo publiczno-prywatne. Taki scenariusz wymagałby znacznie większej rozbudowy obiektu, powiększenia parkingu czy stworzenia strefy dla najmłodszych, co wiązałoby się z wielomilionowymi nakładami. Partner prywatny musiałby widzieć w tym szansę na realny zwrot z inwestycji, co może być trudne do pogodzenia z aktualnymi planami miasta. Mimo to, nie należy wykluczać tej opcji, jeśli inne możliwości się wyczerpią.
To jest „plan B”, czy coś bardziej konkretnego, bo np. potencjalny partner prywatny rozpoczął rozmowy?
– To jest wyłącznie „plan B”. Natomiast jeszcze w czasie trwania kadencji burmistrza Stefana Kolawińskiego zgłosiła się firma wykonawcza, która oferowała pomoc w pozyskaniu funduszy, w tym także od prywatnych inwestorów. Jednak wtedy miasto nie miało nawet koncepcji modernizacji pływalni ani szacunkowych kosztów takiej inwestycji, więc rozmów nie kontynuowano.
Kryta Pływalnia w Bochni jest jednostką organizacyjną Gminy Miasta Bochnia, nie posiada osobowości prawnej. Więc sama nie może prowadzić takich dużych inwestycji o jakich rozmawiamy czy występować z wnioskami o dotację. To chyba utrudnia ten proces inwestycyjny?
– Pozostaje nam zabiegać o wpisanie inwestycji do budżetu miasta i przeznaczenie środków na ten cel. Apeluję do radnych oraz burmistrz i jej zastępców o wsparcie dla tego zadania. Pamiętajmy, że miejski samorząd zainwestował kiedyś 12,5 mln zł w budowę pływalni, dziś jej wartość odtworzeniowa jest szacowana na ok. 50 mln zł. Każdego dnia z obiektu korzystają setki mieszkańców Bochni i okolic. Użytkowników naszej pływalni, którzy często przyjeżdżają po zdrowie, relaks i dobre samopoczucie ciągle przybywa. Dla wielu osób woda jest niezbędnym elementem wypoczynku, wielu klientów nie wyobraża sobie codziennego dnia bez chwili relaksu w basenie. Z naszych usług coraz częściej korzystają seniorzy a także panie, które pięć razy w tygodniu uczestniczą w aqua aerobiku. Coraz więcej osób przygotowuje się tu do różnych wyczynów sportowych, promując przy tym nasze miasto na arenie ogólnopolskiej i międzynarodowej. Regularnie trenuje tu sekcja ratownictwa wodnego, dwie sekcje triathlonowe i pływackie. Mamy m.in. triatlonistę, który będzie reprezentować Bochnię w finale zawodów IronMan na Hawajach oraz młodzież w kadrze Małopolski, zdobywającą nagrody w całym kraju. Z perspektywy wcześniejszych inwestycji w naszym mieście, takich jak Rynek czy Planty, wydaje się, że bocheński samorząd jest w stanie przeprowadzić także modernizację pływalni. Dobrze zaplanowane prace mogą zapewnić obiektowi dodatkowe 10, 15 czy nawet 20 lat użytkowania.
Wspomniał pan o prawie 3 mln wejść od początku funkcjonowania pływalni, a jak to wygląda w ujęciu rocznym?
– Pierwszy rok działalności to było ponad 200 tys. klientów. Dziś, przy 110-120 tys. klientów rocznie, to nadal dobry wynik, zwłaszcza w porównaniu do lat sprzed pandemii. Po przyjściu COVID-19 i związanych z nim zamknięć liczba klientów spadła, ale w tym roku widać, że mieszkańcy Bochni i okolic wracają do pływania. Czasami odwiedza nas ponad 500 osób dziennie, co cieszy, ale też przyspiesza proces zużywania się maszyn, urządzeń, jak i całego obiektu. Im więcej osób, tym częściej wykonujemy płukanie filtrów, a to zwiększa ryzyko kolejnych rozszczelnień systemu uzdatniania wody basenowej.
Ostatnio coraz częściej publikowane są informacje o miesięcznych rekordach frekwencji. To wpływ czasowego zamknięcia pływalni w Brzesku?
