Kilkanaście dni po zaginięciu Grażyny Kuliszewskiej bliscy zauważyli, że na jednym z jej komunikatorów zostało zmienione zdjęcie profilowe. Zamiast wizerunku zaginionej pojawiło się zdjęcie tajemniczego skrótu „SGPMM” ułożonego z kolorowych liter przypominających te z magnesami, jakie przyczepia się na lodówce. Nie ma pewności co on oznacza i jak odczytywać ten ślad.
Jeszcze niedawno swoimi domysłami na temat „SGPMM” dzielił się z dziennikarzami mąż zaginionej, Czesław: – Ten skrót może oznaczać: S jak Sardar, G jak Grażyna, P jak Patryk– syn, M jak Mariola i M – prawdopodobnie jak Maria, jej matka. Być może to są po prostu imiona osób, na których im zależy. Mnie tam nie ma… – mówił.
Badający sprawę zaginięcia kobiety prywatny detektyw Bartosz Weremczuk ma jednak inną teorię.
– Skrót ten oznacza „second-generation Pakistani Muslim men”. Nasi detektywi sprawdzają, czy zaginiona mogła się udać na terapię behawioralną, która miała pomóc jej w przejściu na Islam – poinformował dziś na Facebooku.
Z wcześniejszych ustaleń detektywa wiemy, że kobieta miała romans z mężczyzną kurdyjskiego pochodzenia, a w lipcu ubiegłego roku kupiła przez internet Koran. Zaciągnęła też pożyczkę w banku.
– To kosztowna terapia. Może trwać od 6 tygodni do 6 miesięcy. Zależy to od rodzaju problemu oraz od postępów pacjenta. Dostęp do terapii CBT w Wielkiej Brytanii zależy również od rejonu i w niektórych miejscach trzeba na nią czekać – przybliża swoje ustalenia Bartosz Weremczuk w rozmowie z Bochnianin.pl.
Grażyna Kuliszewska, mieszkająca wraz z mężem od kilkunastu lat w Londynie, zniknęła bez śladu na początku stycznia. Wyszła z domu w rodzinnym Borzęcinie, miała wrócić samolotem na Wyspy, ale na lotnisko nie dotarła. Od tamtego czasu szukają jej bliscy, znajomi, policja i wynajęty przez męża prywatny detektyw.
Na jaw wychodzą różne szczegóły relacji małżeńskich i rodzinnych z przeszłości, ale jedynym śladem (o którym wiadomo), jaki pojawił się już po zniknięciu kobiety, jest wspomniana zmiana zdjęcia profilowego w aplikacji Viber.
– Zmiana tego zdjęcia może oznaczać, że chciała dać znać np. siostrze, że wszystko jest ok – uważa detektyw Weremczuk.
AKTUALIZACJA (21 lutego, 8:30):
Dzień po publikacji tego artykułu pojawiła się jeszcze jedna teoria dotycząca skrótu SGPMM. Litery miałyby oznaczać imiona S – Sardar, G – Grażyna, P – Patryk, M – Mirko oraz Milano. Ostatnie imiona to dzieci, które planowali mieć Grażyna Kuliszewska i Sardar.