R e k l a m a

Gmina Bochnia. Radny do wójta: „Nie jesteśmy cipanami”

-

Podczas zeszłotygodniowej sesji rady gminy wrócono do sprawy zebrania wiejskiego w Nieszkowicach Małych, z którego w gorącej atmosferze wyproszono dwóch radnych opozycyjnych.

O sierpniowych wydarzeniach na zebraniu pisaliśmy w artykule Gmina Bochnia. Mieszkańcy wyprosili z zebrania „dwóch muszkieterów”.

W piątek do sprawy wrócił radny Izydor Wróbel. Zwracał uwagę, że radni mieli pełne prawo być obecni na tym zebraniu, co gwarantuje im statut gminy i statut sołectwa. Za skandaliczne uznał, że władze gminy były bierne, gdy radnych wypraszano. Cytował wójta gminy Bochnia Marka Bzdeka, który miał wówczas powiedzieć o radnych opozycyjnych, że to „radni-bezradni” i „do niczego ani mieszkańcom, ani współradnym niepotrzebni”.

Izydor Wróbel ocenił, że takie sformułowania to „klasyczny hejt”. – Nie wolno mieszkańcom takich rzeczy mówić, że radni są bezradni, że radni są nikomu niepotrzebni. Panie wójcie! Radnych wybierali mieszkańcy gminy Bochnia, nie pan! Pana też wybierali mieszkańcy i co, my mamy powiedzieć, że wójt jest nikomu niepotrzebny? Panie wójcie, niech pan szanuje swoją osobę, a przy okazji nas – apelował.

Przy okazji radny zwrócił uwagę: – Bardzo bym prosił, żeby państwo – pan wójt i pani zastępczyni – nie nazywali nas „ci panowie” („ci panowie, którzy wyszli”), wczoraj na zebraniu w Proszówkach też było, że „to są właśnie ci panowie”. My jesteśmy radnymi, a nie – przepraszam za wyrażenie – „cipanami”! Bardzo bym prosił o szacunek, jesteśmy radnymi. A jeżeli państwo bedą mówić o nas „ci panowie”, to ja zapewne będę musiał mówić o was „ci państwo”.

Do sprawy wyproszenia radnych z zebrania wiejskiego odniosła się Ewelina Makowska, która najpierw skwitowała krótko: – Po prostu mieszkańcy nie chcieli was widzieć na tym spotkaniu.

Potem rozwinęła ten wątek: – Oczywiście znamy przepisy zawarte w statucie – że radni mają prawo uczestniczyć, mogą być… Oczywiście! – i my się z tym zgadzamy. Tak jak każdy z państwa ma prawo lecieć samolotem. Ale zdarzają się przypadki – pewnie wszyscy państwo słyszeli historię pewnego polityka, pana Rokity, którego wyprowadzili po prostu bez pytania, siłą z samolotu. Miał prawo lecieć? Miał. Ale pewne zachowanie sprawiło, że został wyprowadzony z samolotu. Każdy ma prawo lecieć – tylko zachowujmy się na pokładzie tak jak należy. Bo międzylądowania są niestety, i to się w państwa przypadku zdarzyło – zwróciła się do radnych opozycyjnych.

Wójt Marek Bzdek zwracał z kolei uwagę, że już na dwóch spotkaniach wspomnianych radnych chciano wyprosić (na jednym zrobiono to skutecznie): – Nie jesteście mile i sympatycznie widziani. Coś może jest po waszej stronie nie tak – stwierdził.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia

Bieżący miesiąc