Zgodnie z zapowiedziami rada Gminy Bochnia przegłosowała w piątek uchwałę o dofinansowaniu remontu drogi powiatowej biegnącej przez Nieszkowice Małe i Stradomkę. Uchwałę w tej sprawie podejmowano już trzeci raz. Radni opozycyjni („trzej muszkieterowie”) pytali tych znów zmieniających zdanie: po co nam to było? Odpowiedzi doczekali się ze strony zastępcy wójta.
Przypomnijmy – chodzi o inwestycję realizowaną przez Powiat Bocheński, do której miała dorzucić się Gmina Bochnia, ale rada gminy po pierwotnej akceptacji współfinansowania na wiosnę, w lipcu zmieniła zdanie (zwołano nadzwyczajną sesję). Zagroziło to całkowitym odstąpieniem od realizacji zadania i wzbudziło szereg kontrowersji – także ze względu na przedstawioną argumentację: miała to być swoista „kara” dla opozycyjnych radnych. Zobacz: Gmina Bochnia wycofuje się z inwestycji. Powodem „trzech muszkieterów” i „drugie dno”.
We wrześniu okazało się, że Powiat na tę inwestycję pozyskał jeszcze dofinansowanie zewnętrzne i ewentualny wkład gminy byłby nieco niższy. Starosta Adam Korta zorganizował spotkanie z radnymi przekonując ich, by jednak ponownie uchwalili przyłączenie się do finansowania inwestycji.
Dziś radni uchwałę o wsparciu zadania kwotą 628 tys. zł przegłosowali jednomyślnie (15 za). Co ciekawe, krótka dyskusja w tej sprawie wywiązała się dopiero po głosowaniu (zwykle dyskutuje się przed podjęciem decyzji). Radny Izydor Wróbel, jeden z opozycyjnych „trzech muszkieterów”, pytał retorycznie:
– I po co nam to było? Po co jedliśmy tę żabę? W maju głosowaliśmy przyznanie środków, w lipcu wycofaliśmy tę uchwałę, a teraz podnosimy ją znowu. Chwała wam, że wreszcie się ktoś zreflektował i naprawdę z podziwem patrzę na mrówczą pracę, którą wykonał pan wójt przez ostatnie dwa miesiące dbając o to, żeby przekonać tych radnych, których przekonał wcześniej do innej decyzji – ironizował. Po czym dodał: – I tu mi się nasuwa taka sekwencja z filmu „Miś”, którą wygłosił trener klubu „Tęcza”, pan Jarząbek… Przytoczę: „Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się dla naszego klubu przemęcza, prezes Ochódzki Ryszard, naszego klubu „Tęcza”. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki!”. Te wilki to my, opozycja – szydził Izydor Wróbel.
Jego wystąpienie spotkało się z reakcją Eweliny Makowskiej, zastępcy wójta:
– To działanie na pewno nie było zaplanowane, wynikło z potrzeby chwili i myślę, że też z pewnego zachowania państwa. Nawarstwiało się to przez jakiś czas i w końcu się uzewnętrzniło – wskazała. – Czemu to miało służyć? Myślę, że miało służyć temu, żebyście się państwo zreflektowali, bo pierwsza kwestia – czerwone światło od kolegów, koleżanek radnych, druga kwestia uczestniczyliście państwo w zebraniu wiejskim w Nieszkowicach Małych i mieszkańcy nie byli przychylnie do panów nastawieni i po chwili wyprosili was z zebrania. Podobnie było wczoraj w Proszówkach. Czas się panowie zreflektować i nad swoim zachowaniem zastanowić – apelowała.
Głos zabrała jeszcze radna reprezentująca Brzeźnicę i Gorzków, Barbara Kweczko: – Może to i było podyktowane częściowo naszym stosunkiem do radnych, ale przede wszystkim gdy podejmowaliśmy tę uchwałę nie było jeszcze przyznanych środków w starostwie, więc ta uchwała była jakby tak na kredyt. Gdy okazało się, że starostwo pozyskało te pieniądze, to trudno się odwracać no i dla dobra mieszkańców tych miejscowości oraz dobrej współpracy ze starostwem… Zmieniłam decyzję dlatego.
Swoje trzy grosze dorzucił jeszcze radny opozycyjny ze Stradomki – Witold Kowalski. Podnosząc się z miejsca powiedział: – Ja muszę wstać, żebyście zobaczyli, że nie jestem poobijany. A chcieliście mnie poobijać. Bardzo dziękuję za tę uchwałę i żeście się państwo zreflektowali i zapytam jeszcze raz: czemu to miało służyć? Co ja Wam byłem winien? Bo publicznie wszędzie moje nazwisko padało, że ja jestem winien tego, że te pieniądze z drogi zostały zabrane. Tyle na ten temat.
