W piątek na dziedzińcu Muzeum im. Stanisława Fischera w Bochni zorganizowano kolejne spotkanie w ramach cyklu Muzealna Akademia Historyczna. Tym razem Andrzej Pacuła przedstawił temat „Uzbornia – Arkadia dzieciństwa, dzieje historyczne i… bajeczne”.
Przy wspaniałej lipcowej pogodzie licznie zgromadzeni na muzealnym dziedzińcu, uczestnicy kolejnego spotkania z wakacyjnego cyklu Muzealna Akademia Historyczna, mogli wysłuchać porywającej opowieści Andrzeja Pacuły – pisarza, poety, m.in. autora tomu wierszy pt. „Uzbornia. Pamiątki rodzinne”, wydanego przez bocheńskie muzeum. Autor w wykładzie „Arkadia dzieciństwa, dzieje historyczne i …bajeczne” sięgnął tym razem do uzborniańskiego matecznika rodu Pacułów na ul. Węgierskiej, malując żywo i sugestywnie pyszne obrazy sprzed dziesięcioleci. – To była kultura dialogu, rozmowy, wewnętrznych związków w tej społeczności, gdyż mieszkańcy Uzborni tworzyli społeczność. Swoistą, odrębną, niepowtarzalną.
Zanim jednak do tego doszło, wprowadził słuchaczy w zagadnienia pradziejów tej części dzisiejszej Bochni, która zawsze charakteryzowała się sporą odrębnością a nawet pewną dozą tajemniczości. Zaczął od czasów, gdy przed 13,6 mln laty wzgórze Uzborni okalało mioceńską zatokę morską. Rów przedgórski, nazwany Zapadliskiem Przedkarpackim, wypełniony był w okresie mioceńskim wodami płytkiego i ciepłego morza, z którego na drodze ewaporacji, czyli krystalizacji soli rozpuszczonych w wodzie morskiej, powstała sól kamienna. W trakcie ruchów górotwórczych (ruchów wypiętrzających Karpaty) seria solonośna została przesunięta z pierwotnej pozycji oraz silnie pofałdowana. W rejonie bocheńskiego złoża solnego dominują dwie formy fałdowe, w części północnej jest to antyklina bocheńska, w której obrębie znajduje się główne złoże soli oraz antyklina Uzborni znajdująca się na południu, która pozostała poza strefą eksploatacji.
Prelegent zwrócił uwagę na dwa inne istotne bogactwa naturalne Uzborni. Po pierwsze była ona naturalnym rezerwuarem wody, transportowanej rurmusem (wodociągiem) do miasta – na potrzeby mieszkańców oraz właścicieli browarów. Drugim bogactwem eksploatowanym na Uzborni był gips, pozyskiwany intensywnie w XIX wieku i pierwszych latach XX stulecia.Uzbornia to także teren, gdzie znajdował się folwark dominikański darowany braciom zakonnym przez Jana Banika, warcabnego w bocheńskiej żupie. To również role uprawne mieszczan bocheńskich a także korporacji rzemieślniczych.
Ten sielski charakter Uzborni zaczął się radykalnie zmieniać na początku ubiegłego wieku, kiedy na terenie dawnego gispsołomu założono park i dokonano nasadzeń drzewostanu. W następnym dziesięcioleciach zaczęto coraz powszechnie zmieniać grunty uprane na działki budowlane, w wyniku czego Uzbornia trwale odmieniła swoje oblicze.
Przejmującą sekwencją tej opowieści była egzekucja na Uzborni 18 grudnia 1939 roku – jej niejednoznaczne okoliczności i wciąż niewyjaśnione zagadki.Andrzej Pacuła znakomicie odczytał rytm życia dawnych mieszkańców Uzborni – nieśpieszny, przestrzegany z namaszczeniem porządek, rytm niedzieli i dnia powszedniego, rytm dialogu. Wzruszamy się dziś tymi obrazami, bo to przecież jakaś cząstka pięknego świata, który przeminął. Andrzej Pacuła świetnie go opowiedział, opisał i unieśmiertelnił (JF).