Od kilku miesięcy komisja skarg, wniosków i petycji Rady Miasta Bochnia zajmuje się petycją w sprawie utworzenia miejskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt w Bochni. Miałoby to pozwolić miastu na zrezygnowanie ze współpracy z prywatnym schroniskiem, co do funkcjonowania którego autorzy petycji mają krytyczne uwagi. Aktualnie radni pochylają się nad drugą petycją, bo pierwsza (o tej samej treści) – o której pisaliśmy już na łamach Bochnianin.pl – została odrzucona z przyczyn formalnych.
Petycję poparło ponad 1000 osób
Pierwsza petycja w sprawie utworzenia samorządowego schroniska dla bezdomnych zwierząt na terenie Bochni została złożona w bocheńskim magistracie we wrześniu 2020 r. O petycji pisaliśmy już dwukrotnie. W sierpniu informowaliśmy o internetowej zbiórce podpisów (link TUTAJ), a na początku października przekazaliśmy informację o wpłynięciu petycji do urzędu miasta (link do tekstu TUTAJ).
Druga petycja, która trafiła do bocheńskiego magistratu w listopadzie, ma taką samą treść jak ta złożona poprzednio. Inicjatorami akcji są mieszkańcy Bochni i okolicznych miejscowości oraz osoby, którym nie jest obojętny los i prawa zwierząt. Celem petycji jest zwrócenie się do Rady Miasta Bochnia o stworzenie miejskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt (na końcu artykułu pełna treść petycji). Pod internetową petycją podpisało się ponad 1000 osób (jest cały czas aktywna – link TUTAJ).
Błąd formalny w pierwszej petycji
Podczas październikowego posiedzenia komisji skarg, wniosków i petycji pierwszą z petycji odrzucono z przyczyn formalnych – według radnych zabrakło adresu jednego z wnioskodawców. Radni dyskutowali jednak nad tym tematem.
– Patrząc na takie przedsięwzięcie wydaje mi się, że w czasach kiedy miasto jest tak wysoko zadłużone, aby takie coś uruchomić potrzebne jest przede wszystkim najpierw wykup działki, potem uruchomienia budynków, zaplecze, wspomaganie, żywność. To jest ogromne, bardzo kosztowne przedsięwzięcie. W moim odczuciu w obecnej sytuacji miasto nie jest w stanie udźwignąć takiego przedsięwzięcia – powiedział radny Kazimierz Wróbel, przewodniczący komisji skarg, wniosków i petycji.
– Ktoś to prowadzi, ktoś za to bierze pieniądze, ktoś jest za to odpowiedzialny. Jeżeli nie wywiązuje się ze swoich zadań to powinien być za to rozliczony. (…) Nie można scedować na miasto założenia schroniska, bo to są ogromne koszty i to nie jest prosta sprawa. Trzeba wykonać całą masę rzeczy, żeby takie schronisko powstało. Więc jeżeli ono już tam jest, ktoś go założył, to trzeba dążyć do tego, żeby ono było prowadzone tak jak należy – skomentowała radna Marta Babicz.
Z kolej radna Alicja Śliwa przekazała informacje, które uzyskała od pewnej osoby (nie wymieniła jej z imienia i nazwiska).
– Jak wiemy doskonale, sama Bochnia płaci schronisku ok. 250 tys. zł rocznie. Żona jest kierowniczką fundacji, a mąż jest zatrudnionym przez nią weterynarzem, czyli wszystko jest w rodzinie. Osoba wiarygodna powiedziała mi, że wystawiane są faktury na leczenie, czy operacje jakiegoś pieska w kwocie 8 tys. zł, czy 15 tys. zł i żona wypłaca mężowi. Natomiast podobne zabiegi np. w Czterech Łapach kosztują nieporównywalnie mniej. To jest trochę zadziwiające. Dajemy tam dużo pieniędzy, a jest tych gmin jeszcze bodajże osiem, które wpłacają takie same, o ile nie większe pieniądze. Do dyspozycji jest kupa kasy – zwróciła uwagę radna Alicja Śliwa.
Po dyskusji radni komisji skarg, wniosków i petycji przegłosowali wniosek do burmistrza o sprawdzenie zarzutów zawartych w petycji, a dotyczących schroniska w Borku. Z odpowiedzi, która dotarła do radnych po kilku tygodniach, wynika, że nie stwierdzono żadnych poważnych uchybień.
Schronisko w Borku nie takie złe?
Po wpłynięciu drugiej petycji radni rozmawiali o sprawie podczas listopadowego i grudniowego posiedzenia komisji skarg, wniosków i petycji. W dyskusjach przeważała kwestia skierowania zapytania do pozostałych gmin powiatu bocheńskiego o ewentualną lokalizację nowego schroniska, a także partycypowanie w kosztach jego budowy i utrzymania. Radni przegłosowali nawet wniosek do burmistrza o rozpoczęciu rozmów dotyczących budowy wspólnego schroniska.
W listopadzie radna Alicja Śliwa odniosła się jeszcze do swoich słów z października. – Zasięgnęłam informacji jeszcze od kilku innych osób. O ile ta pierwsza pani, z którą rozmawiałam, przedstawiała stan tego schroniska jako okropny, beznadziejny, o tyle kolejni wolontariusze, z którymi rozmawiałam mówią, że nie jest aż tak źle, jest porównywalnie jak w innych ośrodkach. Jedyne co, to państwo, którzy prowadzą (schronisko) nie są dość komunikatywni. Do tego ewentualnie mogą się przyczepić, natomiast nie jest tak tragicznie jak za pierwszym razem słyszałam – powiedziała Alicja Śliwa.
Burmistrz zapewnia o swojej trosce dla zwierząt
W rozmowie z Bochnianin.pl burmistrz Bochni Stefan Kolawiński poinformował, że skierował wspomniane zapytania do włodarzy gmin z powiatu bocheńskiego. Część odpowiedzi już dotarła – żadna z gmin nie wskazała gruntów, które mogłyby posłużyć budowie schroniska.
– Z całą pewnością jestem za tym, żeby zwierzęta, które nie mają właścicieli i zostały po macoszemu potraktowane przez los, miały godne warunki życia. Jeśli chodzi o samo miasto, nie ma dobrej lokalizacji na schronisko dla bezdomnych zwierząt – przyznał w rozmowie z Bochnianin.pl Stefan Kolawiński, burmistrz Bochni.
– Chciałbym też zwrócić uwagę, że mamy podpisaną umowę ze schroniskiem w Borku. Negatywna ocena obecnej sytuacji, która legła u podstaw autorów petycji, jest wynikiem obserwacji osób, które trochę jednostronnie zainteresowane są różnymi tematami. Być może ich wrażliwość jest w tej sprawie inna i ta ogólna, negatywna i trochę krzywdząca ocena, jest nieco przerysowana – powiedział Stefan Kolawiński.
– Nie uchylam się jako burmistrz przed obowiązkiem zadbania o zwierzęta. Czyniłem to także w przeszłości. Trudno posądzić mnie o brak wrażliwości, tym bardziej, że sam mam w domu zwierzaki i troska o nie leży mi na sercu – zaznaczył Stefan Kolawiński.
Petycja nie została jeszcze rozstrzygnięta. Prawdopodobnie będzie jeszcze omawiania podczas styczniowego posiedzenia komisji skarg, wniosków i petycji, gdy radni otrzymają odpowiedź od burmistrza na swój wniosek.
Petycja do Rady Miasta Bochnia w sprawie utworzenia miejskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt
„Mieszkańcy miasta Bochnia i okolicznych miejscowości oraz osoby, którym nie jest obojętny los i prawa zwierząt zwracają się do Rady Miasta Bochnia o stworzenie w jej granicach miejskiego schroniska, z prawdziwego zdarzenia, dla bezdomnych zwierząt.
Dlaczego ta sprawa jest ważna?
Jesteśmy to winni naszym braciom mniejszym, aby je traktować z szacunkiem i zapewnić im dobre warunki do życia, aby nie cierpiały z braku ruchu czy też latem podczas upałów i zimą podczas mrozów. Zwierzaki bezdomne są już i tak bardzo ciężko doświadczone przez los i biorąc za nie odpowiedzialność, powinniśmy zapewnić im dobre warunki bytowania (ogrzewane pawilony, ogólnodostępne wybiegi, duże boksy, całodobowa opieka). To nasz obowiązek, ponieważ stosunek do słabszych, bezbronnych jest miarą naszego człowieczeństwa.
Prosimy o przeanalizowanie, w jakim miejscu byłoby to ewentualnie możliwe oraz możliwości finansowych gminy i miasta w tym zakresie. Z zebranych przez organizatorów petycji informacji w trybie dostępu do informacji publicznej wynika, że nasze miasto przeznacza rocznie ogromne środki w wysokości 247 tysięcy złotych brutto płacone ryczałtem (dane za 2019) na utrzymanie prywatnego schroniska, które w naszej ocenie jako m.in. byłych wolontariuszy tego schroniska, nie zapewnia odpowiednich warunków do życia zwierząt. Podobnie pobliskie miasta i gminy przeznaczają bardzo duże kwoty na utrzymanie ww. schroniska (między innymi Borzęcin, Brzesko, Palecznica, Wojnicz, Gnojnik, Łapanów, Rzezawa, Trzciana). Warto rozważyć czy byłoby możliwe międzygminne porozumienie w tej sprawie.
Przykłady takich wzorcowych schronisk jak Dom Kota pod Szczecinem czy Jasionka pod Zgierzem czy choćby ostatnio w Nowym Sączu mówią, że przy współpracy ludzi dobrej woli jest to jak najbardziej wykonalne. Na terenie naszego miasta jest wiele osób, które chętnie pomogą na zasadzie wolontariatu zarówno przy organizacji, jak również potem przy opiece nad bezdomnymi zwierzętami. Dajmy kolejny przykład innym miastom w Polsce, że można!”.