– Kiedyś mówiło się, nadal się mówi, że jest coś takiego jak język nieparlamentarny… Ale coraz częściej słowa, których używają niektórzy parlamentarzyści zaprzeczają temu wyrażeniu – ocenił w rozmowie na antenie kanału „Media Narodowe” poseł ziemi bocheńskiej Stanisław Bukowiec (Porozumienie).
Parlamentarzysta z Bochni wraz z posłem Konfederacji Arturem Dziamborem gościli we środę w programie „Konfrontacje”. Jednym z tematów była brutalizacja języka debaty publicznej, a jako przykład podsunięty przez prowadzącego posłużyły świąteczne życzenia posła PO Sławomira Neumanna, który w opublikowanym w mediach społecznościowych wideo powiedział: „Dla tych, którzy będą wypatrywać na niebie pierwszej gwiazdki i dla tych wszystkich, którzy będą wypatrywać pierwszych ośmiu gwiazdek życzę, aby to były Święta, gdzie jest duże zrozumienie, gdzie jest spokój, miłość i coraz więcej nadziei”.
Kontrowersje wzbudziła oczywiście czytelna aluzja dotycząca „ośmiu gwiazdek”, będących powszechnie znanym synonimem wulgarnego zwrotu pod adresem partii rządzącej.
– Ja jestem generalnie przeciwnikiem radykalizacji, zaostrzania języka politycznego. Niestety tak się zdarzyło, że obie główne partie ten język – myślę świadomie – zaostrzają po to, żeby jeszcze bardziej polaryzować polską scenę polityczną – stwierdził Stanisław Bukowiec. – Natomiast wprowadzanie tego bardzo wulgarnego języka w sferę sacrum, w sferę bardzo rodzinnych, wyjątkowych świąt Bożego Narodzenia, jest nie tylko niestosowne, jest po prostu nieprzyzwoite – dodał.
– Uważam, że jeżeli politycy Platformy Obywatelskiej będą nadal epatować tym bardzo wulgarnym przekazem to nie pozyskają nowych wyborców. Dlatego, że jednak jest całe spektrum wyborców środka, wyborców centrum, którzy niekoniecznie zgadzają się na brutalizację języka. Myślę, że nie jest to sposób na to, żeby zdobyć nowych wyborców – ocenił poseł z Bochni.
– Kiedyś mówiło się, nadal się mówi, że jest coś takiego jak język nieparlamentarny… Ale coraz częściej słowa, których używają niektórzy parlamentarzyści zaprzeczają temu wyrażeniu, które miało świadczyć o tym, że kultura polityczna jest czymś wyjątkowym i język politycznej debaty jest zupełnie inny niż język ulicy, czy język rynsztoku. Czasem, coraz częściej, rynsztok do tej debaty wkracza szerokimi drzwiami – podsumował Stanisław Bukowiec.