W zeszłym tygodniu doszło do niespodziewanej wymiany prezesa zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Bochni. W rozmowie z Bochnianin.pl nowy prezes Wojciech Cholewa mówi m.in. o finansowej kondycji spółki, planach dotyczących rozwoju przedsiębiorstwa oraz swoich ambicjach.
Mirosław Cisak, Bochnianin.pl: – W latach 1998-2006 był Pan burmistrzem Bochni. Później (2010 – 2014) przez 4 lata zasiadał Pan w radzie miasta. Czy przez ostatnie 6 lat śledził Pan co dzieje się w Bochni?
Wojciech Cholewa, prezes zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Bochni: – Starałem się być na bieżąco. Bochnia będzie zawsze w centrum mojej uwagi, tutaj mieszkam i pracuję.
Jakie w takim razie są Pana wrażenia z tego w jakim kierunku idzie rozwój miasta? Mam tu na myśli np. otwartą niedawno tężnię solankową, czy trwającą rewitalizację centrum.
– Gdybym nie piastował tej funkcji, którą piastuję to pozwalałbym sobie na komentarze obywatela Wojciecha Cholewy. Natomiast w tej chwili te komentarze mogłyby być różnie odbierane. Funkcja, która została mi powierzona jest menedżerska, na tym chciałbym się skupić i o tym możemy rozmawiać.
Dla wielu osób sporym zaskoczeniem było odwołanie poprzedniego prezesa MPEC-u, czyli pana Zbigniewa Dmitrowskiego. Czy Pan też był zaskoczony?
– Mógłbym być zaskoczony, gdybym był osobą, która nie ma doświadczenia. Przychodzę jako osoba, która myślę, że ma odpowiednie uprawnienia do tego, żeby tu być. W sensie kompetencji, doświadczenia i energii, którą chcę spożytkować dla rozwoju i modernizacji tego przedsiębiorstwa.
Jak Pan odebrał propozycję objęcia funkcji prezesa zarządu MPEC-u?
– Zgodziłem się na objęcie funkcji prezesa, więc odebrałem to dobrze. Uwarunkowania poznałem już kilkanaście lat temu. W trakcie sprawowania funkcji burmistrza Bochni byłem jednym z głównych autorów modernizacji zasobów ówczesnego MPEC. Polegała ona na wymianie niektórych kotłów węglowych na gazowe oraz likwidacji uciążliwych kotłowni. Stare kotłownie zanieczyszczały środowisko, najbardziej było to widoczne kiedy spadał pierwszy śnieg – w ich obrębie było czarno od sadzy. Te najbardziej nieekologiczne kotłownie węglowe zostały zlikwidowane. W zamian wybudowano nowe sieci ciepłociągów preizolowanych, którymi podano ciepło z największej kotłowni K11. Ona zaś, będąc kotłownią węglową, została zmodernizowana – kotły WR 10 zyskały ściany szczelne a kominy nowe elektrofiltry, co w znaczący sposób poprawiło parametry ich pracy.
To były czasy zupełnie odmienne od obecnych. Przede wszystkim mieliśmy do czynienia z wysokim bezrobociem, a cena węgla w stosunku do ceny gazu była drastycznie niższa. Wybór takiego sposobu modernizacji pozwolił na utrzymanie taryfy cieplnej na niezmiennym poziomie przez kilka kolejnych lat. Jeśli wówczas dokonalibyśmy zmiany kotłów na gazowe, to taryfa wzrosłaby znacząco, prognozy mówiły o 40 proc. wzroście. Byłoby to zbyt dużym obciążeniem finansowym dla mieszkańców.
A jak to wygląda dzisiaj?
– Dzisiaj mamy zupełnie inną sytuację. Największa kotłownia to dalej K11 przy ulicy Ofiar Katynia, produkuje 70 proc. ciepła, które pochodzi ze spalania węgla. A węgiel nie powinien być przyszłością tego zakładu. Dlatego na starcie swojej pracy rozpocząłem zbieranie wszystkich potrzebnych informacji, które posłużą do zbudowania strategii działania na najbliższe dziesięciolecie, ze szczególnym uwzględnieniem przyjętych priorytetów.
Chciałbym doprowadzić do tego, żeby MPEC posiadało status przedsiębiorstwa Efektywnego Energetycznie w rozumieniu ustawy z dn. 20 maja 2020 roku. Zgodnie z ustawą, będziemy musieli wytwarzać 50 proc. energii w oparciu o zasoby odnawialne – to jest mój cel. Obecnie w MPEC prowadzony jest sezonowy tryb pracy naszych kotłowni. Związane jest to z tym, że nie produkujemy ciepła dla potrzeb wytworzenia ciepłej wody użytkowej dla naszych odbiorców. Będę starał się to zmienić. Dlatego już w pierwszych dniach mojej nowej pracy podjąłem rozmowy ze Spółdzielnią Mieszkaniową, aby w jednym z bloków uruchomić pilotażowy program dostarczania ciepłej wody użytkowej. Już zostały podjęte analizy, które będziemy chcieli poddać do konsultacji z mieszkańcami wybranego bloku.
Jakie byłoby źródło energii potrzebnej do ogrzania tej wody?
– Rozpocząłem już rozmowy z firmami, których działanie pozwoliłoby nam na wygenerowanie oszczędności w oparciu o istniejącą infrastrukturę MPEC. Musimy na wstępie zgromadzić dane i pomierzyć pewne parametry. Dopiero zebranie wszystkich pozwoli na podjęcie rzeczowej decyzji. Peter Drucker, ekspert ds. zarządzania, powiedział kiedyś, że „nie można zarządzać czymś, czego nie można zmierzyć” – uważam, że to bardzo pouczające. Musimy mieć pewność, że dokonane zmiany przyniosą wymierne efekty, obniżą koszty ponoszone przez mieszkańców z tytułu korzystania z dostarczanego przez nas ciepła. Gdy pomysł nabierze już konkretnych kształtów to przejdziemy to kwestii jego finansowania. Na pewno nie będę się bał sięgać po instrumenty, które do tej pory nie były wykorzystywane np. partnerstwo publiczno-prywatne, czy obligacje przychodowe itp.
Jakie są obecne możliwości finansowe MPEC-u? Na większe inwestycje konieczne są środki zewnętrzne?
– Firma MPEC jest stabilna finansowo, co pozwala myśleć o zaciągnięciu zobowiązań na planowane inwestycje. Tam, gdzie nie będę musiał używać środków własnych, to będą sięgał po środki zewnętrzne. Są przedsięwzięcia, które trzeba wykonać, bo prawo tak stanowi. Ale są też przedsięwzięcia, których wykonywanie pozwala na oszczędności lub większą rentowność firmy. I tu np. instrument obligacji przychodowych jak najbardziej pasowałby do realizacji takiego działania. Środki własne, które posiadamy są wystarczające do realizacji mniejszych przedsięwzięć, typu fotowoltaika prosumencka dla K11.
Czy możliwe jest użycie fotowoltaiki w szerszej skali?
– Przedsiębiorstwo za zużytą energię elektryczną płaci w skali roku około 300 tys. zł. Żeby pokryć taką kwotę trzeba posiadać farmę fotowoltaiczną o mocy 0,8 MW. I o takiej instalacji myślałem. Jednak, żeby korzystać z możliwości prosumenckiego produkowania energii elektrycznej, farma fotowoltaiczna powinna być tam gdzie energia elektryczna jest pobierana. Inaczej nie da jej się zbilansować. A w przypadku MPEC mamy do czynienia z ponad 100 punktami poboru energii elektrycznej. Reasumując najprawdopodobniej będę chciał wybudować farmę w pobliżu kotłowni K11. Jaka będzie jej moc przekonamy się po audycie, który będzie w najbliższych tygodniach.
Główna kotłownia, z której pochodzi 70 proc. ciepła, jest teraz węglowa. Jaki jest pomysł na jej unowocześnienie?
– Jeśli uda się plan podania ciepłej wody dla os. Niepodległości i os. św. Jana poprzez tę kotłownię, to wtedy możemy mówić o kogeneracji, trigeneracji, bo wtedy jest możliwość wstawienia tam turbiny energetycznej, która produkowałaby również prąd jako coś odpadowego. Nie chcę jednak mówić o szczegółach, bo to dopiero pomysł, który potrzebuje solidnej analizy. Tu znowu wrócę do celu, czyli MPEC jako Przedsiębiorstwo Efektywne Energetycznie. Ważna rzecz, którą muszę przypomnieć to fakt, że w głównej kotłowni dokonano zmniejszenia mocy do wartości poniżej 20 MW. Skutkuje to tym, że MPEC posiadający kotłownię węglową o takiej mocy nie jest zmuszony do zakupu zielonych certyfikatów, które powodowałyby utratę rentowności przedsiębiorstwa.
Czy to oznacza w przyszłości wymianę pieca węglowego w głównej kotłowni na gazowy?
– Jest to oczywiste. Kogeneracja i trigeneracja na piecu węglowym jest wręcz niemożliwa.
Może jeszcze kilka słów na temat ciepłej wody użytkowej?
– Do planowanego pilotażowego programu zasilającego w ciepłą wodę użytkową chcemy podłączyć jeden blok, do którego w tej chwili ciepło dostarczane jest z kotłowni gazowej. Zaznaczam jednak, że taki pilotażowy program będzie wymagał konsultacji społecznych. Mieszkańcy muszą być dobrze poinformowani. Nic nie będzie działo się bez nich. Rozmawiałem z przedstawicielami Spółdzielni Mieszkaniowej, ale chcę też spotykać się z przewodniczącymi osiedli. Podanie ciepła użytkowego do kranów wiąże się z niesamowitą poprawą bezpieczeństwa w mieszkaniach. Taka zmiana spowodowałaby przede wszystkim wyeliminowanie funkcjonowania niebezpiecznych piecyków gazowych.
Kiedy można spodziewać się wykonania?
– Chciałbym zrealizować ten pilotażowy program w sezonie letnim przyszłego roku. Natomiast program dotyczący kotłowni K11 wymaga czasu. Aby był sens uruchomienia takiego programu musi być podłączonych tyle mieszkań, żebyśmy mogli produkować przynajmniej 1 MW energii. Chodzi o ekonomiczny aspekt pracy kotła wynikający z jego bezwładności i kosztów eksploatacyjnych. Poniżej tej wartości to ciepło będzie zbyt drogie.
Przyszłość to niewątpliwie energia odnawialna. Zgadza się Pan z tym?
– W 100 procentach tak, oczywiście. To nie ulega wątpliwości. Poza tym pokazanie statusu Zakładu Efektywnego Energetycznie daje nam możliwość sięgania po środki zewnętrzne.
Na koniec naszej rozmowy wróćmy jeszcze do lokalnej polityki. Czy ma Pan ambicje, aby za 3 lata ponownie powalczyć o fotel burmistrza Bochni?
– Nie mam takich ambicji, aby ponownie być burmistrzem miasta Bochni. Mam ambicje, żebyśmy wtedy byli w trakcie realizacji planów, które dotyczą rozwoju MPEC-u. Teraz skupiam się wyłącznie na pracy w Miejskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej i zamierzam to robić na 100 procent.