R e k l a m a

Gmina Bochnia wycofuje się z inwestycji. Powodem „trzech muszkieterów” i „drugie dno”

-

W poniedziałek rada gminy Bochnia na nadzwyczajnej sesji uchyliła uchwałę, na mocy której samorząd miał dorzucić 900 tys. zł do budowy chodnika i remontu drogi powiatowej biegnącej przez Nieszkowice Małe i Stradomkę. Z tego powodu inwestycji prawdopodobnie w ogóle nie będzie. Podczas wczorajszego posiedzenia otwarcie potwierdzono to, o czym Bochnianin.pl pisał kilka dni temu: decyzja ma „drugie dno” i ma być „nauczką” dla trójki radnych opozycyjnych.

Przypomnijmy: inwestycję ma realizować Powiat Bocheński. Ma ona kosztować około 3,6 mln zł. Powiat złożył wniosek o jej dofinansowanie z Funduszu Dróg Samorządowych, co zapewni połowę potrzebnej kwoty (wniosek został wysoko oceniony i czeka już tylko na podpis ministra). Na drugą połowę miały się złożyć środki z budżetu powiatu i budżetu gminy Bochnia (po 25 proc.).

Dwa miesiące temu (w maju) rada gminy podjęła uchwałę o przystąpieniu do zadania i zabezpieczyła w budżecie swój wkład. Wczoraj się z tego wycofała. „Za” było 10 radnych, 3 zagłosowało przeciw, 1 wstrzymał się od głosu (lista poniżej). Jak nieoficjalnie ustalił Bochnianin.pl, z dużym prawdopodobieństwem „wykolei” to całe zadanie, bo w budżecie powiatu nie ma środków, którymi można byłoby załatać tę nagłą dziurę. Chodnika nie będzie.

Decyzja oficjalnie spowodowana jest potrzebą przesunięcia 900 tys. zł na zadania własne (remonty dróg gminnych), ale budzi kontrowersje, bo otwarcie wyjaśniono, że jej powodem jest zachowanie trójki radnych opozycyjnych, w tym radnego ze Stradomki właśnie.

Podczas wczorajszego posiedzenia rady gminy nie brakowało emocji.

„Wybielanie” radnych

Powody, dla których miało nastąpić uchylenie uchwały, wyjaśnił już we wstępie do dyskusji przewodniczący rady gminy Piotr Gajek:

– Formalnie jest to przekazanie tych pieniędzy na drogi gminne, bo wiemy w jakim one są stanie. Stan tych dróg jest fatalny w niektórych miejscach i potrzeba, żeby te 900 tys. zł na te drogi przeznaczyć, bo wiem, że mieszkańcy tych wsi się tego domagają. A 900 tys. zł to jest niebagatelna kwota – rozpoczął.

Piotr Gajek – przewodniczący Rady Gminy Bochnia.

A teraz „drugie dno” – jak to media naświetlają (o „drugim dnie” napisał Bochnianin.pl – czytaj TUTAJ). Drugim dnem jest to, że… Powiem to wprost. Pan radny Kowalski w oczach wyborców kreuje się na prawego, szlachetnego i skutecznego radnego. Jest wybielony podejmując niepopularne decyzje. I chwali się mieszkańcom, że on to mieszkańcem wszystko pięknie załatwił.

– I teraz tak sobie myślę, że np. pan Majchrzak, pani Kweczko, czy pan Tynka, myślę, że też powinniśmy być w oczach wyborców wybielani, a nie tylko w jakiś sposób w czarnych kolorach mają na nas patrzeć jako radnych, że podejmujemy tylko takie niepopularne decyzje. I to jest drugie dno. Po prostu my jako radni chcemy, żeby też nas postrzegali nasi wyborcy w bardziej różowym kolorze.

Dalsza dyskusja jeszcze lepiej uwydatniła w czym rzecz.

Moralność radnych

– Strasznie małostkowe to było, panie przewodniczący, ja na pana miejscu takich opinii bym tutaj nie wyrażał, bo naprawdę żal było słuchać tego co pan mówił – stwierdził w odpowiedzi radny Izydor Wróbel (jeden z trójki radnych opozycyjnych). Odnosząc się do ostatniego zdania przewodniczącego Piotra Gajka, poradził: – To starajcie się o to, żeby o was mówiono dobrze, a nie czyńcie drugiemu na złość!

Izydor Wróbel – radny opozycyjny z Cikowic.

To jest zwykłe zbójowanie ciągnął Izydor Wróbel. – Czy moralnym jest według radnych, którzy to podpisali – mówię tu o moralności, bo macie takie prawo, oczywiście, że tak – czy moralnym jest zabrać jednym, a dać teraz na bliżej nieokreśloną „realizację licznych zadań własnych gminy”?

Od razu zripostował przewodniczący Piotr Gajek:

Piotr Gajek – przewodniczący Rady Gminy Bochnia.

– A czy moralnym było to, że zagłosował pan przeciwko wywożeniu śmieci za tą cenę, albo nie wywożeniem? Czy to moralne było, żeby nasza gmina została zalana śmieciami – a my pozostali, jako radni, musieliśmy podjąć tą decyzję. Czy to było moralne? Cały czas pan mówi o moralności. Niech pan patrzy na siebie…

Izydor Wróbel nie ustawał jednak w próbach nakłonienia radnych do przedstawienia argumentów, dla których „po dwóch miesiącach zmienili zdanie”. Zwrócił się m.in. bezpośrednio do Franciszka Pajora z Proszówek, czym wyraźnie wyprowadził go z równowagi: – To jest nie w pana gestii… Weźże se pan wyobraź, żeby ja się tłumaczył panu radnemu…! – zdenerwował się radny wymownie stukając się ręką w czoło.

– Nie mnie, tylko wysokiej radzie… Może pan powiedzieć, że się pan nie będzie tłumaczył i ma pan takie prawo. Ale to mieszkańcy słuchają, mieszkańcy słuchają! – podkreślił dwukrotnie Izydor Wróbel.

Głos zabrali jeszcze radni Jacek Majchrzak i Barbara Kweczko. Pierwszy przypomniał, że w maju wstrzymał się od głosu. Z kolei radna z Brzeźnicy/Gorzkowa stwierdziła, że od początku była przeciwna dokładaniu do powiatowej inwestycji, ale potem pod wpływem „dużej dyskusji” dała się przekonać. – Czego później żałowałam – podsumowała gorzko.

Radny ze Stradomki: „To jest sprawa polityczna”

W końcu głos zabrał Witold Kowalski – radny ze Stradomki, jeden z trójki „opozycjonistów”. Zwrócił się do Piotra Gajka:

– Tą wypowiedzią udowodnił pan panie przewodniczący, że jest to sprawa polityczna. Pan się tak nie powinien zachować. Pan jest przewodniczącym wszystkich mieszkańców gminy, tak samo jak ja radnym. Kto się wybiela, to oceniają ludzie. Ja nigdzie nie chodziłem. Jak mnie pytano na zebraniu co będzie, to nie odpowiadałem, że ja coś załatwiłem, tylko że rada gminy podjęła taką uchwałę.

Witold Kowalski – radny opozycyjny ze Stradomki.

– Państwo podpisali wniosek o zdjęcie pieniędzy z drogi powiatowej leżącej w Nieszkowicach Małych i Stradomce, a niech pan sobie popatrzy, gdzie część tej drogi leży – panie przewodniczący, u pana leży! Głośno mówię: u pana leży, jest to dojazd do strefy ekonomicznej u pana i u pana Trzósły (to radni z Gierczyc i Siedlca – przyp. red.). I pan zagłosuje sobie za ściągnięciem z „własnej” drogi – wskazywał Witold Kowalski. – Nie wiem za co jest ta polityczna zemsta na mnie, ale jestem radnym 21. rok i jeszcze takiej sprawy nie było.

Na koniec radny dorzucił jeszcze: – Pan wójt zawsze wytykał panu Lysemu, że nie umiał współpracować z powiatem i nie dawał pieniędzy. No Lysy, proszę pana, nie dawał, ale mówił to otwarcie, prosto w oczy na pierwszej sesji odpowiadał, że nie da. A tu państwo urządzili szopkę. Szopkę jak dzieci z przedszkola. Na komisji nie dacie nic, nie, nie, bo to, bo tamto, później no bo pan wójt jest słodki tatuś, poprosił, no to państwo przeznaczyli na realizację tego zadania, a teraz pan wójt wam kazał, to te pieniążki zabieracie.

„Nie chcecie współpracować”

W odpowiedzi przewodniczący rady Piotr Gajek przypomniał:

– Drugim dnem jest to, że wy nie chcecie współpracować. Jestem trzecią kadencję w tej radzie i jeszcze nie dochodziło do takich rzeczy, do jakich dochodzi w tej kadencji. I dlatego ja cały czas podkreślałem: współpraca, współpraca, współpraca. Ale widząc waszą postawę, widząc wasze zachowanie, ja tej współpracy ani w ząb, ani krzty, nie widzę.

– Bo rada gminy to jest takie ciało, które podejmuje nie tylko piękne, łatwe i przyjemne uchwały, ale podejmuje bardzo trudne uchwały, które dotyczą podwyżek. Ale wy, panowie, oczywiście wy jesteście przeciwni. Przeciwni podwyżce śmieci, teraz będzie na pewno podwyżka kanalizacji i wody bo prąd drożeje, oczywiście co zrobicie? Ja już z góry zakładam i z góry wiem, że wy będziecie przeciwni. Tak będzie, bo wy będziecie się wybielać. A wy teraz chcecie, żebyśmy teraz pięknie za wszystkimi uchwałami (zagłosowali – przyp. red.), tymi które są bardzo dobre dla tych państwa mieszkańców.

Wyniki głosowania ws. uchylenia uchwały o dofinansowaniu remontu drogi powiatowej:

Głosy „za”:

Władysław Bielak
Piotr Gajek
Renata Kowalczyk
Barbara Kweczko
Maciej Laskowicz
Jacek Majchrzak
Franciszek Pajor
Stanisław Rachwał
Alina Skoczek
Robert Tynka

Głosy „przeciw”:

Izydor Wróbel
Stanisław Cefal
Witold Kowalski

Wstrzymał się: Adrian Kukla

„Trzech muszkieterów”

Radni opozycyjni (od lewej): Izydor Wróbel, Stanisław Cefal i Witold Kowalski.

Tuż po ogłoszeniu wyników głosowania, przewodniczący rady Piotr Gajek podsumował jeszcze:

– Takie porównanie mi się tu nasuwa. Że panowie to jak trzech muszkieterów, którzy walczą, walczą, ale nie wiedzą, że można też od tej szabli, którą machacie, trochu się pokaleczyć.

Nie był to jeszcze koniec dyskusji, bo do sprawy wrócono w wolnych wnioskach. Izydor Wróbel zwrócił się do przewodniczącego rady:

– Powiedział pan, że my nie chcemy współpracować. Jak pan przeanalizuje posiedzenia sesji i sesje, to pan powinien to zobaczyć, że my nie jesteśmy zawsze przeciw. Nazwał nas pan trzema muszkieterami, którzy liczą nie wiadomo na co. Proszę pana, ja liczę na zrozumienie. Na to, że część radnych zrozumie, że działając w ten sposób działają na szkodę swoich i innych miejscowości.

– Czy współpraca według pana polega na tym, że jesteśmy zawsze za? To jest według pana definicja współpracy? Że nie możemy mieć odrębnego zdania? Że nie możemy reprezentować swojego zdania na sesjach czy na komisjach? Tylko zawsze musimy prezentować takie samo zdanie jak pan wójt, jak reszta radnych, jak pan przewodniczący, jak pan wiceprzewodniczący, jak pan radca prawny? Przecież ja mam własny rozum! I nasza trójka też. Mamy własne mózgi, rozumujemy po swojemu. Tak że współpraca, panie przewodniczący, nie polega na tym, że wszyscy będziemy za.

W tym momencie głos postanowił zabrać także wójt Marek Bzdek.

– Mogę się nawet zgodzić, że współpraca to nie musi być zawsze, że wszyscy musimy się we wszystkim zgadzać. I myślę, że państwo radni, którzy byli za uchwaleniem tej uchwały, nie zrobili tego z radością. Ale… Jeżeli dochodziło do sytuacji, że na sesjach, zwłaszcza w czerwcu… Panie radny Wróbel, jakby pan sobie posłuchał jak pan się odzywał do naszego zaproszonego gościa, jakie były teksty przy stole… Mają prawo ludzie czuć się dotknięci i obrażeni po czymś takim.

Marek Bzdek – wójt Gminy Bochnia.

– Przez cztery lata poprzedniej rady była współpraca – nie było obrażania, nikt nikogo złośliwie nie dotykał. Teraz? Zdarzają się takie sytuacje. Zauważyliście? Doprowadziliście do sytuacji, że są dwie strony. W poprzedniej radzie była jedna strona – z różnymi zdaniami. Też były różne zdania! Może nie szukajcie winy w kolegach radnych, urzędnikach, tylko może prościej byłoby tak popatrzeć na siebie. Nikt nie przyszedł z założeniem, żeby was obrażać, ale też nikt sobie nie pozwoli, żeby tak w drugą stronę było.

Wykluczyć Stradomkę

Na koniec o głos poprosił jeszcze sołtys Stradomki, Stanisław Rozum, który przysłuchiwał się całej dyskusji.

– Mam taką prośbę do radnych. Może by państwo zwołali taką sesję nadzwyczajną i może by wykluczyć Stradomkę w ogóle z gminy Bochnia. Byłoby wam to na rękę, chętnie by nas może Gdów przyjął. Szkoda żeby wieś umarła z braku pieniędzy, a na to wychodzi, że nie dostaniemy już nic od gminy… – stwierdził gorzko.

Sołtys przypomniał o innej palącej sprawie, która wymaga reakcji gminy: wyłożona z płyt betonowych przeprawa przez rzekę Stradomkę, która dla miejscowych rolników stanowi dojazd maszynami do pól, została zniszczona podczas majowych ulew. Oficjalny wniosek o pomoc w tej sprawie trafił wczoraj na ręce przewodniczącego rady gminy.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia