R e k l a m a

Na komisji oświaty o protestach w obronie praw kobiet. Radna: „Po cholerę takie sprawozdania?”

-

Październikowe protesty w obronie praw kobiet były tematem ostatniego posiedzenia komisji oświaty, wychowania, sportu i turystyki Rady Miasta Bochnia. – Dlaczego nikt nie reagował na to, że tam były nieletnie dzieci, niekiedy bez opieki starszych osób? Czy to było wychowawcze? Czy to było bezpieczne dla tych dzieci? – pytała radna Marta Babicz.

Główny temat spotkania (odbyło się 27 stycznia) dotyczył „bezpieczeństwa dzieci i młodzieży na terenie miasta Bochnia oraz w przedszkolach i szkołach podstawowych”. Korzystając z obecności kom. Krzysztofa Cetnarskiego, naczelnika wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji w Bochni, radna Marta Babicz zadała pytania nawiązujące do protestów w obronie praw kobiet, które odbyły się pod koniec października 2020 r. w Bochni (pierwszy, najliczniejszy protest z 25 października relacjonowaliśmy TUTAJ, 30 października zorganizowano drugi pieszy protest – relacja TUTAJ).

„Dzieci były świadkami wulgaryzmów”

Jak w kontekście tego, o czym panowie mówią, a więc bezpieczeństwa (podczas posiedzenia komisji oświaty policjanci prezentowali ogólne informacje nt. bezpieczeństwa w 2020 r. – przyp. red.) miała (się) obecność nieletnich dzieci na tych protestach, które były nielegalne, które odbywały się bez zachowania zasad bezpieczeństwa? Wbrew zakazom, które wtedy obowiązywały. Kiedy nie wszyscy mieli na twarzach maseczki, kiedy dzieci były świadkami wulgaryzmów, które było słychać i to bardzo głośno, a przecież jest ustawa sejmowa, która zabrania używania wulgaryzmów w miejscach publicznych. Dlaczego nikt nie reagował na to, że tam były nieletnie dzieci, niekiedy bez opieki starszych osób? Czy to było wychowawcze? Czy to było bezpieczne dla tych dzieci? – pytała radna Marta Babicz.

Na pierwszym planie radna Marta Babicz. Fot. archiwum.

Ponadto radna zapytała o samochodowy protest, który odbył się 27 października 2020 r. Około 60 pojazdów wzięło wtedy udział w nietypowej akcji – przez kilkadziesiąt minut wolno jeździli ulicami miasta robiąc hałas przy użyciu klaksonów (protest rozpoczął się o godz. 19.30, bo miał symbolicznie zagłuszać „Wiadomości” w telewizji TVP – link do relacji TUTAJ).

Ile państwo zanotowali numerów rejestracyjnych w dniu, kiedy przez ulice Bochni przejeżdżała kawalkada samochodów na „sygnale” jeżdżąc po niemal wszystkich ulicach Bochni, w tym os. Niepodległości zamieszkałym przez osoby starsze, ludzi z małymi dziećmi? Jechali na klaksonach, głośno. Ile państwo zarejestrowali, bo o ile wiem to klaksonu używa się w konkretnych sytuacjach? Jakbyście państwo zareagowali gdybym wsiadła do samochodu i zaczęła teraz jeździć po Bochni na włączonym klaksonie? Podejrzewam, że od razu byście na to reagowali. Dlaczego wtedy nie było reakcji? – kontynuowała Marta Babicz.

Abstrahuję od tego, czy one (protesty – przyp. red.) były uzasadnione, czy nieuzasadnione dla pewnych osób. Nie interesuje mnie to. Interesuje mnie tylko bezpieczeństwo mieszkańców zaznaczyła radna Marta Babicz.

„Jakiś tam mandat”

Przedstawiciel bocheńskiej policji zwrócił uwagę, że protesty odbywały się na terenie całego kraju.

Zacznę od tych samochodów, które poruszały się na terenie miasta. Sytuacja, jak pani na pewno zauważyła, nie była codzienna. Protesty odbywały się na terenie całego kraju. Destabilizowały naszą pracę, ponieważ praktycznie codziennie cały stan naszej komendy był zmobilizowany. Jeżeli chodzi o samochody to policjanci oczywiście reagowali i starali się upłynnić ruch. W momencie kiedy przystąpiliby do kontroli chociażby jednego z kierujących to podstawowe ciągi komunikacyjne w naszym mieście zostałyby zablokowane – tłumaczył Krzysztof Cetnarski, naczelnik wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji w Bochni.

Funkcjonariusze ruchu drogowego reagowali i starali się upłynnić ten ruch. Z tego co wiem to jakiś tam mandat, jakieś mandaty zostały nałożone w takim zakresie w jakim było to możliwe (na nagraniu z posiedzenia komisji słychać, że w trakcie wypowiedzi policjanta przynajmniej dwie radne powtórzyły słowa „jakiś tam mandat” – przyp. red.). Nie byliśmy w stanie skontrolować wszystkich pojazdów i zablokować miasta, bo taka kontrola wymaga m.in. sprawdzenia w bazie – uzasadniał Krzysztof Cetnarski.

Jeżeli chodzi o protesty (piesze – przyp. red.) to skupialiśmy się na zabezpieczeniu bezpieczeństwa protestującym i osobom postronnym. Przede wszystkim nie dopuszczać do eskalacji. Zdecydowana większość dzieci była z opiekunami. Ciężko byłoby nam wylegitymować wszystkie osoby lub większość, czy są pełnoletnie, czy nie. Co do ich zachowania to wszyscy wiemy jakie było. W momencie przystąpienia do jakiejś zdecydowanej akcji podejrzewam, że ta agresja by wzrosła i nie zakończyłyby się „pokojowo”. Po 2-3 godzinach wszyscy rozeszli się do domów. Na szczęście póki co protesty samoistnie wygasły. To nie jest tylko problem Bochni, ale całej Polski – podkreślił Krzysztof Cetnarski.

„To nie jest odpowiedź!”

Odpowiedź naczelnika wydziału prewencji skomentowała jeszcze radna, która zaczęła ten temat.

Pan mówi „jakiś tam mandat”. Proszę pana jak dokonam przestępstwa to też powiem „jakiś tam mandat dostałam”. To nie jest odpowiedź! Nie mówię, żeby pan zatrzymywał wszystkie samochody, gdy one jadą, ale mieliście państwo możliwość spisania numerów rejestracyjnych, a później wzywania tych osób skąd się tu wzięły, po co się wzięły. Przecież część nie była z Bochni. To było łatwe do ustalenia skąd ci ludzie są. Macie państwo możliwość fotografowania itd. Łatwo rozróżnić kto jedzie w kawalkadzie na klaksonie, a kto tylko się przemieszcza przez ulice miasta. Jestem laikiem, ale poznałabym kto protestuje, a kto jedzie w innym celu – stwierdziła radna Marta Babicz.

Uważam, że nie jest tłumaczeniem to, że byłaby eskalacja. To pozwólmy niektórym ludziom na to, żeby robili co chcą, a my się przyglądajmy, bo boimy się, że to będzie eskalacja. Macie państwo przecież jakieś środki. Kto zachowuje się źle – zatrzymać go itd., nie wiem jak państwo pracujecie. Żądam od policji tego, żeby zabezpieczała mi bezpieczeństwo, a w tym momencie nie czułam się bezpieczna – przyznała Marta Babicz.

W tym dniu staraliśmy się (jedna radna wtrąciła wtedy „starali się” – przyp. red.) upłynniać ruch, aby nie doszło do zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Stąd reakcja policjantów – kierowanie ruchem i reakcja na wykroczenia – powiedział drugi z przedstawicieli bocheńskiej policji.

Do pieszego protestu odniósł się jeszcze kom. Krzysztof Cetnarski. – Jak pewnie pani zauważyła na proteście było co najmniej kilkaset osób, jeżeli nie ponad tysiąc. Możemy to skonfrontować z 20-paroma policjantami. Podjęcie jakichś zdecydowanych działań, nie wyobrażam sobie… – ocenił Krzysztof Cetnarski.

„Po cholerę takie sprawozdania?”

Dziwne, że policja we wszystkich innych krajach sobie radzi, tylko polska (policja – przyp. red.) sobie nie radzi. Po cholerę takie sprawozdania? (…) Jak jest zagrożenie to nikogo nie ma – skomentowała na koniec radna Marta Babicz (prawdopodobnie nieświadoma, że nie wyłączyła swojego mikrofonu, a jednocześnie przewodnicząca komisji oświaty Celina Kamionka kontynuowała obrady).


Przypomnijmy, że na gorąco po pierwszych protestach (pod koniec października 2020 r.) Rada Miasta Bochnia przegłosowała apel o „pojednanie oraz szacunek dla prawa i instytucji państwa w obliczu zagrożenia pandemią”. Apel poparty przez 10 z 18 radnych nawiązywał do wspomnianych protestów, odbywających się w reakcji na wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Więcej informacji o apelu – TUTAJ.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia