Podczas grudniowej sesji radny Stanisław Dębosz podzielił się swoim zdaniem na temat standardu odśnieżania bocheńskich ulic i chodników podczas niedawnego, grudniowego ataku zimy. Swoje uwagi wnieśli też inni radni.
Swoją wypowiedź radny rozpoczął od nawiązania do uchwał ws. przejmowania przez Bochnię utrzymania dróg od innych samorządów, np. dróg powiatowych.
Nieodśnieżone jezdnie i chodniki
– Cieszy mnie, że przejmujemy coraz więcej zadań związanych z utrzymaniem dróg, ale 11 grudnia pokazał chyba słabość firmy, która zajmuje się utrzymaniem tych dróg. Całe miasto oprócz ulicy Kazimierza Wielkiego wyglądało trochę jakby sprzed czasów średniowiecza, bo niestety ul. Mickiewicza, ul. Krakowska, ul. Samlickiego, ul. Oracka, ul. Kolejowa były nieodśnieżone, nie było przejazdu, brak podjazdu do szpitala. Chodniki, które są w gestii BZUK-u, niestety nie były odśnieżone. Jedyny chodnik, który został odśnieżony w tym dniu, w niedzielę 11 grudnia, to był chodnik obok Miejskiego Domu Kultury w kierunku do kościoła. Niestety to pokazało, że jesteśmy trochę daleko w tyle, a jeżeli będziemy przyjmowali działania, a nie mamy do tego sprzętu, to chyba lepiej nie róbmy tego – powiedział radny Stanisław Dębosz.
– Nie będę polemizował z panem radnym, dlatego że nie byłem akurat na tych ulicach, więc trudno mi powiedzieć. Natomiast posłużę się takim małym przykładem: wracałem z Krakowa i na głównych arteriach, wtedy kiedy była śnieżyca też samochody nie nadążyły odśnieżać. Więc przy intensywnych opadach utrzymanie tego w ciągłym stanie czarnej nawierzchni jest niewykonalne – odpowiedział burmistrz Bochni Stefan Kolawiński.
– Panie burmistrzu, z całym szacunkiem, ulica Kazimierza Wielkiego była czarna – zgodzę się, ale drogi, o których mówiłem były nieodśnieżone, tam nie przejechała żadna odśnieżarka. Pierwszą odśnieżarkę widziałem w niedzielę o godz. 14:30 to traktor BZUK-u, niestety miał pług podniesiony na wysokość 15 cm. Dopiero następna odśnieżarka, która była widoczna o godz. 16:00 na ul. Konstytucji 3 maja, faktycznie zaczęła odśnieżać. Jeżeli potrzebne są na to dowody to bardzo proszę: nagrałem filmiki, które są do wglądu – dopowiedział radny Stanisław Dębosz.
Przewodniczący o sytuacji w USA
– Pan Bóg był dla nas litościwy i dzięki upałom tego śniegu już nie ma, problemu rzeczywiście nie widać, ale podjeżdżając do kościoła przed 6:00 rano musiałem omijać samochody, które nie były w stanie na drodze wojewódzkiej, czyli na ul. Konstytucji 3 maja, wyjechać z ul. Karosek. Sytuacja była trudna w całej Polsce, miejmy tego świadomość. Obserwujmy co dzieje się w tej chwili w Stanach Zjednoczonych, kiedy mamy opady śniegu, nieco większe, bo 1,4 m, śledźmy komunikaty ile osób zamarzło już w samochodach. Dla nas to i tak było szczęśliwe zakończenie – skomentował przewodniczący rady Bogdan Kosturkiewicz.
– Natomiast mam prośbę na następny raz, aby z Urzędu Miasta Bochnia było zlecenie dla BZUK-u na wywożenie śniegu z przystanków, bo to jest najważniejsza rzecz. Nikt nie będzie miał pretensji do urzędu, jeśli będą problemy z przejazdami, bo takie problemy muszą wystąpić i firmy nie są w stanie do końca odgarnąć tego śniegu. Zauważyłem, że dopiero po tygodniu zaczęto wywozić ten śnieg, a ludzie musieli ćwiczyć skok w dal i skok wzwyż wchodząc do autobusu – dodał Bogdan Kosturkiewicz.
„Nie chodzi o to, żeby wyżywać się na firmie”
Do dyskusji włączyli się jeszcze radni Jan Balicki i Jerzy Lysy.
– Na szczęście aura nam sprzyjała, śnieg stopniał, emocje opadły i dzisiaj możemy do tego podejść trochę spokojniej. Nie chodzi o to, żeby w tej chwili wyżywać się na firmie i osobach, które tym się zajmowały, bo zapewne dawali z siebie tyle ile mogli. Natomiast z tego co się zdarzyło powinniśmy wyciągnąć wnioski – zaznaczył radny Jan Balicki, wyjaśniając, że chodzi m.in. o sprawniejsze usuwanie śniegu zalegającego na poboczach (utrudniał pieszym przechodzenie przez jezdnię), czy z miejsc parkingowych.
– Niektórzy mieszkańcy z rejonu ul. Dołuszyckiej sugerowali mi, że w minionych latach byli podwykonawcy głównej umowy, którą ma teraz BZUK i zdarzały się sytuacje takie, że zanim te główne drogi zostały przetarte to jakiś mieszkaniec, czy przedsiębiorca, z którym była zawarta umowa już te małe, boczne uliczki, gdzie w normalnej kolejności BZUK dojeżdżałby późno, były przetarte. Sugerowałbym, żeby się nad tym poważnie zastanowić – mówił Jan Balicki.
– Ta ostatnia chwilowa zima obnażyła wszelkie mankamenty projektowe i wykonawcze naszego rynku. Większość rynku była przez wiele dni niedostępna dla osób, które nie chciały złamać ręki, nogi itd. Najwyższa pora, żeby w ramach uderzenie się w piersi przedstawiciele urzędu miasta przeszli po tych elementach, które stanowią bariery dla nie bardzo niepełnosprawnych nawet ludzi, tylko dla ludzi w miarę sprawnych, którzy nie chcą się zabić na schodach, gdzie nie ma poręczy, na podestach nie wiadomo czemu służących i żeby w ramach weryfikacji zrobić te urządzenia – zaapelował radny Jerzy Lysy.
– Myślę, że każdy poniósł jakieś straty. Też również należę do tych, którzy nie ustrzegli się i złapali zająca na bocheńskich chodnikach. Tak bywa, trzeba myśleć i przewidywać co się będzie działo. Też padłem ofiarą własnej bezmyślności, bo zdając sobie sprawę z tego, że mogę się poślizgnąć, jednak zaufałem, że pod śniegiem nie będzie lodu, a był lód i udało mi się złapać zająca. Niektórzy wypadli znacznie gorzej, jak patrzę tutaj na panią Martę Babicz (ręka w gipsie – przyp. red.), nie da się ukryć: trzeba uważać – dorzucił Bogdan Kosturkiewicz.
Na zdjęciach: drogi w Bochni po opadach śniegu w niedzielę 11 grudnia 2022: