R e k l a m a

Rowerzystka zderzyła się z psem i złamała kręgosłup. Świadek nie wezwał pomocy i odjechał

-

W niedzielę w okolicy miejscowości Grobla w gminie Drwinia doszło do wypadku, w którym ucierpiała rowerzystka z Krakowa. Pani Beata ma złamany kręgosłup, trwają poszukiwania rowerzysty, który nie udzielił pomocy rannej kobiecie.

Do zdarzenia doszło w niedzielę 26 kwietnia ok. godz. 14:15 na drodze rowerowej wzdłuż wału Wisły w okolicach miejscowości Grobla i Trawniki (Wiślana Trasa Rowerowa). Kobieta poruszała się rowerem w kierunku północno-wschodnim. Tuż przed miejscem wypadku zauważyła innego rowerzystę z psem, którzy zmierzali w tym samym kierunku.

Na mapie orientacyjne miejsce wypadku. Źródło: Google Maps

Z relacji rowerzystki wynika, że krzyczała ona „uwaga!” w stronę mężczyzny, aby zminimalizować ryzyko kolizji. Kobieta twierdzi, że rowerzysta się zatrzymał i spojrzał w jej kierunku. Dało jej to „zielone światło” do omijania. Kilka metrów przed manewrem pies szarpnął mężczyzną i znaleźli się na środku drogi.

Kobieta odbiła się od mężczyzny i wpadła na psa. Wywrotka była poważna – gdy upadła na ziemię zaczęła się dusić.

Najpierw myślałam, że prawdopodobnie żebra przebiły mi płuca. Prosiłam tego pana, żeby zadzwonił na pogotowie i powiedział gdzie jestem, aby ktoś mnie znalazł. Pan starał się uspokoić psa, który utykał i powiedział mi, że mam się zamknąć i sp…, bo jestem histeryczką. Zabrał psa i odjechał – powiedziała w rozmowie z Bochnianin.pl poszkodowana rowerzystka.

Wtedy udało jej się zrobić kilka zdjęć, które z pewnością pomogą w dotarciu do mężczyzny.

Kobieta podkreśla, że nie ma pretensji o sam wypadek, ale o ucieczkę z miejsca zdarzenia i zostawienie jej bez pierwszej pomocy. – Nawet uciekając mógł anonimowo zadzwonić i podać moją lokalizację, a tego nie zrobił – zwraca uwagę pani Beata.

Kobieta sama zadzwoniła po pomoc, ale nie była w stanie podać swojej dokładnej lokalizacji służbom ratunkowym. Pomogli jej przypadkowi młodzi mężczyźni, którzy kilkanaście minut później akurat pojawili się w tym miejscu.

Na miejsce przyjechała karetka pogotowia i policja. – W szpitalu powiedziano mi, że miałam dużo szczęścia, bo przeżyłam i nie jestem kaleką. To też zasługa kasku i tego, że dosyć szybko mnie znaleziono – przyznała poszkodowana.

Kobietę odwieziono do bocheńskiego szpitala. Po badaniach okazało się, że ma złamany kręgosłup (dokładnie jeden z kręgów klatki piersiowej), powierzchowny uraz głowy i liczne otarcia.

Sprawą zajmuje się Komenda Powiatowa Policji w Bochni. Za nieudzielenie pomocy człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu kodeks karny przewiduje do 3 lat pozbawienia wolności.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia