Na poniedziałek 17 lutego zaplanowano kolejne posiedzenie sądu w Londynie ws. ekstradycji do Polski Czesława K. Śledczy są przekonani, że ma on związek ze śmiercią swojej żony. – Mamy nadzieję, że na najbliższym posiedzeniu sąd brytyjski wyda w końcu prokuraturze Czesława K. – powiedział w wyemitowanym wczoraj odcinku programu „Alarm!” Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
38-letni Czesław K. przebywa w brytyjskim areszcie od 22 lipca ubiegłego roku, kiedy to został zatrzymany przez londyńską policję na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania wydanego przez prowadzącą śledztwo Prokuraturę Okręgową w Tarnowie.
Od tamtej pory polscy śledczy wciąż czekają na decyzję sądu. Kolejne posiedzenie wyznaczono na poniedziałek 17 lutego. W sobotę o sprawie przypomniano w programie „Alarm!” na antenie TVP emitując także archiwalne wypowiedzi Czesława K. sprzed roku, w których kategorycznie zaprzeczał, aby miał coś wspólnego z zaginięciem żony.
– Mamy nadzieję, że na najbliższym posiedzeniu sąd brytyjski wyda w końcu prokuraturze tarnowskiej Czesława K. – powiedział dziennikarzom TVP Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy tarnowskiej prokuratury. Jak poinformowali autorzy programu, prokuratorzy przewidują, że oskarżony odwoła się do wyższej instancji. – Zachowanie Czesława K. ewidentnie wskazuje, że nie jest on zainteresowany, aby stawić się przed polskimi organami ścigania – ocenił Mieczysław Sienicki.
Jak podkreślił Mieczysław Siennicki „w sprawie przesłuchiwano kilkudziesięciu świadków, wykonywano inne, bardzo skomplikowane czynności dowodowe i całość tego materiału wskazuje na udział Czesława K. w zabójstwie żony„.
Prowadzący program zauważył, że do tej pory brytyjski sąd negatywnie rozpatrywał wnioski o zastosowanie kaucji i dozoru policyjnego dla Czesława K., co może świadczyć o tym, że materiał dowodowy jest mocny. – Być może teraz sprawa nabierze tempa – podsumował.
Odcinek programu „Alarm!” TVP można obejrzeć TUTAJ.
34-letnia Grażyna Kuliszewska zaginęła w tajemniczych okolicznościach na początku stycznia ubiegłego roku w rodzinnym Borzęcinie (powiat brzeski), gdzie przyleciała z Londynu – tam od dłuższego czasu żyła z mężem i synem. Ostatnio w małżeństwie nie układało się najlepiej – w trakcie trwających wiele dni poszukiwań, relacjonowanych przez media lokalne i ogólnopolskie, na jaw wychodziły kolejne szczegóły dotyczące rozpadającego się związku. 28 lutego ciało kobiety znaleziono w rzece Uszwicy. Niedługo minie rok od tego wydarzenia.