– Ruch z Brzeska rozłożył się na kilka obiektów. Ludzie trenują zarówno w Bochni, jak i w Proszówkach oraz w Tarnowie. Jednak obecnie mamy najwyższą frekwencję od 2019 roku. Brzesko zamknęło się pod koniec lipca, a my od początku roku obserwujemy wzrost liczby klientów. Do września zarobiliśmy tyle, ile zaplanowano na cały rok, a ostatni kwartał przynosi dochody przekraczające plan o dziesiątki tysięcy złotych. Współpraca z okręgowym związkiem pływackim, okolicznymi gminami i lokalnymi szkółkami, przynosi konkretne korzyści. Niektórzy klienci przyjeżdżają do nas z Krakowa, unikając kolejek i wyższych cen. Warto pamiętać, że nasza pływalnia w Bochni oraz te w Proszówkach i Brzesku są jednymi z tańszych w regionie. Cena za bilet dla dorosłych nie przekracza 20 zł, co przyciąga klientów, którzy są gotowi dojechać do nas, zwłaszcza w godzinach, kiedy na obiekcie jest mniej osób.
Przez te 25 lat pojawiło się w okolicy trochę nowych tego typu obiektów. Jak bocheńska pływalnia radzi sobie z konkurencją?
– Kolega powiedział mi kiedyś: „Nie zazdrość samorządowcom nowej pływalni w okolicy”. I coś w tym jest. Pływalnie często są dotowane przez lokalne samorządy, zwłaszcza gdy mają dużą nieckę sportową i niewielką część rekreacyjną, a tak jest przecież w naszym mieście. Gdy powstawał basen w Bochni, pomiędzy Tarnowem a Krakowem nie było żadnego tego typu obiektu, a teraz konkurencja wzrosła: mamy baseny w Proszówkach, Brzesku, Niepołomicach, Limanowej, a wkrótce także w Nowym Wiśniczu.
Jak radzimy sobie z konkurencją? Staramy się być atrakcyjni, oferując przystępne ceny i wysoką jakość obsługi. Uśmiechnięty i pomocny personel, czystość obiektu oraz jakość i przejrzystość wody to nasze główne atuty. W tej lokalizacji niewiele można już osiągnąć, a radykalne rozwiązania wymagałyby olbrzymich nakładów. Oczywiście mogę sobie wyobrazić inwestycję w miejscu, gdzieś dziś jest budynek po dawnej stołówce wojskowej (budynek miejski wynajmowany m.in. na potrzeby siłowni), taka rozbudowana strefa rekreacyjna z nowymi zjeżdżalniami, z niecką dla niemowląt i małych dzieci, z nową siłownią i nową restauracją pozwoliłaby w przyszłości generować większe przychody, ale patrząc na realia budżetowe wydaje się być jednak w sferze odległych marzeń.
Basen w Wiśniczu będzie dla was dużą konkurencją?
– Z nowym obiektem trudno konkurować, bo jest świeży i nowoczesny. Jednak – z tego co słyszę – nowy basen w Wiśniczu nie będzie miał dużej części rekreacyjnej, co ograniczy możliwości spędzania tam czasu. Być może po otwarciu tego basenu część szkółek przeniesie tam swoje zajęcia, co z jednej strony może niekorzystnie wpłynąć na naszą frekwencję, ale z drugiej strony takie rozluźnienie grafika zajęć mogłoby przyciągnąć nowych klientów, zwłaszcza indywidualnych. W godzinach szczytu, między 16:00 a 19:00, często brakuje nam wolnych torów, co utrudnia pływanie wielu naszym klientom, którzy obecnie muszą dostosowywać się do godzin, w których nie ma tak dużego tłoku. Ponadto wydaje mi się, że kluczowym elementem rozwijającym naszą ofertę, będzie w przyszłości saunarium.
Wielu mieszkańców Bochni korzysta dziś z term na Podhalu, a w rozmowach często podkreślają, że chętnie by skorzystali z lokalnej oferty. Kiedyś w dawnym hotelu Millenium (później Nowa Bochnia) było małe spa, ale od czasów pandemii wszystko stoi zamknięte na klucz. Gdyby zebrano różne rodzaje saun w jednym miejscu, stworzono by atrakcyjną przestrzeń do relaksu, co ożywiłoby obiekt. Moim zdaniem to właściwy kierunek rozwoju. Natomiast innym marzeniem, którego realizacja na pewno podniosłaby atrakcyjność użytkową niecki sportowej, byłoby wypłycenie jednego toru tego basenu, który jest dosyć głęboki (1,95 m – 2,05 m). Jednak koszt takiej modernizacji z ruchomym dnem wynosi ok. 300 tys. euro.
Jeden tor 300 tys. euro? Z czego to się robi?
– To jest ruchome dno, czyli stal nierdzewna, elektronika, podnośniki, atesty bezpieczeństwa i higieny. Takie ruchome dno umożliwia organizację zawodów sportowych. Sztywne dno, które na stałe wypłyciłoby jeden tor, to modernizacja rzędu ok. 350-500 tys. zł, ale mogłoby to utrudnić albo wręcz uniemożliwić przeprowadzanie wydarzeń sportowych na naszej pływalni, na której rozgrywane już były zawody rangi Pucharu Polski, a także liczne zawody wojewódzkie.
Na koniec naszej rozmowy chciałem podpytać o Stowarzyszenie Polskie Aquaparki i Pływalnie. Jest pan prezesem tego stowarzyszenia?
– Tak, mam zaszczyt być prezesem zarządu tego stowarzyszenia już drugą kadencję. Nasz zarząd składa się z pięciu osób, a grupa zaangażowanych ludzi dąży do poprawy relacji w branży. Wszystko zaczęło się w czasie pandemii COVID-19, kiedy zamknięto pływalnie i brakowało reprezentantów naszego środowiska do rozmów z przedstawicielami administracji rządowej. Wówczas podjęliśmy decyzję o stworzeniu stowarzyszenia, które dziś liczy już ponad 50 osób fizycznych oraz kilkadziesiąt spółek.
Zorganizowaliśmy cztery ogólnopolskie fora wymiany doświadczeń, drugi rok z rzędu realizujemy pomysł ogólnopolskiego wydarzenia sportowo-rekreacyjnego pod nazwą Ekiden Pływacki, które odbędzie się w tym roku na 16 obiektach, w tym także na pływalni w Bochni. Stowarzyszenie ma na celu wyrażanie głosu branży w sprawach istotnych, takich jak zmiany w przepisach dotyczących chociażby bezpieczeństwa nad wodą. Być może w przyszłości przekształci się w izbę gospodarczą, ale na razie koncentrujemy się na współpracy i wymianie doświadczeń.
Czyli główny cel jest taki, żeby integrować aquaparki i pływalnie?
– Tak, celem stowarzyszenia jest integrowanie, konsolidowanie i reprezentowanie branży, szczególnie w rozmowach z rządem. Na agendzie pojawiają się różne tematy, takie jak jakość wody, zmiany przepisów dotyczących odpowiedzialności za wypadki oraz kwestie związane z bezpieczeństwem, ale także efektywność energetyczna budynków czy dobre praktyki zarządzania personelem.
Czy Kryta Pływalnia w Bochni jest członkiem Stowarzyszenia Polskie Aquaparki i Pływalnie?
– Bocheńska pływalnia nie jest członkiem stowarzyszenia, ponieważ jest jednostką budżetową i nie ma osobowości prawnej. W przeciwieństwie do pływalni w Niepołomicach, która jest zarządzana przez spółkę i wspiera nasze stowarzyszenie. Jednak bocheńska pływalnia dużo zyskuje dzięki mojej obecności w stowarzyszeniu. Najcenniejsza w tej współpracy jest wymiana doświadczeń, szczególnie w sprawach takich jak bezpieczeństwo czy utrzymanie jakości wody. Dzięki kontaktom z innymi zarządcami mogę uzyskać pomoc i porady w kryzysowych sytuacjach. Od niedawna Stowarzyszenie współpracuje także z kancelarią prawną, co ułatwia nam wdrażanie zwłaszcza nowych przepisów. Na przykład w sprawie ustawy dotyczącej ochrony małoletnich konsultowałem się z radcą prawnym w Urzędzie Miasta Bochnia, ale miałem także opinię kancelarii Stowarzyszenia PAiP, co pomogło mi lepiej zrozumieć temat. Tego rodzaju współpraca znacznie poszerza horyzonty menedżerów pływalni w całej Polsce, co pozwala nam na ciągły rozwój.
Czytaj również: