Zaskakujący przebieg miało zebranie wiejskie w Nieszkowicach Małych, które odbyło się tam w miniony wtorek. W pewnym momencie mieszkańcy sołectwa przegłosowali… wyproszenie z sali dwóch radnych opozycyjnych.
Zebranie zwołano aby podjąć decyzję na co przeznaczyć 30 tys. złotych z funduszu sołeckiego. Oprócz mieszkańców i władz gminy na spotkaniu pojawili się też radni opozycyjni z Cikowic i Damienic – Izydor Wróbel oraz Stanisław Cefal. Obecny był też trzeci z „trójki muszkieterów” (tak na ostatniej sesji „ochrzcił” radnych opozycyjnych przewodniczący rady gminy) – Witold Kowalski, bo Nieszkowice Małe to jego okręg wyborczy. Ten ostatni był oficjalnie zaproszony.
Jak wynika z relacji sołtysa Nieszkowic Małych Wiesława Michniaka, gdy mieszkańcy już przedyskutowali i przegłosowali sprawy finansowe, przyszedł czas na wolne wnioski i zapytania.
W tej części o głos poprosił radny Izydor Wróbel. Mówił o sprawie podjęcia głośnej uchwały, którą rada gminy wycofała się z obietnicy współfinansowania remontu drogi powiatowej (biegnie ona także właśnie przez Nieszkowice Małe), co w konsekwencji może doprowadzić do tego, że zadanie w ogóle nie będzie realizowane. O budzącej sporo emocji sprawie pisaliśmy w Bochnianin.pl TUTAJ.
Zrobiło się gorąco
Dalszy przebieg wypadków zaczął się jednak wymykać spod kontroli. – Radny zabrał głos, ale hmm, że tak powiem, w sposób arogancki – twierdzi sołtys Nieszkowic Małych prowadzący spotkanie. W jego ocenie zachowanie radnych z Cikowic i Damienic było „totalnie nie na miejscu”. – Próbowali, no nie wiem, podburzać to zebranie, żeby wyszła jeszcze jakaś awantura. Starałem się to opanować, na szczęście jakoś się udało.
– Ja tylko w sposób normalny, aczkolwiek głośny i stanowczy, no bo chciałem, żeby ludzie słyszeli, przedstawiłem swoje stanowisko – wyjaśnia spokojnie radny Izydor Wróbel. – Ani się nie awanturowałem, ani nikomu nie ubliżałem – zaznacza.
Niecodzienne głosowanie
Atmosfera jednak mocno zgęstniała, aż w końcu jedna z mieszkanek zgłosiła wniosek, żeby wykluczyć radnych Wróbla i Cefala z zebrania. Sołtys poddał go pod głosowanie – za tym aby dwójka radnych opuściła salę zagłosowało 13 osób, 7 było przeciw, a 5 nie miało zdania.
– To było kuriozalne. Radni gminy mają pełne prawo brać udział w zebraniach wiejskich i zabierać podczas nich głos – zwraca uwagę Izydor Wróbel. Przywołuje stosowne zapisy statutu rady gminy i sołectwa. Jego zdaniem sołtys, a jeśli nie on to obecni na sali wójt albo wicewójt, powinni byli zwrócić zebranym uwagę, że chcą podjąć działanie bezprawne.
Izydor Wróbel i Stanisław Cefal opuścili jednak salę. Choć uważają, że mają rację, to nie mieli wyjścia w obliczu mobilizujących do tego „zachęt” ze strony jednego z krewkich mieszkańców. Na szczęście nie doszło do rękoczynów.
– Wyszliśmy. Jak nas nie chcą, jak nie chcą żebyśmy walczyli o pieniądze dla nich i na ich drogę, no to niestety… – podsumowuje Stanisław Cefal.
Sprawa do prokuratury?
Izydor Wróbel przyznaje, że sprawa może mieć dalszy ciąg. – Jutro spotykamy się jako klub. Zastanawiamy się nad ewentualnym zgłoszeniem sprawy do prokuratury, bo to było ewidentne złamanie prawa – powiedział w rozmowie z Bochnianin.pl.
Temat drogi powrócił
Już pod nieobecność dwójki radnych opozycyjnych (trzeci – Witold Kowalski, pozostał na sali) mieszkańcy powrócili do tematu remontu drogi i decyzji rady gminy. Prosili o wyjaśnienie spraw, o których czytali w internecie. Zwracali uwagę, że na tej drodze nie ma poboczy, ruch samochodowy jest wzmożony, a oni obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Wójt Marek Bzdek zapewnił ich, że będzie dążył do tego, aby modernizacja drogi powiatowej doszła do skutku.